Polski rynek drobiu przeżywa w listopadzie 2025 roku gwałtowne zawirowania. To, co dla konsumentów może wydawać się chwilową okazją, dla całej branży jest zwiastunem nadchodzącej katastrofy. Ceny skupu żywca drobiowego spadły niemal o 30 procent w ciągu kilku tygodni, osiągając na wolnym rynku zaledwie 4,00-4,80 zł za kilogram, przy średniej 4,29 zł. Jeszcze na początku jesieni producenci otrzymywali ponad 6 zł. Ten dramatyczny spadek nie jest efektem normalnych mechanizmów rynkowych. To bezpośrednia konsekwencja paniki wywołanej rozprzestrzeniającą się ptasią grypą oraz rzekomym pomorem drobiu, które dziesiątkują polskie stada. Sytuacja jest tak poważna, że eksperci i sam minister rolnictwa alarmują: na początku 2026 roku możemy stanąć przed pustymi półkami, a ceny drobiu i jaj wystrzelą w górę.
Paniczna wyprzedaż: Dlaczego drób jest teraz tak tani?
Obecne, zaskakująco niskie ceny drobiu to efekt masowej, panicznej wyprzedaży stad przez hodowców. Skala epidemii wysoce zjadliwej grypy ptaków (HPAI) w Polsce jest przerażająca. W 2025 roku potwierdzono już ponad 100 ognisk HPAI, co czyni nasz kraj liderem w Unii Europejskiej pod względem zachorowań – dwukrotnie więcej niż rok wcześniej. Ponad 8 milionów sztuk drobiu znalazło się w strefach zagrożonych od początku roku, co bezpośrednio przekłada się na gigantyczny ubytek w krajowej produkcji. Choroba najbardziej dotknęła kluczowe regiony: Wielkopolskę, Mazowsze oraz Warmię i Mazury. Co gorsza, branżę dotknął także rzekomy pomór drobiu, z wykrytymi 60 ogniskami w gospodarstwach komercyjnych, gdzie utrzymywano prawie 6 milionów ptaków. Hodowcy, obawiając się rozprzestrzenienia wirusa i całkowitej utraty stad bez rekompensaty, woleli sprzedać drób po niższej cenie, tworząc ogromną nadpodaż mięsa. To klasyczny przykład, gdy strach prowadzi do natychmiastowych, katastrofalnych skutków ekonomicznych dla całej branży. Polska utraciła status kraju wolnego od HPAI, co oznacza dodatkowe obostrzenia i koszty.
Kryzys bez wyjścia? Hodowcy rezygnują, puste półki wiosną 2026.
Kluczowe pytanie, czy hodowcy wznowią produkcję, ma niestety negatywną odpowiedź. Powodów jest kilka i każdy z nich jest wystarczająco poważny, by zniechęcić do dalszych inwestycji. Po pierwsze, ptasia grypa wciąż szaleje, a nowe ogniska pojawiają się regularnie. Wstawienie nowego stada to ogromne ryzyko finansowe, grożące likwidacją bez rekompensaty. Po drugie, hodowla kurczaków broilerów przy obecnych cenach skupu na poziomie 4 zł za kilogram i rosnących kosztach produkcji (pasze, energia, płaca minimalna) stała się całkowicie nieopłacalna. Producent musi dopłacać do każdego kilograma mięsa. Katarzyna Gawrońska, prezes Krajowej Izby Producentów Drobiu i Pasz, ostrzegała: „Zwalczanie grypy oraz działania prewencyjne eliminują lub ograniczają wiele silnych centrów produkcyjnych”. Nawet jeśli ceny podniosłyby się w przyszłości, ryzyko epidemiologiczne pozostaje. Odbudowa potencjału produkcyjnego to proces długotrwały – od decyzji o wznowieniu do pojawienia się mięsa w sklepach mija minimum 20 tygodni, czyli niemal pół roku. Tymczasem zapasy z obecnej nadpodaży szybko się wyczerpią, szczególnie przy grudniowym szczycie świątecznego popytu. Oznacza to, że już na początku 2026 roku konsumenci mogą stanąć przed poważnymi brakami drobiu.
Jaja idą w ślady kurczaków. Ceny już wzrosły o 60%!
Problem niedoborów dotyczy nie tylko mięsa drobiowego, ale również jaj. Na rynkach hurtowych w Polsce i całej Unii Europejskiej zaczyna brakować jaj, zwłaszcza tych z chowu alternatywnego. Ceny jaj wzrosły w ciągu ostatniego roku o około 60 procent w hurcie. Obecnie cena jaja w hurcie wynosi około 65-75 groszy za sztukę, co daje około 7 zł za 10 jaj. W sklepach konsumenci płacą już ponad 1 zł za jedno jajko, czyli 10-14 zł za opakowanie. Katarzyna Gawrońska tłumaczy: „Jaj po prostu nie ma. Nie daliśmy rady odbudować stad po chorobach zakaźnych, które je wcześniej zdziesiątkowały.” Podobnie jak w przypadku brojlerów, kury nioski również są dziesiątkowane przez ptasią grypę i rzekomy pomór drobiu, a ich odbudowa trwa jeszcze dłużej – około 20 tygodni od wstawienia młodych kurek do momentu regularnego znoszenia jaj. Dodatkowo, transformacja branży od chowu klatkowego do droższych systemów ściółkowych i wolnowybiegowych, mimo że proekologiczna, podnosi koszty i ogranicza dostępność, co w obliczu epidemii potęguje kryzys. Cała Europa zmaga się z podobnymi wyzwaniami, więc import nie jest rozwiązaniem.
Polska na celowniku UE. Co robi rząd, by ratować drobiarstwo?
Polska od lat jest liderem produkcji drobiu w Unii Europejskiej, z prawie 10 tysiącami gospodarstw i eksportem sięgającym niemal 300 tysięcy ton rocznie. Obecny kryzys zagraża tej pozycji. Utrata statusu kraju wolnego od HPAI to nie tylko prestiż, ale i konkretne ograniczenia. Komisja Europejska już w kwietniu groziła zakazem zasiedlania kurników w kluczowych regionach, wymuszając zaostrzenia, takie jak wydłużenie czasu między wstawieniami drobiu do 14 dni i zwiększenie stref zagrożonych o dodatkowe 5 km. Minister rolnictwa Stefan Krajewski publicznie przyznaje, że sytuacja jest trudna, zapowiadając rozmowy z głównym lekarzem weterynarii oraz zmiany w systemie szczepień i bioasekuracji. Rząd stara się uniknąć scenariusza podobnego do USA, gdzie w 2024 roku brakowało jaj. Paweł Podstawka, prezes Krajowej Federacji Hodowców Drobiu i Producentów Jaj, ostrzega, że „branża wchodzi w rok 2026 z jasnym sygnałem: nie będzie lekko”, a producenci muszą być gotowi na kolejne wstrząsy.
Co to oznacza dla Ciebie? Jak przygotować się na nadchodzący kryzys?
Jeśli w najbliższych tygodniach zauważysz niższe ceny drobiu, nie daj się zwieść pozornej okazji. To efekt chwilowej nadpodaży, która szybko się wyczerpie. Świeże mięso drobiowe nie nadaje się do długotrwałego przechowywania w domowej zamrażarce bez utraty smaku i konsystencji. Przygotuj się na to, że już wczesną wiosną 2026 roku kurczak może być trudno dostępny w sklepach, a jego cena prawdopodobnie będzie wielokrotnie wyższa niż obecnie. Dotyczy to zarówno całych kurczaków, jak i produktów przetworzonych. Warto już teraz rozważyć alternatywy w swojej diecie. Problem z dostępnością i ceną dotyczy również jaj. Jeśli Twoja rodzina regularnie je spożywa, warto obserwować ceny i rozważyć zakup większej ilości, gdy będą w promocji – jaja można przechowywać w lodówce przez kilka tygodni. Pamiętaj, że cała Europa zmaga się z podobnymi problemami, więc import tańszych produktów z innych krajów UE nie będzie rozwiązaniem. Śledź najnowsze informacje, by być na bieżąco z sytuacją na rynku żywności.


