Kiedy karetka zabierała panią Annę Kałużniak-Hauser do szpitala, jej bliscy liczyli się z wieloma scenariuszami. Ale nie z tym, co ich spotkało. – Przywieźli nam mamę konającą, z infekcją płuc i covidem. Pozbyli się pacjenta, żeby im nie zszedł w szpitalu – mówi Interii Joanna Hauser-Mirowska, córka pani Anny i zarzuca piotrkowskiej placówce wypis mamy w agonalnym stanie, bez słowa wyjaśnienia.

Pani Anna Kałużniak-Hauser od lat chorowała na POChP (przewlekła obturacyjna choroba płuc). Każda infekcja była dla niej walką o oddech. Kiedy we wtorek 16 listopada czuła, że mimo leczenia antybiotykiem oddycha jej się coraz ciężej, jej bliscy zadzwonili po pogotowie.

– Zrobili mamie test, wynik wyszedł niejednoznaczny, ale załoga karetki od razu powiedziała, że to z pewnością COVID-19 i że zabierają mamę do szpitala przy Rakowskiej – mówi Joanna Hauser-Mirowska, córka pani Anny.

71-latka trafiła do Samodzielnego Szpitala Wojewódzkiego im. Mikołaja Kopernika w Piotrkowie Trybunalskim, prosto do izolatorium.

? Dzwoniłam do pielęgniarki z pytaniem co z mamą, ta otworzyła drzwi do izolatki, w której mama czekała na wynik testu i powiedziała: ?Dzwoni córka, chce jej pani coś powiedzieć?? Mama odpowiedziała: ?Nie jest źle, jest ok?. I to były jej ostatnie słowa, które słyszałam ? opowiada Interii Joanna Hauser-Mirowska.

Bo od tego momentu pani Anna nie odbierała już telefonów od rodziny. Bliscy kobiety byli przerażeni, że z mamą jest coraz gorzej.

– Ciągle dzwoniłam do lekarza prowadzącego. Dla nich stan mamy był zawsze taki sam. Ani lepiej, ani gorzej. Ani razu od środy nie było z ich strony mowy, że mama jest nieprzytomna, że nie ma z nią kontaktu. Tylko: „bez zmian” – opowiada pani Joanna.

? Nikt nam nie powiedział, że jest tak źle. Jedyne o czym wspomniał doktor to, że mama jest ?otępiała?. Pomyślałam sobie, że może jest słaba, zmęczona tym całym pobytem, albo może nie chce z nimi rozmawiać, dlatego milczy. Jeszcze do niego powiedziałam, że może ?strzeliła? przysłowiowego focha. Ale jak oni mi ją przywieźli i zobaczyłam, jak to faktycznie wygląda, to już wiedziałam, że to nie był foch ? mówi Joanna Hauser-Mirowska.

? Była bez żadnego kontaktu. Nie mówiła, błądziła gdzieś wzrokiem, nie wydawała z siebie żadnego dźwięku. Ona umierała. Przywieźli nam ją konającą. Położyli na łóżku i zostawili. Jak ja jej próbowałam dać jeść czy pić, małą łyżeczką wlewałam jej wodę do jednego kącika ust, a drugim wylatywało. Mówię: ?Mamo, ale połykaj?. Ona już nie miała odruchu połykania ? opowiada pani Joanna.

Portal Interia.pl opublikowała kartę pacjenta pani Kałużniak-Hauser. ?W zaleceniach ze szpitala rodzina czyta, że mama z racji zapalenia płuc wywołanego przez SARS-Cov-2 ma być w izolacji do piątku 25 listopada. Na pierwszej stronie wypisu odnajdują też informacje, że mama ma cukrzycę, na którą, jak twierdzi rodzina, nigdy nie chorowała. Nie widzą za to żadnej wzmianki o POChP, z którym zmagała się od lat. Ale szczególnie zaskakuje ich wynik saturacji na poziomie 98,5 proc.? ? czytamy.

? Mama ze swoim POChP w najlepszych dniach miała saturację maksymalnie 90 proc. To wygląda, jakby lekarz pacjentki na oczy nie widział, albo wpisał wyniki badań innego pacjenta. Jak patrzymy na kartę informacyjną, to jawi się obraz całkiem wydolnej oddechowo kobiety, nie ma tam słowa o tym, że mama jest stanie ciężkim. A w tym samym czasie leżała bez kontaktu na łóżku, a my nie wiedzieliśmy, jak jej pomóc. Baliśmy się, że ona cierpi i się męczy. Nie mogliśmy jej podać żadnych leków, bo te zapisane przez lekarza w wypisie były w formie? tabletek, a mama nawet wody przełknąć nie mogła ? informuje córka.

71-latka trafiła do Samodzielnego Szpitala Wojewódzkiego im. Mikołaja Kopernika w Piotrkowie Trybunalskim, prosto do izolatorium.

Rozpoznanie: Infekcja SARS-Cov-2

– Dzwoniłam do pielęgniarki z pytaniem co z mamą, ta otworzyła drzwi do izolatki, w której mama czekała na wynik testu i powiedziała: „Dzwoni córka, chce jej pani coś powiedzieć?” Mama odpowiedziała: „Nie jest źle, jest ok”. I to były jej ostatnie słowa, które słyszałam – opowiada Interii Joanna Hauser-Mirowska.

Bo od tego momentu pani Anna nie odbierała już telefonów od rodziny. Bliscy kobiety byli przerażeni, że z mamą jest coraz gorzej.

– Ciągle dzwoniłam do lekarza prowadzącego. Dla nich stan mamy był zawsze taki sam. Ani lepiej, ani gorzej. Ani razu od środy nie było z ich strony mowy, że mama jest nieprzytomna, że nie ma z nią kontaktu. Tylko: „bez zmian” – opowiada pani Joanna.

Przełom nastąpił w poniedziałek 22 listopada. Rano na telefonie pani Joanny wyświetlił się szpital.

– W pierwszej chwili nogi się pode mną ugięły, bo spodziewałam się najgorszego. Ale lekarz prowadzący zaczyna mi tłumaczyć, że dziś mamę wypisują. My się tak ucieszyliśmy, bo jeśli wypisują to znaczy, że jest lepiej, że się mamie poprawiło. Ugotowałam jeszcze dla niej rosół, żeby się po szpitalu wzmocniła – wspomina córka pacjentki.

Bliscy pani Anny podkreślają, że byli przekonani, że stan mamy jest przynajmniej stabilny. Nie spodziewali się najgorszego.  

– Nikt nam nie powiedział, że jest tak źle. Jedyne o czym wspomniał doktor to, że mama jest „otępiała”. Pomyślałam sobie, że może jest słaba, zmęczona tym całym pobytem, albo może nie chce z nimi rozmawiać, dlatego milczy. Jeszcze do niego powiedziałam, że może „strzeliła” przysłowiowego focha. Ale jak oni mi ją przywieźli i zobaczyłam, jak to faktycznie wygląda, to już wiedziałam, że to nie był foch – mówi Joanna Hauser-Mirowska.

„Przywieźli nam umierającą mamę, przepisując jej tabletki i dalszą izolację”

Rodzina twierdzi, że pani Anna wróciła do domu w stanie agonalnym.

– Była bez żadnego kontaktu. Nie mówiła, błądziła gdzieś wzrokiem, nie wydawała z siebie żadnego dźwięku. Ona umierała. Przywieźli nam ją konającą. Położyli na łóżku i zostawili. Jak ja jej próbowałam dać jeść czy pić, małą łyżeczką wlewałam jej wodę do jednego kącika ust, a drugim wylatywało. Mówię: „Mamo, ale połykaj”. Ona już nie miała odruchu połykania – opowiada pani Joanna.

W zaleceniach ze szpitala rodzina czyta, że mama z racji zapalenia płuc wywołanego przez SARS-Cov-2 ma być w izolacji do piątku 25 listopada. Na pierwszej stronie wypisu odnajdują też informacje, że mama ma cukrzycę, na którą, jak twierdzi rodzina, nigdy nie chorowała. Nie widzą za to żadnej wzmianki o POChP, z którym zmagała się od lat. Ale szczególnie zaskakuje ich wynik saturacji na poziomie 98,5 proc.

Mama ze swoim POChP w najlepszych dniach miała saturację maksymalnie 90 proc. To wygląda, jakby lekarz pacjentki na oczy nie widział, albo wpisał wyniki badań innego pacjenta. Jak patrzymy na kartę informacyjną, to jawi się obraz całkiem wydolnej oddechowo kobiety, nie ma tam słowa o tym, że mama jest stanie ciężkim. A w tym samym czasie leżała bez kontaktu na łóżku, a my nie wiedzieliśmy, jak jej pomóc. Baliśmy się, że ona cierpi i się męczy. Nie mogliśmy jej podać żadnych leków, bo te zapisane przez lekarza w wypisie były w formie? tabletek, a mama nawet wody przełknąć nie mogła ? informuje córka.

– Mama ze swoim POChP w najlepszych dniach miała saturację maksymalnie 90 proc. To wygląda, jakby lekarz pacjentki na oczy nie widział, albo wpisał wyniki badań innego pacjenta. Jak patrzymy na kartę informacyjną, to jawi się obraz całkiem wydolnej oddechowo kobiety, nie ma tam słowa o tym, że mama jest stanie ciężkim. A w tym samym czasie leżała bez kontaktu na łóżku, a my nie wiedzieliśmy, jak jej pomóc. Baliśmy się, że ona cierpi i się męczy. Nie mogliśmy jej podać żadnych leków, bo te zapisane przez lekarza w wypisie były w formie… tabletek, a mama nawet wody przełknąć nie mogła – dodaje Joanna Hauser-Mirowska.

Dodatkowo rodzina pani Kałużniak-Hauser informuje, że w karcie pacjentki wpisano, że była nieszczepiona, chociaż przyjęła dwie dawki szczepionki

Pani Anna końca izolacji nie doczekała. Wieczorem w dniu wypisu zmarła.

– Mam bardzo duży żal o to, że wypisali mamę w takim stanie. Ja sobie zdaję sprawę, że mama wcześniej czy później przy jej postępującej chorobie by zmarła. Ale człowieka nie traktuje się jak worka ziemniaków. Z covidem, infekcją, przywieziona, żeby tylko nie umarła w szpitalu – mówi Joanna Hauser-Mirowska, córka pani Anny.

Pani Joanna nie może też zrozumieć, dlaczego skoro przez kilka dni nie można było odwiedzać mamy w szpitalu z powodu COVID-19, nagle z tym samym koronawirusem przywieziono ją do domu.

– Przecież to jest napędzanie w dalszym ciągu tej pandemii. Czwarta fala, nowy wariant, a moją mamę z covidem wypisali i przywieźli nam do domu. Przecież ja się mogłam zarazić, pomimo tego, że jestem szczepiona, mogłam nie mieć objawów i roznieść to dalej. Kwarantanny, zgodnie z prawem, nie mam – mówi Joanna Hauser-Mirowska, córka pani Anny.

„Nie zostawimy tak tej sprawy”

W sobotę bliscy pani Anny pochowali kobietę. Zapewniają, że będą żądać wyjaśniania tej sytuacji, bo ich zdaniem coś tutaj nie zafunkcjonowało tak jak powinno. Zamierzają zgłosić sprawę do rzecznika praw pacjenta i prokuratury.

– Ja nie chcę prowadzić krucjaty przeciwko szpitalowi czy przeciwko lekarzowi, bo to też nie o to chodzi, tylko to jest chyba najwyższy czas i pora, żeby ktoś przyjrzał się pracy tej placówki, bo może tam po prostu popełniane są jakieś podstawowe błędy. Do szpitala idzie się po pomoc, a nie żeby wyjść ze szpitala i umrzeć – mówi Joanna Hauser-Mirowska.

Kobieta dodaje, że na jej decyzje o nagłośnieniu sprawy nie bez wpływu pozostaje to, o czym dowiedziała się już po śmierci mamy.

– Załoga karetki, która przyjechała stwierdzić zgon, powiedziała nam, że jeżdżą po całym województwie łódzkim i to jest czwarty ich przypadek, kiedy jadą stwierdzić zgon do pacjenta wypisanego kilka godzin wcześniej z tego szpitala – mówi Joanna Hauser-Mirowska. I dodaje: – Nie chcę, by inni przeżywali to co my. Bo nie wiem, jak lekarz prowadzący moją mamę, ale ja od poniedziałku 22 listopada nie sypiam zbyt dobrze, nie mogąc się z tym wszystkim pogodzić.

Portal Interia informuje, że poprosił Samodzielny Szpital Wojewódzki im. Mikołaja Kopernika w Piotrkowie Trybunalskim o ustosunkowanie się do zarzutów rodziny.

W środę późnym popołudniem Portal otrzymała stanowisko szpitala.

Całe stanowisko szpitala poniżej:

„Szanowna Pani Redaktor,

Ustosunkowując się do pytań postawionych w korespondencji mailowej informujemy że:

Pani Anna Kałużniak – Hauser została przyjęta do Szpitala w dniu 16.11.2021 roku z powodu duszności spoczynkowej narastającej od kilku dni. Pacjentka w trakcie antybiotykoterapii zaordynowanej przez lekarza Podstawowej Opieki Zdrowotnej, z wielochorobowością przyjęta w stanie ciężkim.

  • Decyzję o wypisaniu chorej ze Szpitala podjął lekarz prowadzący. Pacjentkę wypisano w stanie optymalnej poprawy klinicznej. Według lekarza prowadzącego nieprawdą jest, że chora była wstanie agonalnym. Nic też w jego ocenie nie wskazywało, że w dniu wypisu dojdzie do nagłego zgonu.
  • Rozpoznanie zakażenia wirusem Sars CoV-2 zostało potwierdzone dodatnim wynikiem testu antygenowego i molekularnego i dodatkowo obrazem w tomografii komputerowej. Każdy przypadek pacjenta, w tym pacjenta zakażonego wirusem Sars CoV-2 należy traktować indywidualnie. W zakresie decyzji dotyczącej wypisu nie ma ustalonych standardów. Decyzja podejmowana jest na podstawie oceny stanu ogólnego Pacjenta. Po uzyskaniu poprawy i stabilizacji klinicznej możliwe jest wypisanie Pacjenta do dalszego leczenia w warunkach domowych, jeszcze w okresie izolacji.
  • Cukrzycę rozpoznano u chorej w trakcie hospitalizacji, na podstawie kilkukrotnie w ciągu doby powtarzanych pomiarów glikemii. W Karcie Informacyjnej rzeczywiście nie uwzględniono informacji o POCHP, na którą Pacjentka chorowała. W rozpoznaniu lekarz zamieścił błędną informację o tym, że Pacjentka nie była szczepiona, z kolei w epikryzie z leczenia szpitalnego wzmianka o przebytym szczepieniu widnieje. Należy to traktować w kategoriach błędu w trakcie sporządzania dokumentacji popełnionego przez lekarza wypisującego. Rzeczywiście stwierdzamy, iż Pacjentka przebyła pełen cykl szczepienia.

Rodzina została poinformowana przez lekarza prowadzącego, że pacjentka jest zakażona koronawirusem i powinna być w samoizolacji  z powodu dodatniego wyniku, co jest zgodne zaleceniami SANEPID-u. W dniu wypisu w trakcie rozmowy z lekarzem rodzina nie zgłosiła zastrzeżeń co do zapewnienia chorej dalszej opieki w warunkach domowych.

Jest nam niezwykle przykro z powodu zaistniałej sytuacji i składamy wyrazy współczucia Rodzinie. Jednocześnie informujemy, że sprawa jest cały czas wyjaśniania.

Z wyrazami szacunku,

Aneta Grab, rzecznik prasowy Samodzielnego Szpitala Wojewódzkiego im. Mikołaja Kopernika w Piotrkowie Trybunalskim”

Wspomóż naszą walkę o wolność poprzez wpłatę dowolnej kwoty na nasz rachunek bankowy: 04 1020 3903 0000 1402 0122 6752


Przypominamy, o naszej akcji bezpłatnych porad prawnych z zakresu problemów z COVID.

Na zlecenie indywidualne (płatne) klienta nasza Kancelaria przygotuje również wszelkie pisma w zakresie spraw związanych z COVID.

Informujemy ponadto, że Kancelaria świadczy pełen wachlarz usług prawnych z zakresu prawa cywilnego, rodzinnego, spadkowego, upadłościowego, gospodarczego, karnego, pracy, handlowego.

Jeśli potrzebujesz pomocy, napisz do nas na adres @: covid@legaartis.pl lub zadzwoń 579636527, 222668618.

Informujemy, iż porada prawna w zakresie COVID udzielana jest każdemu klientowi bezpłatnie.

Jeśli uważacie Państwo, że nasza pomoc, jaką od nas otrzymujecie, zasługuje na wparcie pracowników Kancelarii, możecie nas wspomóc poprzez wpłatę dowolnej kwoty na rachunek bankowy Kancelarii LEGA ARTIS:

Anonimowe wsparcie Bitcoin:
bc1qfl2rqa97lknlrfgs9c9qqjp5ftqtkv7wf4q0at

Anonimowe wsparcie Ethereum:
0x45a3c849BCa45A6444A24cdF30708695498a3F6b

Wsparcie paypal:
https://paypal.me/legaartis

Dane do przelewu:
Nr konta: 04 1020 3903 0000 1402 0122 6752
Kancelaria Lega Artis
ul. Przasnyska 6a lok 336a
01-756 Warszawa
Tytuł: ?darowizna na działalność?
IBAN: PL04102039030000140201226752

Jesteśmy do Waszej dyspozycji:
Pn. ? czw.: 11:00 ? 17:00
Piątek: 10:00 ? 15:00

Serdecznie dziękujemy wszystkim osobom za dotychczas udzielone nam wsparcie finansowe.

Źródło: Interia.pl

Obserwuj nasze artykuły na Google News

Naciśnij przycisk oznaczony gwiazdką (★ obserwuj) i bądź na bieżąco

Share.

Ekspert w swojej dziedzinie - Publicysta, pisarz i działacz społeczny. Pierwsze artykuły opublikował w 1999 roku dla międzynarodowych wydawców. Przez ponad 30 lat zdobywa swoje doświadczenie dzięki współpracy z największymi redakcjami. W swoich artykułach stara się podejmować kontrowersyjne tematy i prezentować oryginalne punkty widzenia, które pozwalały na głębsze zrozumienie omawianych kwestii.

Jeden komentarz

  1. Prawdopodobieństwo: Stan kobiety był beznadziejny i nie do uratowania to żeby podbić statystyki śmierci niezaszczepionych wpisali że była niezaszczepiona.

Napisz Komentarz

Exit mobile version