Rząd wyraził nadzieję, że inflacja średnioroczna będzie na poziomie 7 procent – poinformował rzecznik rządu, Piotr Müller. Polityk dodał, że na poziomie rządowym nie dyskutowano o wycofaniu się z Krajowego Planu Odbudowy (KPO).
Główny Urząd Statystyczny podał, że ceny towarów i usług konsumpcyjnych w styczniu 2022 r. wzrosły rok do roku o 9,2 proc., a w porównaniu z poprzednim miesiącem ceny wzrosły o 1,9 proc. Powoduje to, że za przysłowiową złotówkę Polak kupi aż o 9,2 proc mniej towaru w porównaniu z w styczniu 2021 roku.
Rzecznik rządu pytany w Radiu Plus, czy w lutym zostanie przekroczona psychologiczna bariera 10 proc., stwierdził, że tutaj pewności nie ma. Zwrócił uwagę, że część analityków wskazują, że może być to granica powyżej 10 proc.
Dopytywany, jaki poziom inflacji szacuje rząd, Müller odpowiedział: „nie bawi się w tak daleko idące stawianie oczekiwań”. Przypomniał jednocześnie, że od 1 lutego obniżono VAT na żywność czy stawkę VAT na paliwa i – jak mówił – powinno to przynieść efekt zmniejszający inflację. Niestety zapomniał chyba o podwyżkach cen prądu i gazu, jakie dotknęły Polaków i przedsiębiorców, którzy zmuszeni byli przerzucić koszty drastycznych podwyżek tych mediów finalnie na konsumenta.
ZOBACZ: Kazali, to wieszam. Nietypowo rozwiązany problem z obowiązkiem wychwalania władzy za obniżkę VAT-u
Müller dopytywany, czy w drugiej połowie roku może nastąpić druga waloryzacja rent i emerytur, zaznaczył, że w tej chwili waloryzacja wynosi 7 proc. i jest ona najwyższa od wielu lat. „Liczymy na to, że inflacja średnioroczna będzie na tym poziomie. Więc jeśli będzie na tym poziomie 7-8 proc., to wtedy oznacza, że pokryła ta waloryzacja całą inflację” – powiedział rzecznik rządu.
Pozostawmy to bez komentarza.