Zaledwie kilka dni po tym, jak Niemcy zgłosiły najwyższą inflację w historii (z lutowym głównym CPI rosnącym w tempie 7,6% rocznie i rozwiewającym wszelkie oczekiwania), co dało mieszkańcom wyraźnie nieprzyjemne uczucie deja vu, jeszcze zanim rosyjska inwazja na Ukrainę przerwała to, co pozostało niewiele łańcuchów dostaw i wysłał ceny jeszcze wyższe w stratosferę…
W poniedziałek 04.04.2022r. Niemcy zrobią krok w kierunku powrotu przerażającej hiperinflacji weimarskiej, kiedy według Niemieckiego Stowarzyszenia Handlu Detalicznego (HDE) konsumenci powinni przygotować się na kolejną falę podwyżek cen towarów codziennego użytku i artykułów spożywczych, a Reuters informuje, że ceny w niemieckich sieciach handlowych eksploduje od 20 do 50%:
- NIEMIECKIE SIECI DETALICZNE ZWIĘKSZAJĄ CENY ŻYWNOŚCI O 20-50% OD PONIEDZIAŁKU
Jeszcze przed wybuchem wojny na Ukrainie ceny wzrosły o około pięć procent „w całym asortymencie” w wyniku wzrostu cen energii, powiedział w piątek prezes HDE Josef Sanktjohanser w gazecie Neue Osnabrücker Zeitung. Rosyjska inwazja mocniej uderza w gospodarki i łańcuch dostaw, a na horyzoncie pojawia się kolejna seria podwyżek.
„Nadchodzi druga fala podwyżek cen i na pewno będzie to liczba dwucyfrowa”, ostrzegał Sanktjohanser, cytowany przez The Local .
Według prezesa zrzeszenia branżowego pierwsze sieci handlowe już zaczęły podnosić ceny w Niemczech, a kolejne prawdopodobnie pójdą w ślad za nimi.
POLECAMY: Niemieckie markety wprowadzają limity zakupowe na olej spożywczy, makaron i papier toaletowy
„Wkrótce będziemy mogli zobaczyć wpływ wojny odzwierciedlony w etykietach cenowych we wszystkich supermarketach”, powiedział Sanktjohanser.
Ostatnio popularne sieci handlowe, takie jak Aldi, Edeka i Globus, ogłosiły, że będą zmuszone podnieść ceny. W Aldi mięso i masło będą od poniedziałku „znacznie droższe” ze względu na podwyżki cen u jego dostawców.
„Od początku wojny na Ukrainie nastąpił skok cen zakupu, którego wcześniej nie doświadczyliśmy” – poinformował w piątek rzecznik Aldi Nord.
Dwa tygodnie temu Aldi podniosło ceny o około 160 sztuk, a tydzień później podrożało kolejne 20 sztuk. Inne marki supermarketów szybko poszły w ich ślady.
W lutym koszty życia w Niemczech wzrosły do najwyższego poziomu od zjednoczenia, a dobra codziennego użytku wzrosły średnio o 7,3%. Federalna agencja statystyczna Destatis podała, że skok z 5,1 proc. w styczniu do 7,3 proc. w lutym odzwierciedla wpływ rosyjskiej inwazji na Ukrainę, która spowodowała gwałtowny wzrost cen ropy i gazu.
Według niedawno opublikowanego badania Instytutu Ifo, prawie wszystkie firmy w niemieckim sektorze handlu detalicznego żywnością planują podwyżki cen.
Chociaż wzrost cen jest zmartwieniem dla mocno dotkniętych konsumentów w Niemczech, eksperci branżowi nie spodziewają się w najbliższym czasie braku produktów na półkach. Czego oczywiście należy się spodziewać, gdy ceny rosną tak wysoko, o wiele mniej osób może sobie pozwolić na zakup produktów.
Według Joachima Rukwieda, prezesa stowarzyszenia rolniczego, zaopatrzenie w żywność w Niemczech jest zapewnione przez co najmniej kolejny rok – choć potem prognozy są mniej pewne. Jednak wraz z krążącymi plotkami o niedoborach, właściciele supermarketów narzekają na tego rodzaju panikę kupowania, której nie widziano od pierwszych miesięcy pandemii.
Jak już wcześniej wspomniano, niemieckie supermarkety zaczęły nawet ograniczać zakup olejów kuchennych i mąki, w szczególności po to, aby zapobiec szaleńczej pośpiechu, aby zaopatrzyć się w produkty, które zdaniem klientów się wyczerpią. Innymi słowy, ogranicz sprzedaż tych produktów, na które jest największy popyt, co określa się również mianem „genialnej strategii”.
A teraz, gdy ceny produktów codziennego użytku mają wzrosnąć nawet o 50%, interesujące będzie obserwowanie, jak długo niemiecka ludność będzie tolerować stanowisko NATO, które stara się podsycić i utrwalić wojnę na Ukrainie.