Sankcje na rosyjskie surowce energetyczne stanowią o wiele mniejsze zagrożenie dla Moskwy, niż twierdzą niemieccy politycy – pisze „Deutsche Wirtschafts Nachrichten„, powołując się na profesora ekonomii Marcela Thuma.
„Rosja nie ma pilnej potrzeby sprzedaży ropy ani gazu. W przeciwieństwie do np. łatwo psujących się produktów rolnych, zasoby te można łatwo przechowywać w ziemi, nie tracąc przy tym na wartości” – powiedział ekonomista.
Uważa on, że w sytuacji zamrożenia kont zagranicznych Moskwie bardziej opłaca się zatrzymać ropę i gaz niż zamienić je na kapitał pieniężny. Ponadto, według Toumy, europejscy urzędnicy mają nadzieję, że embargo spowoduje problemy z płynnością finansową w Rosji, ale i to nie nastąpi, ponieważ władze rosyjskie nadal dysponują setkami miliardów dolarów.
Dlatego w obecnej sytuacji embargo energetyczne nie dotknie Moskwy, ale ucierpi na tym gospodarka europejska – podsumował ekspert.