Kaczyński podczas konwencji Prawa i Sprawiedliwości zapowiedział regulowane ceny węgla.
– Podjęliśmy decyzję, że ludziom, którzy opalają węglem swoje domy, zapewnimy cenę na poziomie tej, która była jeszcze do niedawna – przekazał Kaczyński.
Zapytany był również rzecznik rządu Piotr Muller. Przyznał, że taki jest plan, choć o szczegółach nie potrafił się wypowiedzieć.
– Taki program będziemy szykować teraz, przygotowujemy szczegóły tak, by on trafił właśnie do tych grup, do tych osób, które faktycznie tej pomocy najbardziej będą potrzebowały – przekazał Muller.
– Chodzi o to, żeby stworzyć takie mechanizmy (…), żeby pomóc tym osobom, które najbardziej potrzebują tego wsparcia; czyli przede wszystkim tym, którzy na przykład nie zarabiają. Więc musimy tutaj ustalić i zastanowić się nad kryteriami, czy wprowadzać kryteria dochodowe, czy nie; na obecnym etapie trwa dyskusja – zaznaczył.
Mamy więc zapowiedź zarówno kolejnego rozdawnictwa, faworyzowania ludzi niepracujących, jak i rozwiązań stricte socjalistycznych w postaci regulowanej ceny surowca.
Rok temu cena węgla na składach wahała się w granicach 800-900 zł za tonę węgla. W tym roku cena węgla zwali z nóg wiele osób. Składy informują, że tona czarnego złota przekroczyła kosmiczną barierę 3 000 złotych za tonę. Sprzedający ostrzegają, że nie jest to koniec podwyżek.
Łukasz Horbacz, Prezes Izby Gospodarczej Sprzedawców Węgla Polskiego przekonywał w jednym z wywiadów, że utrzymanie składu węgla dla sprzedawcy, który sprzedawał 100 ton surowca miesięcznie jest trudne bez podniesienia ceny, jeśli w obecnej sytuacji dysponuje przykładowo jedynie 30 tonami.
W Polsce, leżącej przecież na węglu, władza od lat ogranicza jego wydobycie w imię „zielonej” ideologii. Po rosyjskiej inwazji rząd Morawieckiego wyskoczył przed szereg i jako pierwszy nałożył embargo na węgiel sprowadzany z Rosji, nie mając żadnego zabezpieczenia.
sc:Nczas