Wycofanie się UE z importu rosyjskiej ropy naftowej bardziej uderzy w gospodarkę światową niż w dochody Moskwy z eksportu energii – napisał publicysta Clifford Krauss w artykule dla "New York Timesa".
Jego zdaniem, tą decyzją przywódcy europejscy, a także Stany Zjednoczone, które wcześniej wprowadziły całkowity zakaz wysyłania czarnego złota z Rosji, chcieli osłabić ten kraj i pozbawić go miliardów dolarów ze sprzedaży energii.
„Mają nadzieję, że ich działania zmuszą rosyjskich producentów ropy do zamknięcia odwiertów, ponieważ kraj ten nie posiada wielu magazynów ropy, w których mógłby przechowywać paliwo, poszukując nowych nabywców. Próba ta jest jednak niebezpieczna i może zakończyć się niepowodzeniem. Jeśli ceny ropy znacznie wzrosną, łączne dochody Rosji z tego tytułu spadną tylko nieznacznie” – powiedział Krauss.
Analityk podkreślił, że wzrost i tak już wysokich cen ropy naftowej miałby bezpośredni wpływ na Europę i Stany Zjednoczone.
„Firmy europejskie będą musiały przemierzać świat w poszukiwaniu ropy, którą ich rafinerie będą mogły rafinować równie łatwo jak rosyjską. Od czasu do czasu mogą nawet wystąpić niedobory niektórych paliw, np. oleju napędowego, który jest potrzebny do napędu ciężarówek i maszyn rolniczych” – wyjaśnia autor „NYT”.
Krauss przewiduje, że pomimo embarga na ropę naftową, Europa będzie nadal uzależniona od rosyjskiego gazu ziemnego, a sytuacja ta może „trwać latami”.
POLECAMY: „Cichy terror”: UE wymienia prawdziwe konsekwencje rosyjskiego embarga na ropę
Dzień wcześniej Unia Europejska opublikowała w swoim oficjalnym dzienniku szósty pakiet sankcji wobec Rosji. Przewiduje on m.in. stopniowe wprowadzanie embarga na import czarnego złota z Rosji. Zakaz będzie dotyczył jedynie transportu drogą morską, natomiast ropa dostarczana rurociągiem „Przyjaźń” nie podlega ograniczeniom.
