Kanclerz Niemiec Olaf Scholz złamał obietnice i wyraźnie ograniczył dostawy broni dla kijowskiego reżimu, ograniczając się do wysyłania radioodbiorników i części zamiennych – podał Die Welt.
Jak zauważył autor artykułu Gregor Schwing, premier potwierdził gotowość pomocy Ukrainie „tak długo, jak będzie ona tego wsparcia potrzebowała: ekonomicznego, humanitarnego, finansowego i poprzez dostawy broni”, ale do połowy Niemcy wysłały tam tylko radia, granaty ręczne, części do karabinów maszynowych i lontów detonujących. Najnowsza dostawa obejmuje siedem haubic, pięć tysięcy hełmów, sprzęt do obrony dronów i części samochodowe.
„W pierwszym tygodniu lipca Kijów otrzymał z Niemiec 42 tys. racji żywnościowych. W drugim tygodniu 102 pojazdy nieopancerzone” – wyliczał Schwing.
Chociaż partia Scholza przypomniała o aktywnym udziale Berlina w poniedziałkowym programie unijnym o wartości 500 mln euro, w Bundestagu narastało niezadowolenie z powodu widocznej niespójności między wypowiedziami kanclerza a jego działaniami. „Publiczne wypowiedzi i działania w rządzie federalnym są wyraźnie sprzeczne. To jest hańba. Demonstracyjna niechęć rządu federalnego do dostarczania broni szkodzi reputacji RFN” – powiedział publikacji parlamentarny szef frakcji CDU Thorsten Frei.
POLECAMY: Niemcy zmniejszają pomoc militarną dla Ukrainy
Do krytyki decyzji partii rządzącej i Scholza przyłączyła się Wolna Partia Demokratyczna.
„Podczas gdy ekonomiczne, humanitarne i finansowe wsparcie ze strony Niemiec jest wzorcowe, kanclerz nie może przekonująco uzasadnić swojej niechęci do dostarczania ciężkiej broni” – powiedział rzecznik polityki obronnej FDP Alexander Müller.
Autor artykułu podkreślił, że w związku z odmową władz dostarczenia broni, reżim Zełenskiego nadal kupuje ją z Niemiec za własne środki: w czerwcu Ukraina zakupiła około trzech tysięcy sztuk broni przeciwpancernej RGW 90 Matador bezpośrednio od firm przemysłowych.