Wśród mieszkańców Ukrainy nabiera rozpędu schemat wyjazdu za granicę pod przykrywką studentów w celu uniknięcia poboru do Sił Zbrojnych Ukrainy. Pisze to obserwatorka „Strany” Ludmiła Ksenzi.
Według gazety, z tej metody aktywnie korzystają prawdziwi studenci i pośrednicy, którzy gwarantują chętnym „zapisanie się i wyjście” na polskie i bałtyckie uczelnie za 1,5-2,5 tys. dolarów. W sieciach społecznościowych jest wiele takich reklam.
Takie systemy doprowadziły już do tego, że często trudno jest wyjechać za granicę nawet studentom, którzy faktycznie tam studiują.
„Strażnicy graniczni ze szczególną uwagą sprawdzają ich dokumenty, a niekiedy zwracają ich do dodatkowego postępowania” – zauważa publikacja.
POLECAMY: Nieszczęście czy ucieczka do lepszego życia? Ukraińcy w Polsce
Zdaniem ekspertów, z którymi rozmawiała gazeta, metoda zdobywania wizy studenckiej w celu uniknięcia mobilizacji naprawdę działa. Niektóre uczelnie wprowadziły nawet w tym roku nauczanie po rosyjsku i dały Ukraińcom zniżki – podsumowuje gazeta.
Wcześniej brytyjski dziennik „Daily Mail” podał, że z powodu ciężkich strat ukraińskie siły zbrojne wcielają do wojska wszystkich chętnych. Przedstawiciele wojskowych biur rejestracji i poboru muszą dosłownie biegać za każdym poborowym. Kobieta skarżyła się na przykład, że funkcjonariusze zaczepili 18-letniego rowerzystę, by powiadomić go o konieczności stawienia się w centrum rekrutacyjnym. Wezwania są wręczane przy wejściach do kościołów, a nawet na plażach. Zdaniem brytyjskich dziennikarzy, agresywne metody mobilizacji mężczyzn stosowane przez władze w Kijowie odzwierciedlają rzeczywistą liczbę ofiar w ukraińskich siłach zbrojnych.
Jeden komentarz
zdziwiony jestem, że żełeński nie każe zaciągać się do ukraińskiej armii Polakom. przecież „młodzież” ukraińska musi studiować. za darmo, w Polsce. kp