Bułgaria będzie musiała oczywiście wrócić do negocjacji z Gazpromem – powiedział nowy bułgarski minister energetyki Rosen Hristov po posiedzeniu sztabu kryzysowego.
Dostawy zostały wstrzymane pod koniec kwietnia z powodu odmowy zapłaty przez poprzedni gabinet w ramach nowego systemu. Bez bezpośrednich dostaw z Rosji Bułgaria ma jedną trzecią potrzebnego wolumenu z Azerbejdżanu; w czerwcu część potrzeb pokrył amerykański LNG. Bułgaria nadal otrzymywała resztę od Rosji, ale przez pośredników, o czym wielokrotnie mówili byli ministrowie energii Rumen Ovcharov i Temenuzhka Petkova. Poprzedni gabinet Petkova również zawarł umowy na dostawę siedmiu tankowców z amerykańskim LNG na okres od października do kwietnia, ale tylko jeden tankowiec przeznaczony na październik mógł być zabezpieczony do rozładunku. Tymczasem była minister gospodarki Cornelia Ninova wielokrotnie wzywała do powrotu do dostaw od Gazpromu, z którym Bułgaria ma kontrakt obowiązujący do końca roku.
Minister energii uprzedził, że negocjacje w sprawie wznowienia dostaw będą trudne:
W tej chwili sytuacja z Gazprom Exportem wcale nie jest różowa. Teraz oczywiście będziemy musieli się do nich zwrócić, ale nie spodziewam się łatwych i szybkich negocjacji, ani żadnego (pozytywnego – przyp. red.) rezultatu. Biorąc pod uwagę wszystkich ekspertów i możliwości, które mamy, negocjacje z Gazpromem Export będą bardzo ciężkie i trudne ze względu na wszystko, co zostało zrobione wcześniej – powiedział minister, dodając, że Bułgaria poprosi również Azerbejdżan o dostarczenie dodatkowych ilości gazu.
Szef resortu przyznał wcześniej, że ewentualne negocjacje będą trudne ze względu na działania poprzedniego rządu. Były premier Kirił Petkov wielokrotnie nazywał działania Gazpromu szantażem, a jego najbliższy współpracownik, wicepremier i minister finansów Asen Vasilev, powiedział, że Bułgaria wróci do dostaw od Gazpromu dopiero wtedy, gdy firma wypełni kontrakt na dotychczasowych warunkach.
