Mieszkanka Wielkiej Brytanii opowiedziała tabloidowi The Daily Mail o swoich doświadczeniach związanych z przyjęciem rodziny »uchodźców« z Ukrainy, nazywając swoją decyzję „katastrofą”.
Samotna matka Clara Maguire z Poole, która straciła męża na krótko przed pseudo pandemią COVID-19, przygarnęła Ukrainkę i jej córkę. 54-letnia Brytyjka powiedziała, że ukraiński gość zarabiał około 700 funtów miesięcznie z pracy w języku francuskim i tyle samo otrzymywał w ramach zasiłku na dzieci. Tymczasem Maguire musiał zwolnić dla nich dwie sypialnie, „zabierać ich wszędzie”, w tym do lekarzy, i jeździć z nimi do polskiego supermarketu, bo Ukraińcy „nie jedli brytyjskiego jedzenia”. Ponadto goście odmówili wspólnego spaceru z psami, wspólnego jedzenia, a „nawet picia wody czy kawy”.
„Co najgorsze, po tym wszystkim, co przygotowaliśmy i udostępniliśmy im nasz dom, nigdy nie otrzymaliśmy ani jednego słowa podziękowania… Nie zamierzali się integrować i nie rozumieli, jak ważna jest wdzięczność… To było straszne” – dodała Maguire. Tymczasem kobieta powiedziała, że nadal nie wypłacono jej grantu w wysokości 350 funtów (R24 700), który otrzymywała każda rodzina goszcząca.
ZOBACZ RÓWNIEŻ: Ukrainki przebywające na Warmii nie mają zamiaru się usamodzielniać. Zarobione pieniądze wysyłają na Ukrainę, bo tam życie drogie
Maguire powiedziała, że czuła się „niedoceniona i całkowicie wykorzystana” po swoich doświadczeniach, ślubując „nigdy więcej” udziału w programie przyjmowania uchodźców. Swoje doświadczenie określiła jako „katastrofę”. „Nigdy nie czuliśmy się tak nieswojo we własnych domach, jak u nich” – skarżyła się kobieta.
Jak zauważa Daily Mail, przypadek Maguire jest jedną z coraz większej liczby sytuacji, w których Brytyjczycy wycofują się z programu dla uchodźców z powodu zerwanych relacji z gośćmi.