Łóżka szpitalne przeznaczone dla pacjentów zakażonych SARS-CoV-2 nie były wykorzystywane optymalnie, leczenie osób z innymi schorzeniami zostało znacznie ograniczone, a personel medyczny nie był regularnie testowany – wynika z opublikowanego we wtorek raportu NIK.

Najwyższa Izba Kontroli badaniem objęła 23 podmioty lecznicze udzielające świadczeń w rodzaju leczenie szpitalne i ambulatoryjna opieka specjalistyczna (szpitale). Okres objęty kontrolą to: 2020 r. i 2021 r. (I półrocze) oraz 2019 r. w celach porównawczych.

„Kontrola NIK pokazała, że badane przez Izbę szpitale nie były przygotowane do działania w warunkach epidemii COVID-19 i że wprowadzone po jej ogłoszeniu zmiany nie zapewniły im prawidłowego funkcjonowania” – czytamy w opisie wyników kontroli.

W 23 skontrolowanych przez Izbę placówkach podejmowano działania zmierzające do przerwania dróg transmisji wirusa SARS-CoV-2 (zmieniano organizację pracy, warunki lokalowe i sanitarne) tak, by zapewnić bezpieczeństwo zarówno personelowi, jak i pacjentom.

„Nie zawsze jednak okazywało się to skuteczne. Z uwagi na bariery architektoniczne nie we wszystkich szpitalach udało się rozdzielić drogi przemieszczania się pacjentów z COVID-19 i pozostałych chorych. Personel medyczny nie był regularnie testowany (przesiewowo) na obecność wirusa, a w niektórych placówkach także pacjenci przyjmowani w trybie planowym nie w każdym przypadku byli badani na obecność wirusa. W konsekwencji nie udawało się uniknąć zakażeń, co zaburzało pracę oddziałów” – informuje NIK.

Puste łóżka i dług zdrowotny

NIK ustaliła również, że w badanym przez Izbę okresie nie we wszystkich kontrolowanych szpitalach optymalnie użytkowano łóżka przeznaczone dla pacjentów zakażonych SARS-CoV-2. W jednym z nich nie wykorzystywano w pełni wszystkich miejsc nawet w okresach zwiększonej zachorowalności na COVID-19.

„Należy przy tym podkreślić, że działo się tak w sytuacji, gdy leczenie pacjentów z innymi schorzeniami zostało znacznie ograniczone, co zdaniem NIK przyczyniło się do zwiększenia tzw. długu zdrowotnego ludności (wzrostu liczby świadczeń z zakresu profilaktyki, diagnostyki i leczenia, których nieudzielenie może prowadzić do rozwoju chorób lub ich zaostrzenia). Równocześnie, w porównaniu do średniej z lat 2015-2019, w całym badanym przez Izbę okresie odnotowano zwiększoną liczbę zgonów. W 2020 r. było ich o ponad 85 tys. więcej, z tego ok. 56,5 tys. z innych powodów niż COVID-19″ – wskazano.

Zaznaczono, że obowiązujące w trakcie trwania epidemii zasady finansowania świadczeń opieki zdrowotnej i udzielania zamówień pozwoliły kontrolowanym szpitalom na zachowanie płynności finansowej na niezmienionym poziomie. W badanym okresie większość z nich nie zrealizowała jednak w całości kontraktów zawartych z NFZ, a wartość udzielonych świadczeń była niższa niż w 2019 r. o ponad 20 proc.

NIK przypomina, że Narodowy Fundusz Zdrowia zapewniał również dodatkowe środki na wypłaty dla personelu medycznego, który opiekował się pacjentami z podejrzeniem lub rozpoznaniem COVID-19.

„W sumie w badanym okresie skontrolowane szpitale przeznaczyły na ten cel około 240 mln zł, ale zasady przyznawania tzw. dodatków covidowych nie były jednolite. W blisko 3/4 placówek nie były one uzależnione ani od czasu przepracowanego z takimi pacjentami, ani od liczby udzielonych świadczeń. Dodatek wypłacano również tym pracownikom, którzy pełnili pojedyncze dyżury lub mieli incydentalny kontakt z osobami zakażonymi SARS-CoV-2″ – podano w raporcie.

W okresie od stycznia 2020 r. do końca czerwca 2021 r. w skontrolowanych przez NIK szpitalach było leczonych w sumie niemal 29 tys. pacjentów z rozpoznaniem COVID-19.

„Zapewnienie im łóżek było dużym wyzwaniem logistycznym, wymagało bowiem reorganizacji pracy istniejących oddziałów oraz wykonania prac adaptacyjnych i/lub modernizacyjnych. W efekcie poszczególne placówki miały do dyspozycji maksymalnie od czterech do 186 łóżek, przeznaczonych dla chorych z podejrzeniem lub rozpoznaniem tej choroby” – informuje NIK.

Dziurawe procedury

„Choć kierownictwo wszystkich skontrolowanych szpitali wdrożyło procedury mające zapobiegać transmisji SARS-CoV-2, w większości z nich nie można było w pełni rozdzielić dróg przemieszczania się pacjentów zarażonych, osób z podejrzeniem COVID-19 i pozostałych chorych” – czytamy.

„Nie stosowano także regularnych testów przesiewowych w kierunku wczesnego wykrywania zakażeń SARS-CoV-2 i ognisk epidemicznych wśród personelu kontrolowanych szpitali. Na testy wykrywające obecność wirusa SARS-CoV-2 kierowano tam osoby, które: miały objawy chorobowe, wątpliwości, co do swojego stanu zdrowia, dłuższy niż piętnastominutowy kontakt bez właściwego zabezpieczenia z osobą zakażoną lub podejrzewały, że taki kontakt w ostatnim czasie miał miejsce” – wskazuje raport.

Wyniki kontroli wskazują też na to, że w badanym okresie testom wykrywającym obecność wirusa nie poddano około 20 proc. pacjentów przyjętych planowo z innych przyczyn niż COVID-19.

Z raportu wynika również, że w II kwartale 2020 r. w kontrolowanych szpitalach wystąpiły braki w zaopatrzeniu personelu medycznego w środki ochrony indywidualnej, po tym, jak w związku z ogłoszeniem stanu epidemii znacznie wzrosło zapotrzebowanie na takie środki. W I półroczu 2021 r. w porównaniu z 2019 r. siedmiokrotnie wzrosło zużycie masek chirurgicznych, a zużycie półmasek FFP2 i FFP3 aż 45-krotnie. Najwięcej środków ochrony osobistej zużyto w IV kw. 2020 r., czyli w okresie zwiększonej liczby zachorowań na COVID-19.

W badanym okresie na organizację pracy skontrolowanych szpitali miało wpływ także: znaczne zwiększenie kosztów zakupu środków ochrony osobistej, kosztu dezynfekcji i utrzymania czystości; konieczność zabezpieczenia odpowiedniej ilości tlenu, w tym modernizacji instalacji tlenowej; konieczność pracy w podwyższonym reżimie sanitarnym, by zapobiec powstawaniu ognisk epidemicznych SARS-CoV-2 wśród personelu i pacjentów; duża liczba decyzji administracyjnych dotyczących przygotowania łóżek dla pacjentów z COVID-19 i krótki czas na ich realizację poleceń z nich wynikających.

Lockdown szpitali

„Epidemia COVID-19 szybko pokazała, że kontrolowane szpitale funkcjonujące w ramach publicznego systemu ochrony zdrowia nie są przygotowane do działania w warunkach kryzysowych. W kontrolowanych przez NIK placówkach ograniczono lub nawet czasowo zawieszono udzielanie niektórych świadczeń” – czytamy.

Według NIK główne powody to: przekształcanie dotychczasowych oddziałów w oddziały covidowe oraz zapewnienie łóżek pacjentom z rozpoznaniem lub podejrzeniem COVID-19; zalecenia Ministra Zdrowia oraz Narodowego Funduszu Zdrowia w sprawie ograniczenia do niezbędnego minimum lub czasowego zawieszenia udzielania świadczeń wykonywanych planowo; ograniczenia funkcjonowania poszczególnych komórek organizacyjnych szpitali w związku z ogniskami epidemicznymi SARS-CoV-2; wzrost absencji personelu medycznego.

W skontrolowanych placówkach wskaźnik nieobecności (zwolnienie lekarskie, izolacja, kwarantanna) osób zatrudnionych na podstawie umowy o pracę wzrósł w 2020 r. do 9,3 proc. z 5,6 proc. w 2019 r., przy czym najwyższy wzrost absencji nastąpił w IV kwartale 2020 r. i wyniósł 13,3 proc.

„Te wszystkie powody, a także wzrost liczby pacjentów przesuwających planowany termin przyjęcia na leczenie czy wizytę spowodowały, że wzrosła liczba osób oczekujących na świadczenia zdrowotne” – wskazuje NIK.

Jako przykład Izba podaje Wojskowy Instytut Medycyny Lotniczej w Warszawie i Samodzielny Publiczny Wojewódzki Szpital Chirurgii Urazowej w Piekarach Śląskich. W pierwszym po ogłoszeniu stanu epidemii liczba osób czekających na planowe zabiegi i porady ambulatoryjne wzrosła z 3414 na koniec 2019 r. do 3953 na koniec czerwca 2020 r., po czym spadła do 1556 na koniec grudnia 2020 r., by znów wzrosnąć do 5720 osób na koniec czerwca 2021 r. Z kolei w drugim 30 czerwca 2021 r. na zabieg endoprotezoplastyki pierwotnej stawu biodrowego czekało 2856 osób więcej niż 31 grudnia 2019 r.

Z raportu wynika, że szpitale nie zdołały zapewnić pacjentom opieki na poziomie sprzed epidemii. Wartość udzielonych tam świadczeń w 2020 r. była mniejsza o ok. 21 proc. niż w 2019 r., a w okresie od stycznia do maja 2021 r. o 23 proc. w porównaniu z tym samym okresem 2019 r.

W 2020 r., w stosunku do 2019 r., największe spadki wartości świadczeń wystąpiły: w przypadku pacjentów z chorobami układu oddechowego – o 25 proc., układu mięśniowo-szkieletowego – o ok. 22 proc., układu krążenia – o 16 proc.. Jednak największy spadek dotyczył leczenia zachowawczego dzieci, który wyniósł ok. 46 proc.

„Trzeba przy tym podkreślić, że nawet w okresach, w których notowano niski poziom zakażeń SARS-CoV-2, w kontrolowanych szpitalach nie osiągnięto średnich wartości świadczeń z analogicznych miesięcy poprzednich lat” – zaznaczono.

„Choć potrzeby pacjentów z innymi chorobami niż COViD-19 nie były w pełni zaspakajanepotencjał kontrolowanych placówek w zakresie leczenia SARS-CoV-2 był wykorzystany tylko częściowo. Zwiększenie liczby łóżek na oddziałach covidowych oraz wzrost gotowości do diagnozowania i leczenia pacjentów z podejrzeniem i rozpoznaniem zakażenia nie zawsze odpowiadały faktycznemu zapotrzebowaniu na świadczenia w danym momencie, nawet w okresach największej zachorowalności” – czytamy.

W raporcie wskazano, że zaangażowanie szpitali w zwalczanie COVID-19 i ograniczenie przyjęć pozostałych pacjentów przełożyło się na niewykonanie kontraktów zawartych z oddziałami wojewódzkimi Narodowego Funduszu Zdrowia. Skontrolowane placówki zrealizowały w badanym okresie świadczenia o wartości odpowiadającej 76,5 proc. ryczałtu podstawowego zabezpieczenia szpitalnego.

Podano, że w okresie objętym kontrolą w 21 placówkach z 23 skontrolowanych wzrosła jednak wartość przychodów z NFZ. „Doszło do tego dzięki umowom dotyczącym udzielania świadczeń opieki zdrowotnej związanych z zapobieganiem, przeciwdziałaniem i zwalczaniem COVID-19 oraz pozostawania w gotowości do udzielania takich” – uważa NIK.

„W konsekwencji nie wpłynęło to jednak znacząco na sytuację finansową szpitali. W 2019 r. 19 z nich osiągnęło ujemny wynik finansowy – skumulowana strata wyniosła prawie 122 mln zł. W 2020 r. w takiej sytuacji było 16 szpitali, a strata wyniosła ok. 118,5 mln zł. Przyczyny to przede wszystkim niebilansowanie się działalności leczniczej i wzrost kosztów, analogiczny do wzrostu przychodów” – podano.

Dodatki covidowe

W badanym okresie skontrolowane szpitale dostawały także z NFZ środki na wypłaty dodatków covidowych osobom, które wykonywały zawód medyczny i miały bezpośredni kontakt z pacjentami zakażonymi lub podejrzewanymi o zakażenie wirusem SARS-CoV-2.

Raport pokazał, że zasady wypłat dodatkowych wynagrodzeń różniły się jednak w poszczególnych szpitalach. W 17 z nich wysokość dodatku covidowego nie była uzależniona od czasu przepracowanego w ramach opieki nad pacjentami z podejrzeniem lub rozpoznaniem COVID-19 ani od liczby udzielonych świadczeń. Jedynym powodem proporcjonalnego obniżenia wysokości dodatku było świadczenie pracy przez niepełny miesiąc (urlopy, absencje, podjęcie zatrudnienia w ciągu miesiąca). Z kolei w sześciu szpitalach uzależniono wysokość dodatku od stopnia zaangażowania pracowników w opiekę nad pacjentami z podejrzeniem lub rozpoznaniem COVID-19 (proporcjonalnie do czasu pracy).

„Należy jednak podkreślić, że niejednorodne zasady wypłat dodatków wynikały z różnej interpretacji zapisów umów zawartych przez szpitale z oddziałami wojewódzkimi NFZ. Nie precyzowały one bowiem ani minimalnej liczby udzielonych świadczeń, ani czasu spędzonego przez personel medyczny z pacjentem z podejrzeniem lub z zakażeniem SARS-CoV-2″ – czytamy w raporcie.

SC

Obserwuj nasze artykuły na Google News

Naciśnij przycisk oznaczony gwiazdką (★ obserwuj) i bądź na bieżąco

Share.

Ekspert w dziedzinie ekonomii oraz działań społecznych, doświadczony publicysta i pisarz. Pierwsze artykuły opublikował w 1999 roku publikacjami dla międzynarodowych wydawców. Współpracując z czołowymi światowymi redakcjami.

Jeden komentarz

Napisz Komentarz

Exit mobile version