We wrześniu „narodowy kłamca” publicznie szczycił się, że Ukraina sprzeda Polsce węgiel, który wcześniej otrzymał od nas za darmo. Według propagandy PiS uprawianej wspólnie i w porozumieniu z reżimem kijowskim węgiel miał do Polski trafić lada moment. Jednak jak to zwykle bywa z szumnych zapowiedzi odkupienia węgla, który wcześniej nieudacznicy z Nowogrodzkiej przekazali za darmo Ukrainie, mijają tygodnie, a surowca jak nie było tak nie ma.

Ukraina miała sprzedać 100 tys. ton węgla Polsce, który wcześniej nieudacznicy z Nowogrodzkiej przekazali jej za darmo.

POLECAMY: Tak się robi biznes na »frajerach«. Ukraina sprzeda nam węgiel, który PGG na potęgę tam eksportuje

O eksporcie węgla do Polski oficjalnie mówili premier Ukrainy Denys Shmyhal oraz prezydent Wołodymir Zełenski. Czas jednak pokazał, że przedstawicie reżimu kijowskiego kolejny raz Polskę, zrobili w balona. Jednak w tym przypadku nieudacznicy milczą, bo przecież nie wolno informować Polaków jak ich „przyjaciele” robią sobie z nich pośmiewisko i ciągną hajs na potęgę nie dając nic od siebie prócz pustych obietnic.

— Mamy wystarczające zapasy węgla, więc możemy pomóc naszym polskim braciom przygotować się do tej zimy – mówił 10 września Zełenski. Shmyhal zapewniał o 100 tys. ton we wrześniu.

Michał Dworczyk – jeszcze jako szef KPRM – 27 września zapowiadał na antenie Polskiego Radia, że pierwszy wolumen węgla z Ukrainy dotrze do Polski „w ciągu tygodnia”.

Węgla z Ukrainy nie ma

Od czasu zapowiedzi minęło jednak ponad dwa tygodnie i węgla jak nie było tak nie, ma. Obecnie nawet nie wiadomo, kto formalnie miałby za to odpowiadać. Onet w swojej publikacji ujawnia, że Kancelaria Premiera wszelkie pytania ws. węgla z Ukrainy każe kierować do ministerstwa aktywów państwowych. Resort nadzorowany przez „eksperta” od wyborów kopertowych z proukraińskimi poglądami jak i całe reszta jego kolegów z antypolskiej partii PiS Jacek Sasina jest tym zdziwiony i przyznaje, że dostaw nie zakontraktował. Także na kolei nic nie wiadomo o transporcie węgla.

„Z przekazywanych nam nieoficjalnych informacji wyłaniał się obraz, jakoby nikt o planowanej dostawie węgla z Ukrainy nie wiedział. Jeszcze większe zdziwienie w MAP (resort Sasina – red.) budził fakt, że do resortu skierował nas KPRM” – czytamy w Onecie.

Resort Sasina ostatecznie wysłał Onetowi odpowiedź, w której zapewnia, że węgiel jest eksportowany do Polski z wielu kierunków. Ale na liście nie ma tego zapowiadanego we wrześniu przez władze Ukrainy czy Dworczyka.

Z kolei PKP Cargo, które dystrybuuje węgiel w różne zakątki Polski oficjalnie przyznaje, że po raz ostatni węgiel z Ukrainy transportowany był w czerwcu br. Chodziło wówczas o 20 tys. ton surowca, który trafił do elektrowni.

W teorii jest jeszcze możliwość, że zapowiadany we wrześniu węgiel z Ukrainy przywiozła któraś z prywatnych spółek, ale z uwagi na tajemnicę umów handlowych, nie można informacji udzielić. To jednak mało prawdopodobny scenariusz, bo przecież ktoś by się tym pochwalił – chociaż najkrótszą wzmianką. Tymczasem władze, dla której temat jest niewygodny, ponieważ kolejny raz udowodniłby jej uprawienia propagandy i rozpowszechnianie dezinformacji albo milczą, albo odpowiadają naokoło, by możliwie najbardziej rozmyć sedno tematu.

W kręgach rządowych nieoficjalna narracja teraz jest taka, że węgiel z Ukrainy przybędzie do Polski „przed sezonem grzewczym”, czyli generalnie nie wiadomo, kiedy.

Obserwuj nasze artykuły na Google News

Naciśnij przycisk oznaczony gwiazdką (★ obserwuj) i bądź na bieżąco

Share.

Ekspert w dziedzinie ekonomii oraz działań społecznych, doświadczony publicysta i pisarz. Pierwsze artykuły opublikował w 1999 roku publikacjami dla międzynarodowych wydawców. Współpracując z czołowymi światowymi redakcjami.

Jeden komentarz

Napisz Komentarz

Exit mobile version