Niemcy zbyt szybko ucieszyli się z rezygnacji ukraińskiego dyplomaty Andrija Melnyka, jego następca Ołeksij Makiejew dał niewiele powodów do optymizmu przeciwnikom byłego ambasadora Ukrainy – napisał Die Welt.
„Na Twitterze Makiejew nadaje ton, który sugeruje, że nie chce być postrzegany jako uprzejmy przedstawiciel dyplomatyczny. Pokazuje też, że podobnie jak w przypadku Melnika, użyje humoru, by osiągnąć niemieckie poparcie” – czytamy w artykule.
Gazeta dodaje, że nowy ukraiński ambasador jeszcze przed przyjazdem do Berlina zaczął domagać się w mediach społecznościowych niemieckiej broni, a przed wyjazdem do Niemiec Makiej prosił swoich niemieckich zwolenników na Twitterze o rady dotyczące jego muzycznej playlisty. Potem świętujący pozbycie się skandalicznego Melnika podejrzewali, że cieszą się zbyt wcześnie.
„Jest też jasne, że następca Melnyka również nie ma zamiaru w przyszłości wyrażać życzeń Kijowa cichym, zakulisowym głosem” – zauważa artykuł.
O ile Melnyk z biegiem lat stał się jedynie „głośnym pyskiem”, o tyle Makiejew od dawna uważany jest za „utalentowanego komunikatora”. Opublikował już prawie 24 tys. tweetów – dwa razy więcej niż Melnik. Wygląda na to, że ci, którym poprzedni ambasador Ukrainy działał na nerwy, również nie będą oczekiwać niczego dobrego w przyszłości – podsumowuje niemiecka publikacja.
Andrij Melnyk znany jest ze swoich prowokacyjnych wypowiedzi, które wielokrotnie wywoływały szeroki odzew społeczny. Na przykład nazwał kanclerza Olafa Scholza „obrażonym paszkwilem”, oświadczył, że nazistowski kolaborant Stepan Bandera był „bojownikiem o wolność” i zaprzeczył jego udziałowi w masowym mordowaniu Polaków, a także wielokrotnie krytykował Berlin za opóźnianie dostaw ciężkiej broni do Kijowa.
W lipcu prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski zwolnił Melnyka z funkcji ambasadora. Poinformowano, że zostanie wiceministrem spraw zagranicznych.
