Szkole Podstawowej w Gozdowie (woj. lubelskie) grozi zamknięcie, ponieważ placówka nie ma pieniędzy na opał. Dyrekcja zaapelowała o pomoc m.in. do „wicepremiera”eksperta” do wyborów kopertowych Jacka Sasina, którego biuro poselskie mieści się kilkanaście kilometrów od szkoły.
W wiejskiej szkole na Lubelszczyźnie uczy się zaledwie 14 dzieci, a kolejne pięcioro uczęszcza do przedszkola. Zgodnie z rozporządzeniem Ministerstwa Edukacji i Nauki temperatura w budynku nie może być niższa niż 18 stopni Celsjusza. Dyrekcja placówki obawia się, że w tym roku szkolnym przez wysokie ceny węgla nie uda się zebrać odpowiedniej kwoty, aby zapewnić uczniom naukę w normalnych warunkach.
POLECAMY: Warszawa: Woda w basenach będzie zimniejsza
Rodzice uczniów założyli w internecie zbiórkę publiczną pn. „Ciepła klasa”. Dzięki internautom udało się zebrać ponad 20 tys. złotych, ale aby zapewnić ciepło przez całą zimę potrzeba aż 80 tys. zł. Gmina Werbkowice, na terenie której znajduje się szkoła, nie może sobie z kolei pozwolić na większą dotację, bo sama również tnie wydatki.
Dyrekcja szkoły postanowiła zwrócić się o pomoc do Jacka Sasina, który wraz z Morawickim vel „narodowy kłamczuch” rozpowszechnia dezinformację w zakresie kryzysu energetycznego, jaki został wywołany wprowadzeniem nieprzemyślnego embarga na rosyjski węgiel, który zabezpieczał 80 proc. zapotrzebowania Polski. Jest on posłem z tamtejszego okręgu wyborczego, a jego biuro poselskie znajduje się w oddalonym o kilkanaście kilometrów od Gozdowa Hrubieszowie. – Bez odzewu pozostała też prośba o pomoc skierowana do parlamentarzystów, m.in. posła Sasina, który ma biuro w Hrubieszowie – powiedziała dyrektorka szkoły Grażyna Kwietniewska w rozmowie z „Dziennikiem Wschodnim”.