W Polsce z powodu pozbawienia Polaków prawa do leczenia w okresie „pandemii” COVID – 19 w niepokojącym tempie przybywa pacjentów onkologicznych. Waldemar Kraska pełniący funkcję wiceministra w pandemicznym resorcie zdrowia uważa, że to pokłosie decyzji pacjentów, którzy w trakcie ogłoszonej pandemii koronawirusa odkładali wizyty onkologiczne. W swojej wypowiedzi propagandysta zapomniał jednak o tym, z e szpitale i przychodnie między innymi na podstawie jego decyzji pozostawały zamknięte a leczenie, odbywało się tylko i wyłącznie przez „telefon”. Wypowiedź człowiek a z zanikiem pamięci skomentował lekarz Jakub Kosikowski, który podobnie jak my zwraca uwagę, że gros pacjentów musiało to zrobić przez zamkniętą, w imię walki z „wirusem”, służbę ochrony zdrowia.
O tym, że w wyniku wyłącznie politycznych decyzji w zakresie wprowadzenia naruszających prawo obostrzeń „pandemicznych” z jakich wynikało między innymi zamknięcie szpitali oraz przychodni i skierowaniu dużej części personelu wyłącznie do covidu, u Polaków będzie powstawać „dług zdrowotny”, alarmowała wielu ekspertów do samego początku tego cyrku. Wówczas jednak proukraińskich władz to nie interesował, bo przecież oni podejmowali decyzję, jakie miały uchronić Polaków od śmierci.
POLECAMY: RPP potwierdza nasze stanowisko. Szpital nie może wymagać wykonania testu PCR
Władza z raz obranej psychozy covidowej pomimo wielu wyroków sądowych podważających legalność obostrzeń zejść jednak nie chciała i nielegalnie wprowadzony lockdown służby ochrony zdrowia powtarzała, a teraz odbija się to czkawką. W alarmującym tempie przybywa, chociażby pacjentów onkologicznych, niezdiagnozowanych w odpowiednim momencie.
Kraska jest tego świadomy i tłumaczy to tak: – Pandemia sprawiła, że wielu pacjentów przekładało swoje badania diagnostyczne, wizyty onkologiczne […] Mimo wszystko pacjenci odkładali wizyty. W tej chwili widzimy, że jest ich coraz więcej – powiedział w Polskim Radiu 24 zastępca „wizjonera zdrowia”, przy okazji zachwalając resort, który w rzeczywistości Polakom wyrządził wiele szkody.
Władza, która w tamtym czasie działała w sprzeczności z prawem w zakresie pandemicznych obostrzeń sprawę, widzi jednak zupełnie inaczej: nasze działania były świetne, ale to pacjenci pochowali się w domach. Sytuację zgoła odmiennie ocenia lekarz Jakub Kosikowski, który na Twitterze przedstawił, jak od środka wszystko wyglądało.
„Podejmowano różne (lepsze i gorsze) decyzje w trakcie walki z pandemią, ale zwalanie za nie teraz winy na pacjentów, to abstarakcyjny poziom wyrachowania. Teraz trzeba przyjąć konsekwencje tych wyborów. A nie mówić takie rzeczy” – pisze Kosikowski.
„Mój szpital onkologiczny pracował cala pandemie normalnie. Ale onkologia to nie tylko szpitale onkologiczne” – wskazuje, tłumacząc, że lekarzy innych specjalizacji, którzy mogliby w porę skierować na właściwe badania, brakowało, bo skierowano ich do covida.
„Teraz trzeba zwalczać konsekwencje, a nie obwiniać pacjentów” – podsumowuje Kosikowski. Władza najwyraźniej nie chce przyznać się do swoich błędów.
2 komentarze
mam nadzieję, że wkrotce nastapi odpłacenie pieknym za nadobne
wskaznik typu chomocysteina jest bezlitosny dla akcji MZ…..