Już w grudniu w życie wchodzi unijne embargo na rosyjską ropę, a od lutego 2023 r. – zakaz importu wszelkich pochodzących znad Wołgi produktów ropopochodnych. Jednocześnie z obowiązującym kraje UE embargiem najprawdopodobniej nałożony zostanie globalny limit cenowy, poparty restrykcjami dla łamiących je podmiotów. Skutki, jakie będzie to niosło dla gospodarki Rosji, w rozmowie z „Rzeczpospolitą” ocenia Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz, szefowa instytutu Strategie 2050, a w przeszłości m.in. polska ambasador w Rosji.

Od 5 grudnia ogromne zmiany

Ceny na stacjach paliw sprawiają, że kierowcy łapią się za głowy. Szczególnie drogi jest diesel. Za litr trzeba płacić przeszło 8 złotych. – Gdyby dolar był za 4 złote, to za paliwo płacilibyśmy mniej niż 6 zł za litr – spostrzegł Rafał Zywert, analityk rynku paliw w spółce Reflex, cytowany przez radiozet.pl.

Od dawna – bo od czerwca – wiadomym było, że tej zimy zmieni się bardzo wiele. Wtedy to Unia Europejska podjęła konkretną decyzję. 5 grudnia w życie wchodzi embargo na rosyjską ropę. To pierwszy z ciosów. Drugi nadejdzie 5 lutego – bo do ropy dołącza embargo na produkty ropopochodne, w tym również na paliwo. W związku z tym na myśl przychodzi nam kilka bardzo ważnych pytań. Nie na wszystkie znajdujemy odpowiedzi.

Teoretycznie nadal nie wiadomo, czy mamy zapewnione dostawy ropy naftowej, czy gazu LPG. Nie wiadomo tego, więc możemy tylko wierzyć, że ktoś o to zadbał. Eksperci mówią wprost, że obie te daty – 5 grudnia i 5 lutego mogą przynieść dla Europy prawdziwy szok. Nie brakuje również stwierdzeń, że odcięcie od tych dostaw może spowodować chwilowy deficyt na rynku paliwowym.

Zabraknie paliwa na stacjach!?

W prostych słowach, mam wrażenie, że nikt nie powie tego wprost, ale każdy chciałby po cichu nas na to przygotować. Odcięcie od ropy naftowej i paliw z Rosji będzie dla Europy szokiem. Będzie brakowało paliwa. Czy wszędzie i czy na długo? Nikt z nas nie ma na ten moment pojęcia, jak będzie to wyglądało dokładnie. Zapasy paliwa w całej Europie się skurczą. Pytanie, kto jest na to gotowy, a kto odpowiednich kontraktów nie zawarł?

Są też inne pytania. Skoro z rynku znika rosyjska ropa naftowa, a wkrótce znikną też rosyjskie paliwa, to co stanie się z cenami? Nie od dzisiaj wiadomo, że jeśli czegoś jest mniej, jeśli zapasy się kurczą, to towar szybko drożeje. Nie chcę być złym prorokiem, ale wcale bym się nie zdziwił, jakby ceny paliw wystrzeliły jeszcze bardziej. Żeby się nie okazało, że koło kwietnia przyszłego roku będziemy marzyć o tym, żeby diesel kosztował te 7,50 zł…

Oczywiście – z jednej strony odcięcie od Rosji jest konieczne. Z drugiej strony należy to przeprowadzić mądrze. Pamiętam taką debatę na temat węgla. Jeden z polityków został zapytany, czy popiera embargo na węgiel z Rosji. Polityk zauważył – zresztą słusznie – że dla kogoś, kto zamarza w swoim mieszkaniu, będzie kompletnie obojętne, czy w końcu ogrzeje się węglem z Rosji, Australii, czy Kolumbii. Jeśli na stacjach ma brakować paliwa, to wszyscy będziemy mieli gdzieś, czy nowe dostawy w końcu przyjadą z Arabii Saudyjskiej, Norwegii, czy z Rosji.

Wpływ na ceny

Ekspert e-petrol spodziewa się pewnego podbicia cen ropy w następstwie grudniowego embarga. Tłumaczy, że wpłynie na to zmiana logistyczna, jaka będzie musiała zajść na rynku. Zmienią się kierunki eksportu i importu ropy na świecie, co przełoży się na cenę za baryłkę ropy.

Z drugiej strony, Urszula Cieślak z BM Reflex uważa, iż samo embargo na ropę nie powinno specjalnie wpłynąć na poziom cen surowca. Zauważa, że europejskie rządy poczyniły pewne jego zapasy, dodatkowo jeszcze przez kilka tygodni na rynek docierać będą dostawy wysłane przed 4 grudnia.

Wróci wyższy VAT

Ekspertka przypomina, iż za paliwa i tak zapłacimy więcej od początku roku. I nie będzie związane to z żadnymi sankcjami i embargiem. Rząd zapowiedział już koniec tarczy antyinflacyjnej na paliwa, co wiązać się będzie z przywróceniem 23 proc. stawki VAT na paliwa. Wzrośnie też (ze względu na kursy walut) akcyza.

„Tak jak rok temu obniżka tych stawek sprawiła, że zaczęliśmy płacić mniej za paliwa, tak teraz mamy dokładnie odwrotną sytuację” – tłumaczy Cieślak.

Wzrost cen na stacjach przez powrót starej stawki VAT i wzrost akcyzy dotyczyć będą głównie klientów indywidualnych, a nie przewoźników. Wynika to z faktu, iż użytkownicy ciężarówek i tak nie płacą podatku VAT od paliwa, gdyż odliczają go w ramach kosztów eksploatacji. Gdy stawka VAT od paliwa była niższa przewoźnicy mogli mniej odliczyć, tym samym płacąc więcej do urzędu skarbowego. Powrót 23 proc. stawki nie powinien więc być dla firm transportowych aż tak dużym powodem do zmartwień.

Być może kierowcy indywidualni nie odczują też tak drastycznie powrotu do 23 proc. VAT na paliwa. Prezes PKN Orlen zapowiada kroki, które mają złagodzić skutki powrotu do wyższej stawki VAT.

Będzie drożej

Przewoźników najbardziej interesuje to, czy embargo będzie miało przełożenie na cenę oleju napędowego na stacjach benzynowych. Po podwyżkach w następstwie wojny na Ukrainie ceny paliw stanowią bowiem już , według szacunków, nawet połowę kosztów firm transportowych.

Dr Bogucki twierdzi, iż jest to trudne do prognozowania choćby ze względu na ograniczoną politykę informacyjną dotyczącą potencjalnych źródeł pozyskiwania paliwa. Niemniej jednak, konieczność sprowadzania droższego oleju napędowego niż rosyjski i importowanie go z odległych regionów, samo w sobie musi przełożyć się na poziom cen.

„Zmiana może być odczuwalna. Nie będzie mała” – ocenia dr Bogucki. Dodaje, iż realna jest podwyżka ceny o kilkadziesiąt groszy. A do tego trzeba będzie dodać wspomniane już wcześniej podwyżki podatku VAT oraz akcyzy.

Obserwuj nasze artykuły na Google News

Naciśnij przycisk oznaczony gwiazdką (★ obserwuj) i bądź na bieżąco

Share.

Ekspert w dziedzinie ekonomii. Researcher OSINT z doświadczeniem w międzynarodowych projektach dziennikarskich. Publikuje materiały od ponad 20 lat dla największych wydawnictw.

Napisz Komentarz

Exit mobile version