Według najnowszego „Indeksu cen w sklepach detalicznych”, listopadowe codzienne zakupy zanotowały średni wzrost cen o 25,8 procent w porównaniu z rokiem poprzednim. Analiza ta obejmowała 12 kategorii produktów, a we wszystkich z nich odnotowano wzrosty cen, które ponownie przekroczyły dwucyfrową granicę.

Inflacja w Polsce utrzymuje się na niezwykle wysokim poziomie, co wyraźnie odbija się na portfelach przy codziennych zakupach. Według cyklicznej ogólnopolskiej analizy cen detalicznych, przeprowadzonej przez UCE Research i Wyższe Szkoły Bankowe, wzrost cen produktów codziennego użytku wyniósł aż 25,8 procent w ciągu roku. Ten tendencja zauważalnie wzrostowa dotknęła wszystkie monitorowane kategorie produktów przez kolejny miesiąc z rzędu.

Ceny w sklepach znacznie wzrosły. Na święta będzie kumulacja

Jak wskazali eksperci z Centrum Analiz Rynkowych UCE Research, to już kolejny miesiąc z rzędu, w którym na 12 badanych kategorii podrożały wszystkie produkty, a we wszystkich przypadkach średnie wzrosty znowu są dwucyfrowe, tj. od 16,5 procent do blisko 40 procent. Robert Orpych z Wyższej Szkoły Bankowej w Chorzowie stwierdził w komentarzu do wyników badania, że należy pozbyć się złudzeń, że dynamika wzrostu cen wyhamuje.

  • To nie jest jeszcze ten moment, brakuje bowiem realnych symptomów, aby mówić o takiej tendencji w chwili obecnej. Stanie się to możliwe dopiero, gdy wzrosty cen w relacji rocznej przez kilka miesięcy z rzędu będą spadały. Tymczasem rozkręcona spirala inflacyjna coraz bardziej przyspiesza – ostrzegł ekspert.

Jak dodał Hubert Gąsiński z WSB w Warszawie, z uwagi na wejście polskiej gospodarki w spiralę płacowo-kosztowo-zakupową, konsumenci muszą pogodzić się z tym, że każde kolejne zakupy w najbliższych dniach i tygodniach będą coraz droższe.

  • Po nowym roku nastąpi powolne wyhamowanie cen, na które bezpośrednio wpłynie zmniejszona konsumpcja pierwszego kwartału 2023 roku – wynika z prognoz WSB. Nie oznacza to jednak, że ceny spadną – będą po prostu rosnąc nieco wolniej.
Inflacja

Z analizy przeprowadzonej w listopadzie wynika, że po raz kolejny produkty tłuszczowe odnotowały najwyższy średni wzrost cen, zwiększając się o 37,2 procent rok do roku (w porównaniu do października, kiedy wzrost wyniósł 48,8 procent). W ramach tej kategorii cenowej szczególnie wysoko podskoczyły ceny margaryny do pieczenia, rosnąc o 49,8 procent, oleju o 35,9 procent, a masła o 25,9 procent. Eksperci wskazują, że dynamiczny wzrost cen oleju i masła jest rezultatem obniżonego poziomu produkcji zbóż w bieżącym roku na Ukrainie.

Drugą grupą produktów, które zanotowały jedne z najszybszych wzrostów cen, było mięso, ze średnim wzrostem o 36,7 procent rok do roku (w porównaniu do października, kiedy wzrost wyniósł 31,7 procent). W ramach tej kategorii cenowej wciąż obserwuje się znaczące dwucyfrowe wzrosty. Ceny drobiu wzrosły o 49,5 procent, wieprzowiny o 34,2 procent, a wołowiny o 26,3 procent w porównaniu do listopada 2021 roku.

Analizując te trendy, eksperci wskazują, że wyraźne podwyżki cen mięsa wynikają z różnych czynników, w tym wzrostu kosztów produkcji, ograniczeń podażowych oraz zmian na rynkach surowcowych. W rezultacie konsumentów mogą czekać dalsze wyzwania związane z kosztami zakupów spożywczych, co wymagać będzie uwagi i działań zarówno ze strony konsumentów, jak i producentów oraz rządów.

Ceny na święta. „Nie mam dobrych wiadomości”

  • Nie znamy jeszcze danych o inflacji za grudzień, ale z naszych wyliczeń wynika, że średnio te święta będą o 17 procent droższe od poprzednich. Mówimy o wszystkich dobrach konsumpcyjnych i usługach. Natomiast jeśli weźmiemy pod uwagę produkty typowo świąteczne, to obawiam się, że musimy szykować się na wzrosty rzędu 20-30 proc. O tyle więcej będą kosztować zakupy. Święta to nie jest czas na oszczędzanie – powiedział Maszczyk.

Naukowiec doprecyzował, że o ile Polacy będą w stanie zrezygnować lub skrócić świąteczne wyjazdy bądź też wydać nieco mniej na prezenty dla najbliższych, o tyle na wydatkach na tradycyjne świąteczne zakupy oszczędzić się już za bardzo nie da i „sklepy to wiedzą”.

  • Z pewnością wielu z nas wyda mniej na prezenty, część nie wyjedzie na święta albo wyjedzie na krócej. Zimowych wyjazdów, które często odbywały się w tym okresie świątecznym, z pewnością będzie mniej. Już widać, że obłożenie w hotelach jest mniejsze. Natomiast w sklepach nie wydamy mniej i sklepy to wiedzą, bo święta to jest czas cieszenia się w gronie rodzinnym, przyjaciół – wyjaśnił Maszczyk.

Co nas czeka w tegoroczne święta? Ekspert nie ma wątpliwości: za bożonarodzeniową atmosferę wydamy znacznie więcej, a część cen może wręcz wydawać się „abstrakcyjna”.

  • Mówię o produktach typowo świątecznych: mak, bakalie, grzyby, za które z pewnością zapłacimy dużo więcej. Podam cenę, która jest warszawska i może się wydać abstrakcyjna dla widzów z innych części kraju, ale za kilogram pierogów z kapustą i borowikami trzeba w stolicy zapłacić 60 zł. To jest bardzo dużo. Ale trudno sobie wyobrazić wigilię bez pierogów. Nie mam dobrych wiadomości, będzie drogo – podsumował dr Piotr Maszczyk.

Obserwuj nasze artykuły na Google News

Naciśnij przycisk oznaczony gwiazdką (★ obserwuj) i bądź na bieżąco

Share.

Ekspert w dziedzinie ekonomii. Researcher OSINT z doświadczeniem w międzynarodowych projektach dziennikarskich. Publikuje materiały od ponad 20 lat dla największych wydawnictw.

Napisz Komentarz

Exit mobile version