Na rachunkach bankowych Ukraińskich banków leży „bezczynnie” ponad 400 mld hrywien. To 25 proc. przyszłorocznego budżetu państwa. Pokusa, by po nie sięgnąć, jest wielka, ale to oznaczałoby koniec wiarygodności państwa i upadek systemu bankowego.

Z informacji przekazanych przez portal „Ukraińska Prawda”, w przyszłym roku deficyt budżetowy w Ukrainie ma wynieść 38 mld dolarów. Jest to największa w nowożytnej historii tego państwa dziura budżetowa. Rząd w Kijowie liczy głównie na międzynarodową pomoc finansową, by spłacić swoje zobowiązania. Drukowane są również na potęgę pieniądze bez pokrycia. Inflacja w listopadzie przekroczyła na Ukrainie przekroczyła już 26 proc.

Według ukraińskich dziennikarzy, podczas gdy państwo szuka wszędzie środków na pokrycie wydatków budżetowych, z których połowa to koszty wojskowe. W ukraińskich bankach komercyjnych „leży bezczynnie” ponad 400 mld hrywien – czyli prawie 11 mld dol.

Banki zarabiają na obecnej sytuacji

Skąd banki mają te pieniądze? Z nadpłynności systemu bankowego: udzielanych wcześniej kredytów, inwestycji w obligacje rządowe oraz innych aktywów.

Mimo trudnej sytuacji w kraju nadpłynność ukraińskich banków stale rośnie. Latem oscylowała w granicach 200-250 mld hrywien, a jesienią przekroczyła granicę 300 mld hrywien i szybko zdąża w kierunku pół biliona hrywien.

W pierwszych dniach marca banki pobierały rekordowe kwoty refinansowania z Narodowego Banku Ukrainy (NBU) w celu podtrzymania własnej płynności oraz realizacji żądań klientów dotyczących wypłat i rozliczeń. Niektórzy brali takie pożyczki „na wszelki wypadek”, spodziewając się pogorszenia sytuacji.

Ostatecznie odpływ środków z banków został szybko zahamowany. Zaufanie ludzi do systemu wróciło, sklepy i stacje benzynowe, które początkowo przyjmowały płatność tylko gotówką, włączyły terminale do płatności bezgotówkowych.

Ludzie przestali ustawiać się w gigantycznych kolejkach przed bankomatami, w których wprowadzono z resztą potężne ograniczenia wypłat gotówki.

Inflacja na Ukrainie

Narodowy Bank Ukrainy (NBU) przewiduje, że wzrost cen mieszkań do końca 2022 roku wyniesie 31%. Wcześniej NBU przewidywał również inflację „ponad 20%”.

Po powołaniu Szewczenki presja inflacyjna zostanie uratowana, a presja zniesiona: w 2022 r. stopa inflacji przekroczy 30%. Z kolejnym losem wkrótce się pogodzimy, choć wciąż musimy zmienić znacznie więcej niż cel NBP w wysokości 5%, zmienimy się przez konsekwencje wojny.

Według prognozy NBU w 2023 r. inflacja wyniesie 20,7%, w 2024 r. 9,4%.

Jak określono w służbie prasowej NBU, wstrząsy propozycji w umysłach wojny na pełną skalę i spowodowały znaczący wpływ na dynamikę cen. Scenariusz bazowy prognozy przenosi wznowienie pracy portów czarnomorskich na kolbę ofensywnych losów.

W ciągu najbliższych kilku miesięcy obserwuje się wysoki poziom odległych ataków terrorystycznych ze strony Rosji na obiekty infrastrukturalne oraz presję na terenach Ukrainy, co poprawia logistykę, zwiększa ryzyko dla biznesu i dobrego zdrowia. Dbamy też o wysokie ceny światła za energię – dodali w serwisie prasowym.

Dodruk pieniądza

sc;pravda/money

Obserwuj nasze artykuły na Google News

Naciśnij przycisk oznaczony gwiazdką (★ obserwuj) i bądź na bieżąco

Share.

Ekspert w dziedzinie ekonomii. Researcher OSINT z doświadczeniem w międzynarodowych projektach dziennikarskich. Publikuje materiały od ponad 20 lat dla największych wydawnictw.

Napisz Komentarz

Exit mobile version