„Prezentem dla Komendanta Głównego Policji gen. insp. Jarosława Szymczyka miała być pozostałość po jednorazowym granatniku. Strona ukraińska zauważa swoją okrutną w konsekwencjach pomyłkę i jest bardzo zafrasowana tą sytuacją” – mówił o eksplozji w KGP wiceszef MSWiA Błażej Poboży. Czy jednak kijowskiej propagandzie można wierzyć? Naszym zdaniem na pewno należy bacznie obserwować propagandystów tym bardziej, że jest to już drugi przypadek ataku gloryfikatorów bandery na bezpieczeństwo Polski i Polaków.
POLECAMY: Naczelny dowódca UPA patronem jednej z ulic w Izium
Od pewnego czasu panuje w Polsce zamieszanie wokół gen. Szymczyka. Wszystko za sprawą granatnika – „daru Ukraińców” – który eksplodował w budynku Komendy Stołecznej Policji. Odpalił go sam dowódca, który później tłumaczył, przy zapewnieniu innych, że wszystko jest bezpieczne.
POLECAMY: Wybuch granatnika na Komendzie Głównej Policji. Komendant Jarosław Szymczyk tłumaczy się
Jest wiele pytań na ten temat. Jak dowódca przetransportował pocisk przez granicę, dlaczego wniesiono go do gmachu KGP, gdzie nie wolno było nosić broni (zakaz wprowadził sam Szymczyk), dlaczego zaufał obcym służbom zagranicznym i sam nie sprawdzał „prezentu”– to są tylko pierwsze pytania, jakie nasuwają się w tej dziwnej sprawie.
Gen. Szymczyk przekonuje, że jest osobą poszkodowaną i dymisji składać nie zamierza. Publicznie broni go minister Mariusz Kamiński, który także wyklucza jego dymisję. Jak będzie ostatecznie, to się dopiero okaże. Sprawą zajmuje się prokuratura i niewykluczone, że przedstawi szefowi policji zarzuty.
Śledztwo prowadzone jest także na Ukrainie. Wiceminister Poboży w TVN24 przekazał, co usłyszał w tej kwestii od wschodnich sąsiadów. Przypomniał, że w związku z eksplozją zawieszony został zastępca szefa Państwowej Służby Ukrainy ds. Sytuacji Nadzwyczajnych gen. Dmytro Bondar, od którego gen. Szymczyk miał dostać ten granatnik.
Poboży na pytanie, czy oznacza to, że również Szymczyk powinien zostać zawieszony, odparł: – Przeciwnie.
W jego ocenie to natomiast potwierdzenie, że „strona ukraińska zauważa tę swoją okrutną w konsekwencjach pomyłkę, która na szczęście nie skończyła się tragicznie, a mogła się skończyć tragicznie”.
Wiceminister przypomniał też, że do Polski ma przyjechać szef ukraińskiego MSW Denys Monastyrski. – Strona ukraińska jest bardzo zafrasowana tą sytuacją – wierzy im Poboży.
Kijowski reżim podobnie jak w sprawie Przewodowa zapewnia, że wręczenie prezentu nie miało na celu zaszkodzenie polskiemu komendantowi. Co więcej, twierdzi nawet, że incydent ten może jeszcze bardziej wzmocnić współpracę Polski z Ukrainą.
Jeden komentarz
Wstyd na cały świat.Mają ubaw z debila , dobrze, że sobie nie wsadził w pisowski zad.