31 grudnia to koniec okresu niższych cen paliw na stacjach benzynowych, co stawia punkty dystrybucji benzyny, oleju napędowego i gazu LPG w sytuacji intensywnych przygotowań na potencjalny wzrost ruchu klientów, którzy chcą zatankować swoje zapasy. Wielu z tych punktów sprzedaży przygotowuje się do większego zainteresowania w ostatnim dniu obowiązywania niższych cen, zanim stawki wrócą w niedzielę do standardowych poziomów z 23% podatkiem VAT. Oznacza to definitywny koniec okresu promocyjnych obniżek cen paliw.
Ta zmiana stwarza wyraźną presję na kierowców, którzy chcą wykorzystać ostatnie chwile niższych cen, co prowadzi do zwiększonego ruchu na stacjach paliw, co z kolei wymaga przygotowania i zwiększenia dostępności dla klientów. Wiele stacji paliw przewiduje długie kolejki i większe zainteresowanie klientów w dniu przed podniesieniem cen, co stawia przed nimi wyzwanie utrzymania płynności i sprawnego funkcjonowania w obliczu nagłego wzrostu ruchu.
Spis treści
Kierowcy chcą zaoszczędzić na wydatkach więc mogą się ustawiać w kolejkach po paliwa
W okresach kryzysowych ludzie starają się oszczędzać. To normalne, że ostatnie godziny wyprzedaży są intensywne, zwłaszcza w sytuacji trudności dla wielu osób. Tankowanie staje się problematyczne w godzinach popołudniowego szczytu, gdy większość kierowców wraca do domu po pracy.
Powrót do poprzedniej ceny z pewnością niepokoi wielu kierowców, zwłaszcza gdy nie wiadomo, jak zmiana cen ropy wpłynie na koszty paliwa. To sprawia, że kierowcy mogą chcieć wcześniej zatankować. Jednak czy to opłacalna decyzja? Czy warto to rozważyć?
Warto zastanowić się nad kilkoma czynnikami, takimi jak aktualne zużycie paliwa, przyszłe plany podróży oraz ewentualne prognozy cenowe. Oczywiście, podejmowanie decyzji o wcześniejszym tankowaniu zależy od indywidualnych okoliczności każdego kierowcy. Czasem uniknięcie ryzyka ewentualnego wzrostu cen paliwa może być korzystne, ale zawsze istnieje ryzyko, że ceny mogą spaść.
Ceny po Nowym Roku będą dla kierowców sporym zaskoczeniem
Czy Polacy mają rzeczywiście powód do obaw dotyczących tankowania po 31 grudnia? Zmiany planowane na 1 stycznia 2023 roku, takie jak zakończenie tarczy antyinflacyjnej, mogłyby teoretycznie prowadzić do wzrostu cen paliw. Jednak czy rzeczywiście taka tendencja będzie widoczna?
Prezes PKN Orlen jasno zapewnił widzów na antenie TVP1, że gromadzenie dodatkowych zapasów paliwa jest zbędne, a nawet odradzał nagłe uderzenia na stacje benzynowe w ostatnim dniu obowiązywania niższych cen. Jego zdaniem, nie powinniśmy spodziewać się szoku cenowego po Nowym Roku.
Według wypowiedzi prezesa Orlenu, powrót podatku VAT, zgodnie z decyzją Komisji Europejskiej, nie powinien znacząco wpłynąć na ceny paliw na stacjach należących do tego koncernu. Zobowiązał się do podejmowania wszelkich działań w celu utrzymania stabilnych cen, co zostało odnotowane w artykule na stronie legaartis.pl.
Obajtek, prezes Orlenu, argumentował, że brak podwyżek cen na stacjach wynika z ustabilizowania się cen ropy na światowych rynkach. Dodatkowo, wpływ na cenę paliw ma także fuzja z Lotosem, która zwiększyła udział Orlenu na rynku hurtowym.
„W żadnym wypadku nie chcę siać paniki. Chcę przekazać to z pełnym przekonaniem, aby uspokoić obywateli. Ceny pozostaną stabilne i nie wzrosną po Nowym Roku” – podkreślał Daniel Obajtek.
Niemniej jednak, w obliczu takiej sytuacji, ważne jest zachowanie ostrożności i monitorowanie ewentualnych zmian. Chociaż słowa prezesa Orlenu brzmią uspokajająco, to realne skutki mogą różnić się od prognoz. Dlatego warto być przygotowanym na ewentualne zmiany, zachowując umiar i śledząc rozwój sytuacji na rynku paliwowym.
Nie wiadomo, czy polscy kierowcy dadzą się przekonać. Część z nich na pewno będzie chciała uzupełnić bak i zrobić chociaż niewielki zapas. Wielu już dziś w komentarzach pod publikacją Money.pl nie kryje zaskoczenia, prognozowanymi przez prezesa Orlenu cenami.
Podwyżka cen paliw nawet o 90 gr. Kierowcy diesla znów ucierpią
To fatalne wieści dla kierowców – po kilku tygodniach względnego spokoju, znów nadciąga podwyżka. Na cenę detaliczną benzyny składa się akcyza (1,41 zł), opłata paliwowa (15 gr), koszt zakupu paliwa w rafinerii (4,06 zł) i marża detaliczna (50 gr). W sumie wychodzi 6,12 zł – od tej kwoty odliczany jest VAT.
Obecnie, przy obowiązującej stawce podatkowej wynoszącej 8%, cena podatku paliwowego oscyluje w granicach 49 groszy. Po 1 stycznia, kiedy stawka podatku powróci do poziomu 23%, prognozowana kwota podatku wzrośnie do 1,41 złotego. Przy założeniu stałych cen hurtowych, spodziewane jest podwyższenie cen na stacjach benzynowych o około 90 groszy.
„Rachunki na stacjach będą wyższe. Automatycznie możemy się spodziewać wzrostu cen o kilkadziesiąt groszy na stacji benzynowej. Obawiam się, że podwyżka może wynieść nawet 80 groszy. W przypadku benzyny prognozowany wzrost to 92 grosze na litrze, a dla diesla – 1,08 złotego na litrze” – zauważa doktor, analityk rynku paliw.
Paliwa miały tanieć…
Zdaniem specjalistów istnieje obawa, że obniżki cen na stacjach benzynowych w Polsce mogą już minąć. Analityk, zauważyła, że „tempo spadku cen paliw na stacjach wyraźnie zwolniło”.
„Mimo że średnie ceny paliw zanotowały spadek w ciągu tego tygodnia, należy podkreślić, że zaczynamy zauważać wzrosty na stacjach. U niektórych operatorów detalicznych obserwujemy wzrosty cen o kilka groszy, ale na większości stacji ceny pozostają bez zmian” – podkreśla ekspert.
W ostatnim tygodniu w Polsce zanotowano pewne, choć niewielkie, obniżki średnich cen paliw. Jednakże nie można nazwać ich zadowalającymi. Największy spadek, wynoszący 3 grosze, odnotowano w przypadku benzyny o oktanie 98. Aktualnie, cena Pb98 wynosi średnio 7,24 złotych za litr, a bardziej powszechna Pb95 kosztuje 6,54 zł/l, co oznacza obniżkę o 1 grosz na litrze. Dodatkowo, cena oleju napędowego spadła o 2 grosze.
Diesel kosztuje dziś średnio 7,65 zł/l. O 1 gr na litrze potaniał za to autogaz, bo LPG sprzedawane jest średnio po 2,96 zł/l. Jednak od poniedziałku stacje paliw w całej Polsce będą wdrażały nowe zasady cenowe, niestety często podwyższające stawki.