Brat komendanta głównego policji, 49-letni Łukasz Sz. według ustaleń prokuratury jest członkiem grupy przestępczej tworzącej tzw. karuzelę watowską na skalę kilkudziesięciu milionów złotych.

„Informatorzy „Wyborczej” twierdzą, że pod koniec roku Jerzy Ziarkiewicz, prokuratur regionalny w Lublinie, osobiście wstawił się za Łukaszem Sz. i nakazał prowadzącemu sprawę prokuratorowi cofnięcie nakazu aresztowania. Prokurator nie chciał się na to zgodzić i zażądał polecenia na piśmie. Według naszych informacji dostał je” – przekazała „Gazeta Wyborcza”.

Z ustaleń reportera „GW” wynika, że ​​dotychczasowe śledztwo brata szeryfa przebiegało bardzo wolno Przez długi czas nie postawiono mu zarzutów, „choć obciążały go swoimi zeznaniami kolejne zatrzymywane osoby zamieszane w wyłudzanie VAT na dziesiątki milionów złotych”. Informatorzy gazety nie mają wątpliwości, że powodem opieszałości organów ścigania było to, że sprawa dotyczy młodszego brata komendanta policji, który swoją funkcję sprawuje od wiosny 2016 r.

Przypomnijmy, że kilka tygodni temu w gabinecie komendanta Jarosława Szymczyka eksplodował granatnik. Szef policji nie stracił przez to pracy, nadal ma status „pokrzywdzonego”.

Brat komendanta głównego podejrzany o udział w grupie przestępczej

Łukasz Sz. miał prowadzić biznes na Śląsku i w Warszawie. Zajmował się handlem oraz importem elektroniki m.in. z Chin. Prokuratura interesowała się nim jeszcze zanim jego brat został komendantem głównym policji.

Śledztwo ruszyło pełną parą dwa lata temu po zatrzymaniu Arkadiusza K., przedsiębiorcy ze Śląska i dobrego znajomego Łukasza Sz. To on okazał się „głową” karuzeli watowskiej obejmującej co najmniej 20 spółek z różnych miast.

— Klasyczny wałek na wielką skalę zwany karuzelą watowską. Towar, czyli elektronika, ubrania, sprzęt gospodarstwa domowego, RTV z założenia opuszcza nasz kraj, a kupujący otrzymuje zwrot podatku VAT. W zależności od asortymentu od 7 do 23 proc. jego wartości z powrotem trafia na jego konto. W rzeczywistości jedna spółka sprzedaje elektronikę drugiej, ta trzeciej, trzecia czwartej, czwarta piątej itd. Po to, by zmylić trop i by nikt w tym nie mógł się połapać – przekazał informator „Wyborczej”.

W ten sposób przedsiębiorcy mogą bardzo szybko zarobić duże pieniądze. Kiedy jednak zaczęli dostawać zarzuty i część z nich została aresztowana, szybko zmienili swoje stanowisko w zamian za obietnicę niższych kar i zaczęli ujawniać więcej osób zaangażowanych w ten proceder.

gazeta wyborcza

Obserwuj nasze artykuły na Google News

Naciśnij przycisk oznaczony gwiazdką (★ obserwuj) i bądź na bieżąco

Share.

Ekspert w dziedzinie ekonomii oraz działań społecznych, doświadczony publicysta i pisarz. Pierwsze artykuły opublikował w 1999 roku publikacjami dla międzynarodowych wydawców. Współpracując z czołowymi światowymi redakcjami.

2 komentarze

  1. A co dotychczas tzw „informatorzy” „Gazety Wybiórczej” autentyczego wykryli? Czy już wreszcie zdążyli wykryć, kto zagarnął pieniądze związkowe w grudniu „stanu wojennego”???????

Napisz Komentarz

Exit mobile version