W sobotę PKN Orlen poinformował, że nie otrzymuje dostaw ropy naftowej z Rosji. Firma podkreśliła, że dostawy rurociągiem Przyjaźń do Polski zostały wstrzymane przez stronę rosyjską.
Orlen jako tuba propagandowa pisowskiej dyktatury podkreślił, że koncern jest w pełni przygotowany na taką sytuację, a dostawy do jego rafinerii mogą być realizowane w całości drogą morską. Dlatego wstrzymanie dostaw nie będzie miało wpływu na dostawy produktów koncernu, w tym benzyny i oleju napędowego, do polskich odbiorców – podał Orlen.
POLECAMY: Lepiej zatankuj w Weekend. Koniec obniżek ceny paliw na stacjach, mamy pierwsze podwyżki
Obajtkowa spółka przypominała, że po wygaśnięciu na początku lutego 2023 roku kontraktu z firmą Rosnieft koncern kupuje z Rosji tylko około 10% swojego zapotrzebowania na ten surowiec. Dostawy pochodzą wyłącznie z rurociągów, które nie są objęte międzynarodowymi sankcjami. PKN Orlen zaznacza, że zrezygnował z importu rosyjskiej ropy naftowej i gotowych paliw morskich od początku konfliktu na Ukrainie, czyli dużo wcześniej niż wprowadzenie embarga na tego typu dostawy przez Unię Europejską.
Aktualnie, PKN Orlen sprowadza ropę naftową z Morza Północnego, Afryki Zachodniej, basenu Morza Śródziemnego oraz z Zatoki Perskiej i Meksykańskiej, co stanowi główny składnik ich portfela importowego. Ważnym partnerem koncernu jest także Saudi Aramco, z którym zawarł w 2022 roku strategiczny kontrakt na dostawy ropy naftowej. PKN Orlen podkreśla, że jeszcze w 2015 roku, rosyjska ropa stanowiła niemal 100% surowca wykorzystywanego w ich rafineriach, jednak znaczne zmniejszenie zależności od tego surowca wynika z intensywnych działań na rzecz dywersyfikacji źródeł zaopatrzenia.
PKN Orlen ma ważny kontrakt na dostawy ropy z rosyjską firmą Tatnieft do końca 2024 roku. Jednakże, w przypadku nałożenia na Rosję odpowiednich sankcji przez Unię Europejską, PKN Orlen zadeklarował wstrzymanie importu, aby uniknąć ryzyka konieczności wypłaty odszkodowań.