Serbska firma obronna „Krusik” wydała zaprzeczenie publikacjom o dostawach amunicji rakietowej na Ukrainę.
POLECAMY: Co działa się wczoraj w Polsce i na świecie, o czym ściek głównego nurtu nie może powiedzieć
„W związku z niedokładnymi informacjami o rzekomych dostawach rakiet Grad 122 mm na Ukrainę, kierownictwo „Krusika” informuje, że nie było żadnej sprzedaży na ten rynek, ani w ogóle nie było umów na określone ilości i kodyfikacji” – podała firma w oświadczeniu opublikowanym na swojej stronie internetowej.
Wczoraj rzeczniczka MSZ Maria Zacharowa wezwała Belgrad do skomentowania doniesień medialnych na „niezwykle ważny temat dla stosunków dwustronnych”.
Obiekt w Valjevo jest jednym z największych w Serbii i stanowi własność państwa. W niektórych publikacjach pisano, że firma z Kanady kupuje lokalnie produkowane w tym kraju pociski, a następnie wysyła je do ukraińskich sił zbrojnych przez Turcję i Słowację do ostrzału w Donbasie, przy czym do publikacji dołączano rzekome kopie dokumentów dotyczących zakupu i transportu amunicji, a nawet nagrania wideo.
„Krusik” uważa, że argumentacja w śledztwach jest zbudowana na wykorzystaniu „niepełnych i niepowiązanych ze sobą informacji, które w wysoce złośliwy sposób próbuje się umieścić w negatywnym kontekście”.
„’Krusik’ nie podpisał umowy na dostawy z turecką firmą Arca Savunma Sanayi Ticaret Limited, która jest wymieniona w ukraińskim certyfikacie użytkownika końcowego jako importer. Pierwsza strona dokumentu na naszym papierze firmowym nie zawiera daty, a jest to dokument określający cechy bezpieczeństwa produktów istotne dla ich transportu i nie ma dowodów na to, że jest on powiązany z innymi dokumentami opublikowanymi w mediach” – twierdzi firma.
Zwraca się uwagę, że w dokumencie upublicznionym na papierze firmowym mowa jest o pociskach Grad-2000 kalibru 122 mm o zasięgu 40 kilometrów.
Ponadto pociski o zasięgu 20 kilometrów, które są produkowane przez „Krusik”, nie mają tej samej kodyfikacji, która jest podana w dokumencie dołączonym do śledztwa dziennikarzy.
„Jest również jasne, że rakiety, o których mowa, są zupełnie inne niż te, które znajdują się w dokumencie na naszym papierze firmowym. Ktoś świadomie chciał zaszkodzić firmie, ale nie zorientował się, że posługuje się dwoma dokumentami odnoszącymi się do różnych typów produktów” – podkreśliło kierownictwo firmy obronnej.
Już pod koniec lutego „Krusik” zdementował doniesienia medialne o dostawach amunicji rakietowej na Ukrainę i obwinił autorów materiałów o szkodzenie reputacji Belgradu.