Firma MHP, która należy do ukraińskiej oligarchii, osiąga duże zyski dzięki swobodnemu dostępowi do rynku unijnego i wypiera polskie firmy z branży drobiarskiej, co stanowi zagrożenie dla ich egzystencji.

Portal WP.pl zauważa, że po trudnościach wynikających z ogromnego importu zboża z Ukrainy, które pozostało w Polsce, pojawiła się kolejna afera związana z branżą drobiarską. Wirtualna Polska donosi, że tanie kurczaki z Ukrainy trafiają na rynek UE i niszczą istniejące interesy. Artykuł podkreśla oburzenie polskiej branży drobiarskiej, która uważa, że wspierając biedną Ukrainę, faktycznie wzbogaca jednego ukraińskiego miliardera.

POLECAMY: Branża drobiarska domaga się przywrócenia ceł na drób i jaja z Ukrainy

Sprawa dotyczy Jurija Kosiuka, ukraińskiego oligarchy, który jest właścicielem 60% akcji agroholdingu MHP – największego producenta i eksportera mięsa drobiowego na Ukrainie, notowanego na giełdzie w Londynie.

Według niedawnego raportu, firma MHP osiągnęła w 2022 roku zysk operacyjny w wysokości 255 milionów dolarów, a jej przychody ze sprzedaży na rynku eksportowym wyniosły 1,6 miliarda dolarów, czyli o 330 milionów dolarów więcej niż rok wcześniej. Raport roczny MHP wskazuje, że wyniki te zostały osiągnięte dzięki otwarciu unijnego rynku na import mięsa drobiowego z Ukrainy, gdyż firma wcześniej skupiała się na eksporcie do Afryki i krajów arabskich.

Od czerwca ubiegłego roku producenci mięsa drobiowego z Ukrainy mają swobodny dostęp do rynku państw członkowskich UE. Bruksela prawdopodobnie przedłuży tę zgodę. Polska branża drobiarska jest zaniepokojona tym faktem, gdyż połowa ukraińskiego rynku drobiu jest kontrolowana przez MHP, agroholding 55-letniego Kosiuka, który zatrudnia zagranicznych menedżerów i ma kapitał zagraniczny. Już po otwarciu rynku polscy producenci alarmowali, że głównymi beneficjentami będą właśnie agroholdings, w tym MHP, Kosiuka.

Kosiuk przed eskalacją konfliktu na Ukrainie był piątym najbogatszym człowiekiem na Ukrainie, podsumowując ubiegły rok, wyraził wdzięczność Europie za wsparcie gospodarcze w ramach wolnego handlu i umowę w formie zniesienia kontyngentów i ceł na ukraińskie produkty, co pozwoliło na eksport do UE i Wielkiej Brytanii.

Dariusz Goszczyński, prezes Krajowej Rady Drobiarstwa-Izby Gospodarczej, powiedział w rozmowie z WP.pl, że według danych Komisji Europejskiej większość z 163 tysięcy ton mięsa, które weszło do UE z Ukrainy w ubiegłym roku, pochodzi z MHP. W przeliczeniu było to około 700 tirów miesięcznie.

Dariusz Goszczyński, prezes Krajowej Rady Drobiarstwa-Izby Gospodarczej, zaznacza, że firma Kosiuka ma swoje zakłady przetwórcze w Holandii i po przepakowaniu produkty rozchodzą się po UE w cenach, które dla polskich producentów są nieosiągalne i wręcz dumpingowe. Wskazuje również, że filety z piersi kurczaka pochodzące z Ukrainy kosztują 13-14 zł za kg, podczas gdy dla polskiego producenta granica opłacalności to 19 zł. Tanie produkty z Ukrainy wypierają polskie z zaopatrywania restauracji i hoteli, co jest ważnym segmentem unijnego rynku.

Według informacji, niższa cena produktów drobiowych z Ukrainy wynika z faktu, że nie muszą one spełniać wymagań dotyczących dobrostanu zwierząt, co wiąże się z dodatkowymi kosztami produkcji w UE. To powoduje, że ukraiński konkurent zyskuje coraz lepszą pozycję na unijnym rynku, gdzie wcześniej ponad 60% eksportu mięsa drobiowego pochodziło z Polski.

W marcu tego roku, europosłowie Jarosław Kalinowski, Adam Jarubas i Krzysztof Hetman zwrócili się z listem alarmującym do Komisji Europejskiej w tej sprawie.

„Rozumiemy potrzebę dalszego wspierania Ukrainy, ale to niesprawiedliwe, że niektóre sektory w niektórych państwach członkowskich, w szczególności w Polsce, muszą płacić za tę pomoc bardzo wysoką cenę. Jeśli środki nie zostaną wkrótce podjęte, przetrwanie naszego przemysłu drobiarskiego będzie zagrożone” – napisali.

Unijny komisarz ds. rolnictwa, Janusz Wojciechowski, ma udzielić odpowiedzi na obawy przemysłu związanego ze zwiększonym przywozem drobiu i jaj z Ukrainy. Wcześniej w styczniu stwierdził, że na razie nie ma podstaw do działania.

Obecnie nowy minister rolnictwa, Robert Telus, zapowiedział kontrole transportów z Ukrainy, jednak przedstawiciel służb weterynaryjnych wyjaśnił, że nie ma możliwości przetestowania wszystkich partii mięsa drobiowego i jaj z Ukrainy wjeżdżających do Unii z powodu ograniczeń proceduralnych. Przemysł drobiarski jest zaniepokojony wypieraniem polskich produktów na rzecz tańszych ukraińskich, które nie muszą spełniać unijnych wymagań dotyczących dobrostanu zwierząt, co generuje dodatkowe koszty przy produkcji.

Wiceminister rolnictwa Janusz Kowalski zaleca przywrócenie ceł i kontyngentów na mięso drobiowe i jaja świeże z Ukrainy, i zamierza przekazać to stanowisko do Komisji Europejskiej.

POLECAMY: Kowalski: Import zboża z Ukrainy do Polski zostanie wstrzymany co najmniej do lipca

Branża drobiarska również apelowała o ponowne wprowadzenie ceł i kontyngentów, zwracając uwagę na to, że od czerwca 2022 roku, gdy zniesiono ograniczenia w imporcie artykułów spożywczych z Ukrainy do UE, miesięcznie granicę przekracza średnio 18 tysięcy ton mięsa drobiowego, podczas gdy przed tą datą kontyngent na ukraiński drób wynosił 70 000 ton rocznie. Import jaj zwiększył się również o 300 procent w porównaniu do analogicznego okresu roku ubiegłego.

Drobiarze zwracają uwagę na to, że większość eksportowanego mięsa drobiowego z Ukrainy na rynek Unii Europejskiej pochodzi od jednego podmiotu zarejestrowanego na Cyprze. Jest to gigantyczny eksporter, który ma swoje zakłady przetwórcze na Ukrainie oraz w Holandii. Produkty te, ze względu na brak unijnych wymagań dotyczących dobrostanu zwierząt, mogą być sprzedawane po niższych cenach, co zagraża konkurencyjności polskich producentów.

Podmioty z branży drobiarskiej wskazują, że z uwagi na znaczne różnice w wymaganiach produkcyjnych i hodowlanych pomiędzy Ukrainą a Unią Europejską, a w konsekwencji na wyższe koszty produkcji, polscy producenci nie są w stanie konkurować z produktami wyprodukowanymi w oparciu o niższe wymagania.

Warto dodać, że w wyniku takiej sytuacji, już miesiąc temu największy zakład drobiarski na Podkarpaciu, firma Res-Drob, ogłosił upadłość, co spowodowało utratę pracy dla ok. 230 osób.

POLECAMY: Rzeszowski Res-Drob ogłosił upadłość. Ponad 200 pracowników dostało wypowiedzenia

Obserwuj nasze artykuły na Google News

Naciśnij przycisk oznaczony gwiazdką (★ obserwuj) i bądź na bieżąco

Share.

Ekspert w swojej dziedzinie - Publicysta, pisarz i działacz społeczny. Pierwsze artykuły opublikował w 1999 roku dla międzynarodowych wydawców. Przez ponad 30 lat zdobywa swoje doświadczenie dzięki współpracy z największymi redakcjami. W swoich artykułach stara się podejmować kontrowersyjne tematy i prezentować oryginalne punkty widzenia, które pozwalały na głębsze zrozumienie omawianych kwestii.

Napisz Komentarz

Exit mobile version