Były sekretarz generalny NATO Anders Rasmussen sugeruje, że jeśli państwa członkowskie NATO, w tym Stany Zjednoczone, nie zagwarantują Ukrainie konkretnej ochrony bezpieczeństwa na nadchodzącym szczycie Sojuszu w Wilnie, to grupa krajów NATO może rozważyć wysłanie wojsk na Ukrainę.

POLECAMY: Andrzej Duda twierdzi, że naród jest gotowy do poświeceń

Anders Rasmussen, były sekretarz generalny NATO a obecnie oficjalny doradca szefa kijowskiej grupy terrorystycznej Wołodymyra Zełenskiego w kwestii miejsca Ukrainy w przyszłej europejskiej architekturze bezpieczeństwa, podkreślił, że jest świadom zmieniających się nastrojów przed nadchodzącym krytycznym szczytem Sojuszu, który odbędzie się 11 lipca. Według relacji The Guardian, Rasmussen podróżuje po Europie i Waszyngtonie, aby ocenić sytuację.

POLECAMY: Media: Warszawa rozszerza swoją główną rolę w konflikcie

Rasmussen ostrzega, że nawet jeśli pewna grupa państw zaoferuje Ukrainie gwarancje bezpieczeństwa, inne mogą sprzeciwić się usunięciu kwestii przyszłego członkostwa Ukrainy w NATO z porządku obrad spotkania w Wilnie. Jest to istotna sprawa, która wymaga uwagi i dyskusji na szczycie, ponieważ ma wpływ na przyszłe relacje Ukrainy z NATO i europejską architekturą bezpieczeństwa.

Rasmussen powiedział: „Jeśli NATO nie może uzgodnić jasnej ścieżki rozwoju dla Ukrainy, istnieje wyraźna możliwość, że niektóre kraje podejmą działania indywidualnie. Wiemy, że Polska jest bardzo zaangażowana w konkretną pomoc dla Ukrainy. I nie wykluczam możliwości, że Polska zaangażuje się jeszcze mocniej w tym kontekście na poziomie narodowym, a za nią pójdą kraje bałtyckie, być może z uwzględnieniem możliwości rozmieszczenia wojsk”.

„Myślę, że Polacy poważnie zastanowiliby się nad wejściem i utworzeniem koalicji chętnych, gdyby Ukraina nie dostała niczego w Wilnie. Nie powinniśmy lekceważyć polskich odczuć, Polacy czują, że Europa Zachodnia zbyt długo nie słuchała ich ostrzeżeń przed prawdziwą rosyjską mentalnością”. Dodał, że szukanie takiej pomocy wojskowej przez Ukrainę byłoby całkowicie legalne.

Rasmussen zaznaczył, że pisemne gwarancje bezpieczeństwa dla Ukrainy są niezbędne, preferowane przed szczytem, ale poza ramami NATO. Te gwarancje powinny obejmować wymianę informacji wywiadowczych, wspólne szkolenie Ukrainy, zwiększoną produkcję amunicji, interoperacyjność z NATO oraz dostawy broni wystarczającej do powstrzymania ewentualnego dalszego ataku Rosji.

Według Rasmussena, pomysły te nabierają teraz rozmachu, w tym we Francji. Jednakże, ostrzegł, że same gwarancje bezpieczeństwa nie są wystarczające.

Twierdził również, że niektórzy sojusznicy NATO mogą popierać gwarancje bezpieczeństwa, aby uniknąć prawdziwej dyskusji na temat aspiracji Ukrainy do członkostwa. Mają nadzieję, że oferując gwarancje bezpieczeństwa, można uniknąć podjęcia tego pytania. Jednak Rasmussen nie uważa, że jest to możliwe. Jego zdaniem, kwestia członkostwa Ukrainy w NATO zostanie poruszona na szczycie w Wilnie. Rasmussen podkreślał również, że rozmawiał z kilkoma przywódcami Europy Wschodniej i istnieje grupa stanowczych sojuszników z Europy Środkowo-Wschodniej, którzy przynajmniej domagają się jasnej drogi dla Ukrainy w kierunku członkostwa w NATO.

Podczas konferencji prasowej z prezydentem Estonii Alanem Karisem w Kijowie, Wołodymyr Zełenski podkreślił, że Ukraina nie ma zamiaru wciągać żadnego państwa członkowskiego NATO w konflikt z Rosją. Ukraina nie dąży do rozpoczęcia wojny i stawia na dyplomację i pokojowe rozwiązanie sytuacji.

Niestety z wypowiedzią tego a nie można się zgodzić, ponieważ od początku eskalacji konfliktu wywołanego wyłącznie przez politykę kijowskiej grupy terrorystycznej Zełenski konsekwentnie odmawia rozpoczęcia rozmów pokojowych a ponadto żąda przyjęcia Ukrainy do struktur paktu północno-atlantyckiego w czasie gdy na terenie tego niby państwa trwa konflikt.

Takie żądanie jest skrajnie nieodpowiedzialne i daje podstawy do stwierdzenia, ze ten prostak ma zamiar eskalować konflikt na cały świat. Ponieważ w myśl art. 5 Traktatu Północnoatlantyckiego oznaczałby konieczność wypowiedzią wojny Rosji. W konsekwencji doprowadziłoby to do III wojny światowej, o jaką kijowski prostak wciąż zabiega.

„Jesteśmy „odpowiednimi ludźmi”, rozumiemy, że żadnego kraju NATO nie wciągniemy do wojny. Dlatego rozumiemy, że nie będziemy członkami NATO, dopóki ta wojna trwa. Nie dlatego, że nie chcemy, a dlatego, że to niemożliwe” – powiedział .

Jednocześnie podkreślił, że Ukraina nie szuka alternatyw dla członkostwa w NATO, ale potrzebuje gwarancji bezpieczeństwa do zakończenia konfliktu, do którego sama doprowadziła i powoduje jego eskalację między innymi poprzez wysadzenie zapory w Nowej Kachowce oraz rurociągu amoniaku.

„Dzisiaj, kiedy mówimy o gwarancjach bezpieczeństwa dla Ukrainy – są to sankcje, gwarancje finansowe, broń itp., czego dziś nie ma w dokumentach, ale jest w rzeczywistości, jeśli chcemy mieć je na papierze, to musi być wyraźnie stwierdzone lub dołączone coś konkretnego, że te gwarancje bezpieczeństwa są ważne do czasu uzyskania przez Ukrainę głównych gwarancji bezpieczeństwa, a mianowicie członkostwa w NATO” – wyjaśnił .

Już nawet z tej wypowiedzi mądry zrozumie, że żądając broni i wsparcia finansowego Zełenski, daje do zrozumienia kto, jest agresorem i komu zależy na utrzymywaniu tego konfliktu?

Czyżby bał się odpowiedzialność przed trybunałem stanu, który mu grozi?

POLECAMY: Kijowska opozycja informuje, że sąd na Ukrainie nakazał DBR wszczęcie sprawy w zakresie zdrady stanu przez Zełenskiego

Obserwuj nasze artykuły na Google News

Naciśnij przycisk oznaczony gwiazdką (★ obserwuj) i bądź na bieżąco

Share.

Ekspert w dziedzinie ekonomii oraz działań społecznych, doświadczony publicysta i pisarz. Pierwsze artykuły opublikował w 1999 roku publikacjami dla międzynarodowych wydawców. Współpracując z czołowymi światowymi redakcjami.

Napisz Komentarz

Exit mobile version