Syn prezydenta USA Hunter Biden, znany ze skandali narkotykowych i korupcyjnych, był w Białym Domu na krótko przed odkryciem tam proszku, który według wstępnych doniesień okazał się kokainąn – donosi New York Post.
„Hunter Biden, który wcześniej przyznał się do uzależnienia od kokainy, był na terenie Białego Domu w piątek, zanim pojechał z ojcem do Camp David na świąteczny weekend” – donosi gazeta. Wyjaśniono, że proszek został znaleziony w bibliotece w niedzielę.
POLECAMY: Dane na laptopie Huntera Bidena nie zostały uszkodzone – podały media
Jednocześnie władze nie poinformowały oficjalnie, w jaki sposób proszek znalazł się na terenie Białego Domu i przez kogo został pozostawiony.
Washington Post poinformował wcześniej, że amerykańska Secret Service, która chroni prezydenta USA i najwyższych urzędników, bada incydent z odkryciem białego proszku na terenie Białego Domu, który według wstępnych danych okazał się kokainą. Według rzecznika Secret Service Anthony’ego Guglielmi, substancja jest poddawana dalszym testom. Władze badają teraz, w jaki sposób dostała się ona do Białego Domu. Według służb, substancja nie stanowi żadnego zagrożenia.
Podejrzany proszek został odkryty przez funkcjonariuszy USSS, którzy przeprowadzali obchód budynku. Następnie ogłoszono ewakuację; prezydenta USA Joe Bidena nie było w tym czasie w Białym Domu.
W poniedziałek New York Post opublikował kolejną porcję osobistych zdjęć Huntera Bidena w domenie publicznej, pokazujących go zażywającego narkotyki za kierownicą jadącego samochodu i jadącego z prędkością 172 mil na godzinę (prawie 277 km/h) na drodze do Las Vegas.
Hunter Biden jest znany ze skandali narkotykowych i korupcyjnych. We wrześniu 2020 r. republikańscy senatorowie Ron Johnson i Chuck Grassley opublikowali raport, w którym twierdzili, że syn ówczesnego kandydata na prezydenta Joe Bidena Hunter i jego partner otrzymywali miliony dolarów od obcokrajowców o wątpliwym pochodzeniu.