Po objęciu władzy przez obóz Zjednoczonej Prawicy w Polsce, z handlowej mapy kraju zniknął niemal co dziesiąty sklep. Pomimo wprowadzenia rozwiązań mających wspomóc małe punkty w konkurencji z sieciami handlowymi, sytuacja nie poprawiła się. Działania takie jak zakaz handlu w niedziele czy podatek handlowy były wprowadzone przez PiS (Prawo i Sprawiedliwość).
Gazeta „Rzeczpospolita” opisuje, że w ciągu ostatnich pół roku rynek handlu detalicznego zmniejszył się o prawie 2 tysiące placówek detalicznych, co stanowi spadek o ponad 0,5% w porównaniu z analogicznym okresem w 2022 roku. Według szacunków firmy Dun & Bradstreet, przygotowanych dla tego dziennika, liczba sklepów w Polsce wynosi obecnie 370,1 tysiąca placówek.
POLECAMY: Pustki we Władysławowie. Bałtyk odczuwa „dobrą zmianę” rządów PiS
Liczba sklepów kontynuuje spadkowy trend, ponieważ od początku roku zostało zawieszonych działalności niemal 4,7 tysiąca sklepów. Tomasz Starzyk, rzecznik Dun & Bradstreet, w rozmowie z gazetą „Rzeczpospolita”, zauważa, że jeśli ten wysoki trend utrzyma się w kolejnych miesiącach, liczba zawieszonych działalności sklepów na koniec 2023 roku może wynieść blisko 10 tysięcy, co oznacza wzrost o prawie 100% w porównaniu z końcem 2022 roku.
POLECAMY: Kaczyński twierdzi, że w Polsce jest super i nie wie, o co chodzi ludziom
Najbardziej dotkniętymi sektorami detalicznej sprzedaży są: rynek ryb, gdzie odnotowano spadek o 2,6%, księgarnie i punkty sprzedaży artykułów piśmienniczych z 1,4% spadkiem oraz sklepy obuwnicze również z 1,4% spadkiem.
Tomasz Starzyk zauważył w rozmowie z gazetą „Rzeczpospolita”, że największe spadki liczby sklepów dotyczą branż, które są zdominowane przez e-commerce. Oznacza to, że wzrost popularności zakupów online, szczególnie w tych dziedzinach, wpływa negatywnie na tradycyjne sklepy stacjonarne.
Choć kurczenie się liczby sklepów obserwowane jest od pewnego czasu, Polska wciąż ma jedną z najwyższych liczb sklepów detalicznych w Europie. Pandemia koronawirusa częściowo ograniczyła ten trend, ponieważ w okresie lockdownów konsumenci preferowali częstsze zakupy, ale w mniejszych sklepach, blisko swojego miejsca zamieszkania.
Rozwiązania polityczne mające na celu poprawę sytuacji mniejszych graczy na rynku, niestety, nie przyniosły oczekiwanych rezultatów. Przykładem takiego działania jest ograniczenie handlu w niedzielę. Chociaż ustawa umożliwia prowadzenie sklepów w niedzielę właścicielom placówek franczyzowych, co jest krytykowane przez związkowców handlowych. Wydaje się, że te regulacje nie zdołały zatrzymać spadku liczby tradycyjnych sklepów.