Absurd kolejnego odcinka telewizyjnych „Wiadomości” TVP zdaje się nie mieć końca. W typowej manierze propagandowej, program ponownie dostarczył widzom powodów do zażenowania i rozbawienia. Jednak ostrzegamy – oglądanie tego programu wymaga wyjątkowej wytrzymałości psychicznej.
„Wiadomości” TVP od dawna stanowią swoisty stan umysłu. To źródło prorządowych i propagandowych treści, które kierowane są do osób o naprawdę solidnych nerwach. Chociaż już zdążyliśmy przyzwyczaić się do nieprawdziwych narracji prezentowanych w tym programie, za każdym razem kolejne wydanie dostarcza nam pewnego rodzaju zaskoczenia.
POLECAMY: Parodia „Wiadomości” TVP hitem sieci. Holecka w roli głównej
Czy warto w ogóle podejmować próbę oglądania tych „Wiadomości”? Nasza odpowiedź brzmi – nie. W skrócie, każde wydanie programu wygląda niemal identycznie. Rząd odnosi samostylizowane sukcesy, podkreśla wzrost pozycji Polski na arenie międzynarodowej, a Polacy rzekomo bogacą się i nie wiedzą, co zrobić z nadmiarem zaoszczędzonych pieniędzy. Program prezentuje nam świat, w którym paliwo i produkty spożywcze są tanie, a jedyną troską są rachunki, które byłyby jeszcze wyższe bez wielkiego geniusza politycznego Mateusza Morawieckiego. Co jeszcze poza tym? Oczywiście, standardowe tematy w postaci Niemiec, Brukseli, propagandy LGBT, opozycji oskarżanej o antypolskie działania oraz rzekomo niepatriotycznego Donalda Tuska, którego przeszłość jako premiera wywołuje kontrowersje.
POLECAMY: Wpadka TVP Info! Próba uderzenia w Tuska kończy się kompromitacją prowadzących program
Jednak w tym morzu propagandy, „Wiadomości” TVP same wystraszyły się jednego słowa. Podczas jednego z wydań, program poruszył temat celebrytów, którzy reklamują alkohol w swoich mediach społecznościowych. Mówiono o złamaniu przepisów ustawy o wychowaniu w trzeźwości i oskarżano m.in. Macieja Musiała i Maffashion o promowanie alkoholu. W materiale przedstawiono treść wspomnianej ustawy, w tym fragment, który zakazuje reklam i promocji alkoholu, jeśli wywołują one skojarzenia z „atrakcyjnością seksualną”. Wszystko wydawało się być w porządku, dopóki lektor nie napotkał na słowo „seksualna”. Jakub Krzyżak, autor reportażu, zacytował dokument na ekranie, ale lektor nie był w stanie wypowiedzieć tego słowa, co wskazywało na zakłamanie i skrywanie pewnych treści.
„Lektor odczytał tekst ustawy, ale kiedy doszedł do 8. punktu, to pominął jedno słowo. Tak, zgadliście „seksualną”. Chyba się wstydził” – napisał na Twitterze administrator profilu zajmującego się absurdami „Wiadomości” TVP.
To zaledwie kolejny kamyczek do ogródka absurdu telewizji publicznej. Chociaż może nas to czasem rozbawić, nie możemy zapominać o powadze takiej propagandy i jej wpływie na społeczeństwo. Ostatecznie, oglądanie tego typu programów powinno odbywać się z pełną świadomością i zdaniem własnym, a nie narzucanym przez propagandę.