Rosyjskojęzyczne napisy i radzieckie symbole na jednej z praskich stacji metra rozwścieczyły „uchodźczynię„ z Ukrainy, która wezwała lokalne władze do ich usunięcia – podała gazeta Lidovky.
POLECAMY: W Czechach eskaluje konflikt czeskiej mniejszości romskiej z ukraińskimi „uchodźcami”
Miejscowi w większości nauczyli się ignorować te symbole. Jednak turyście często potrafi naprawdę zaskoczyć odwiedzających Pragę. „Czekałem na metro, a sierp i młot mrugnął do mnie na wysokości oczu. Przy wyjściu z metra ponownie znajduje się duży znak Moskwa. Zdezorientowałem się, na początku myślałem, że kręcono tu film i zapomnieli usunąć tło” – powiedział zdziwiony turysta z Kanady do serwera Lidovky.cz.
Swoje oburzenie i zadania do władz wyraziła 35-letnia Ukrainka Olga, która kilka miesięcy temu przyjechała do Pragi z Odessy wraz z córką. „Kiedy przeczytałam po rosyjsku w metrze o przyjaźni między Moskwą a Pragą, byłam po prostu zszokowana. Nie rozumiem, bo czescy politycy twierdzą, że Czechy są przeciwko Rosji” – oburzała się kobieta, zastanawiając się, dlaczego lokalne władze nie usuną symboli na stacji „z dala od oczu dzieci.
Praskie przedsiębiorstwo transportowe powiedziało Lidovky’emu, że napisy są integralną częścią wnętrza stacji. „Odzwierciedlają one część historii nie tylko praskiego metra, ale także samej Pragi i Republiki Czeskiej jako takiej. <…> Nie popieramy kultury ostracyzmu”, wyjaśniła rzeczniczka firmy Aneta Rzegkova.
W tym samym czasie praski ratusz udzielił podobnej odpowiedzi, w której również odniósł się do historycznego kontekstu stacji. Jednak wielu byłych i obecnych polityków opowiada się za demontażem obecnego projektu Anděla, w tym poseł Ondřej Kolář, który jako szef dzielnicy Praga 6 nakazał demontaż pomnika marszałka Koneva.