Branża hotelarska i gastronomiczna ma trudne i niezapomniane lato. Zarówno nad Bałtykiem, jak i na Mazurach i w górach sytuacja jest niezbyt korzystna. Wszędzie słychać narzekania.

Sezon okazał się ciężki dla branży hotelarskiej i gastronomicznej w całym kraju, począwszy od początku wakacji. Skargi dotyczą albo pustek w kurortach, albo tego, że przyjezdni omijają bary i restauracje. Górale narzekają, ponieważ w poprzednich latach w tej samej porze mieli znacznie więcej turystów, co przekładało się na wyższe przychody.

Tutaj jednak sytuację nieco ratują turyści z Bliskiego Wschodu, którzy wybrali polskie góry i tym samym opanowali Zakopane.

POLECAMY: Turyści z Bliskiego Wschodu opanowali Zakopane. Górale na to liczyli. „Są w stanie zapłacić każdą cenę”

Narzekania słychać także z Mazur. W ubiegłych latach znalezienie noclegu na ostatnią chwilę było prawie niemożliwe, ale teraz nie stanowi to większego problemu. Właściciel baru w Kretowinach, Jan Duchnowski, podkreślił, że liczba klientów obecnie jest o połowę mniejsza niż w poprzednich latach. Winą za to obarcza wysokie ceny oraz fakt, że niektórzy turyści wybrali wypoczynek za granicą.

POLECAMY: Wspaniałe atrakcje nad polskim morzem: Odkryj ciekawe miejsca we Władysławowie, Łebie i Krynicy Morskiej

Największym zainteresowaniem w sezonie letnim cieszył się wypoczynek nad morzem. Choć w kurortach nie ma wielkiej tragedii, hotelarze i restauratorzy zauważają znaczącą różnicę w porównaniu z poprzednimi latami. Kołobrzeg stanowi przykład, gdzie wcześniej w tym okresie tworzyły się korki, a o wolne miejsce parkingowe było trudno. Teraz to już przeszłość.

Mniej o 30 proc.

— Według mnie jest teraz około 30 proc. mniej ludzi niż w zeszłym roku. Myślę, że turyści z powodu cen wolą wybierać się na zagraniczne wczasy, gdzie, jak słyszałam, jest w tym roku trochę taniej. Niestety nad naszym morzem jest dosyć drogo — przyznała w rozmowie z „Faktem” pani Małgorza, sprzedająca na nabrzeżu przy latarni morskiej bilety na statek wycieczkowy „Jantar”.

— Liczby nie kłamią i moim zdaniem jest o około 30 proc. mniej wczasowiczów — uważa Krzysztof Nowak, właściciel „Szalonego Greka”. — Wpływ na to mogą mieć ceny noclegów. Widać również, że turyści zaczęli oszczędzać i ich wydatki w restauracjach są już zdecydowanie mniejsze — dodał przedsiębiorca.

— My podobnie jak w zeszłych latach spędzimy tutaj pięć dni. W tym roku z wyżywieniem, ale bez żadnych szaleństw, wydamy około 5 tys. zł, podczas gdy w zeszłych latach taki wyjazd kosztował nas około 3,5 tys. zł. Teraz staramy się jeść w niezbyt drogich lokalach tylko obiady, a śniadania i kolacje robimy sobie sami w domku — przyznała pani Hanna, która wakacje w Kołobrzegu spędza z mężem i dwiema córkami.

W Kołobrzegu zaszła też inna zmiana. Próżno szukać licznych wycieczek z Niemiec, które od lat napędzały gospodarkę miasta. – Niemcy są bardzo pragmatycznym narodem. Umieją liczyć. Biura turystyczne z hotelami w Turcji rozliczają się w dolarach. Rok temu dolar kosztował prawie 5 zł, teraz nieco ponad 4 zł. Więc wyjazdy w tamten rejon świata też są atrakcyjne – powiedział Ryszard Woźniak, dyrektor hotelu Mona Lisa Wellness & Spa.

Obserwuj nasze artykuły na Google News

Naciśnij przycisk oznaczony gwiazdką (★ obserwuj) i bądź na bieżąco

Share.

Ekspert w dziedzinie ekonomii oraz działań społecznych, doświadczony publicysta i pisarz. Pierwsze artykuły opublikował w 1999 roku publikacjami dla międzynarodowych wydawców. Współpracując z czołowymi światowymi redakcjami.

Napisz Komentarz

Exit mobile version