Zaniedbanie przez władze zarośniętych opuszczonych pól w zniszczonym przez pożar hawajskim mieście Lahaina, pomimo wieloletnich ostrzeżeń o zagrożeniu pożarowym, było jednym z czynników, które doprowadziły do rozprzestrzenienia się ognia – donosi Washington Post, powołując się na dochodzenie.
POLECAMY: Przybycie Bidena na Hawaje powitane protestami
„Dochodzenie Washington Post wykazało, że piekło, które spaliło miasto Lahaina, rozpoczęło się na opuszczonej, niezarządzanej działce na wzgórzu na północ od centrum miasta … pomimo lat powtarzających się ostrzeżeń o zagrożeniu pożarowym, słabe egzekwowanie przepisów i brak zasobów publicznych uniemożliwiły podjęcie znaczących działań w zakresie zarządzania roślinnością” – napisano w publikacji.
Gazeta cytuje Davida Bowmana, profesora pirogeografii i nauki o pożarach na Uniwersytecie Tasmanii, który powiedział, że „miasto było otoczone beczką prochu czekającą na iskrę do wybuchu”.
Według publikacji, tragedia na wyspie Maui może powtórzyć się na innych hawajskich wyspach, gdzie miasta są również otoczone dużymi nieużywanymi zarośniętymi polami.
Wcześniej kanał telewizyjny Hawaii News poinformował, że władze hrabstwa Maui w amerykańskim stanie Hawaje złożyły pozew przeciwko firmie energetycznej Hawaiian Electric za zaniedbania, które doprowadziły do pożarów, które zdewastowały wyspę.
Pożar lasu rozpoczął się 9 sierpnia na wyspie Maui w amerykańskim stanie Hawaje. Z powodu silnych wiatrów ogień szybko rozprzestrzenił się na turystyczne miasto Lahaina, które doszczętnie spłonęło. Co najmniej 4,5 tysiąca osób zostało bez dachu nad głową. Wiadomo o 115 zabitych, liczba zaginionych może sięgać nawet 1100.