Jakiś czas temu gazety „Gazeta Wyborcza” i „Nowa Gazeta Trzebnicka” opisały sytuację, w której siostra premiera Mateusza Morawieckiego, Anna Morawiecka, miała być fikcyjnie zatrudniona w Urzędzie Miasta w Trzebnicy. Obecnie wrocławska policja wezwała tych dziennikarzy na przesłuchania, traktując ich jako potencjalnych przestępców, co wywołało alarm w redakcji „Wyborczej”. Procedura przesłuchania, która została zastosowana, była taka sama, jak w przypadku przesłuchania świadka, który może w przyszłości stać się podejrzanym.

CZYTAJ WIĘCEJ: Siostra Morawieckiego zatrudniona na fikcyjnym etacie. „Nikt jej w pracy nie widział”

Historia ta dotyczyła pracy Anny Morawieckiej w urzędzie Trzebnicy, o której donosiły wspomniane media. Siostra premiera została zatrudniona zarówno we Wrocławskim Domu Literatury, jak i w urzędzie miasta w Trzebnicy, którego burmistrzem był Marek Długozima, związanym z partią Prawo i Sprawiedliwość.

Zatrudnienie Anny Morawieckiej miało być utrzymywane w tajemnicy, a żaden z rozmówców dziennikarzy „Wyborczej” nie widział jej fizycznie w biurze ani nie znalazł dowodów na jej aktywność zawodową w tej instytucji. Mateusz Morawiecki nazwał te informacje „kalumniami” i ogłosił, że podejmie kroki prawne. Obecnie to dziennikarze są przesłuchiwani przez policję.

Dziennikarze przesłuchiwani za teksty o siostrze Morawieckiego

Przeciwko Danielowi Długoszowi z „Nowej Gazety Trzebnickiej” i Marcinowi Rybakowi z „Gazety Wyborczej” skierowano prywatny akt oskarżenia w sprawie pomówienia Anny Morawieckiej. Nie otrzymali oni żadnego sprostowania, lecz bez wyjaśnień zażądano usunięcia swoich tekstów.

Dochodzenie w tej sprawie zostało wszczęte przez dolnośląską Komendę Wojewódzką Policji, pod nadzorem Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu. Zarzuca się im popełnienie przestępstwa polegającego na „publikacji informacji, które mogłyby naruszyć prawa i interesy osób trzecich”, konkretnie dotyczy to ujawnienia miejsca zamieszkania Anny Morawieckiej. Warto jednak zaznaczyć, że informacja ta nie była tajemnicą, ponieważ Anna Morawiecka sama udokumentowała historię swojego domu w broszurze wyborczej z 2018 roku.

Ciekawym elementem jest to, że policja pytała obie redakcje o reakcję na pismo od pełnomocniczki siostry premiera.

— Nękanie dziennikarzy donosami, policją, prokuraturą i sądami to już standard w wykonaniu tzw. dobrej zmiany, która nie akceptuje wolnej prasy i niezależnego, krytycznego dziennikarstwa – komentuje mecenas Piotr Rogowski, szef działu prawnego „Gazety Wyborczej”.

„Wyborcza” podkreśla, że próba ograniczenia i zastraszania przedstawicieli mediów jest typową formą działania rządzącej partii PiS, mającą na celu utrudnianie krytyki prasowej i ograniczanie swobód dziennikarskich. Jest to próba wywołania tzw. „efektu mrożącego”, aby dziennikarze bali się pisać o osobach związanych z władzą.

Obserwuj nasze artykuły na Google News

Naciśnij przycisk oznaczony gwiazdką (★ obserwuj) i bądź na bieżąco

Share.

Ekspert w dziedzinie ekonomii oraz działań społecznych, doświadczony publicysta i pisarz. Pierwsze artykuły opublikował w 1999 roku publikacjami dla międzynarodowych wydawców. Współpracując z czołowymi światowymi redakcjami.

Napisz Komentarz

Exit mobile version