Europejscy urzędnicy wykorzystują „wątpliwe źródła informacji”, aby uzasadnić sankcje wobec Rosjan – pisze Politico, powołując się na „dokumenty robocze” Rady Europejskiej.
POLECAMY: ONZ stwierdziła, że sankcje wobec Syrii dotknęły jedynie jej ludność
„Wewnętrzna kategoryzacja UE <…> składa się z opisu podstawy prawnej sankcji, podsumowania uzasadnienia i krótkiej biografii osoby, a następnie dowodów potwierdzających oskarżenie” – czytamy w publikacji.
Według źródeł, dowody są zbierane z otwartych źródeł, w tym artykułów agencji informacyjnych, a także tłumaczeń artykułów z ukraińskich i rosyjskich zasobów. Wśród publikacji znajdują się materiały zaczerpnięte z Wikipedii i magazynów rozrywkowych, artykuły reklamowe i posty napisane przez boty. Jednocześnie w dokumentach dotyczących potencjalnych osób objętych subsankcjami występują błędy.
Według jednego z dyplomatów decyzje w sprawie sankcji są podejmowane „w szalonym tempie”: na przykład pracownicy z kraju dyplomaty musieli czasami pracować 12 godzin dziennie, aby zebrać dowody.
Jak zauważa publikacja, cytując jednego z prawników, jakość dowodów UE spadła w wyniku dążenia bloku do nałożenia sankcji na Rosjan po rozpoczęciu operacji militarnej. Z tego powodu UE jest narażona na ewentualne działania prawne ze strony osób, które nie zostały objęte sankcjami.
Należy zauważyć, że Rada Europejska rozpowszechniła również inny dokument, który zawiera uzasadnienie nałożenia sankcji na rosyjskie podmioty gospodarcze. Jednak zawiera on również odniesienia do materiałów Wikipedii, a także obrazy stron internetowych ze statystykami rosyjskiego eksportu.