Łódzki prawnik, który był obecny w samochodzie marki BMW podczas tragicznego wypadku na autostradzie A1, potwierdził swoją obecność w pojeździe. Niemniej jednak odmówił ujawnienia jakichkolwiek informacji, które mogłyby prowadzić do jego identyfikacji. Adwokat jest świadkiem w prowadzonym przez prokuraturę postępowaniu dotyczącym tego wypadku, ale nie wyraził zgody na ujawnienie danych umożliwiających ustalenie jego tożsamości.
POLECAMY: Czy Prokuratura złamała prawo w sprawie wypadku na A1? Rzecznik Praw Obywatelskich interweniuje
Informacje o tym, że prawnik miał być jednym z pasażerów w samochodzie prowadzonym przez Sebastiana M., podejrzanego o spowodowanie wypadku, dotarły do „Gazety Wyborczej”. W krótkim wywiadzie udzielonym dziennikarzom, mężczyzna potwierdził, że znajdował się w BMW w chwili wypadku, w którym tragicznie zginęła trzyosobowa rodzina, w tym dziecko.
Adwokat poinformował, że współpracuje jako świadek w biegnącym postępowaniu prowadzonym przez prokuraturę w związku z wypadkiem. Nie wyraził jednak zgody na rozpowszechnianie informacji, które mogłyby pomóc w jego identyfikacji.
Ponadto, odrzucił „wyssane z palca” spekulacje pojawiające się w komentarzach internautów, sugerujące, że jeden z pasażerów BMW posiada wpływy w Ministerstwie Sprawiedliwości lub jest związany rodzinowo z jedną z działaczek ugrupowania prawicowego.
Prawnik poinformował również swoją izbę adwokacką o swojej obecności jako pasażera w samochodzie w chwili wypadku. Adw. Anna Mrożewska, rzeczniczka Okręgowej Rady Adwokackiej w Łodzi, potwierdziła tę informację i stwierdziła, że nie ma podstaw do wszczęcia postępowania dyscyplinarnego przeciwko adwokatowi jedynie za bycie pasażerem w pojeździe podczas tego tragicznego zdarzenia.