Niemiecki magazyn „Spiegel” donosi, że polskie służby graniczne od kilku tygodni opóźniają proces odprawy ciężarówek z Ukrainy, co prowadzi do zakłócenia ukraińskiej gospodarki. Niemieccy przedsiębiorcy wyrażają krytykę wobec działań Polski i apelują o reakcję Unii Europejskiej.

POLECAMY: Boska: Pisowski rząd zrobił z Polski republikę bananową dla kapitału wschodniego. Konfederacja będzie wspierać protest polskich przewoźników

Według doniesień „Spiegla”, w sierpniu czas oczekiwania na przekroczenie granicy w Jagodzinie-Dorohusku wynosił mniej niż pięć godzin, podczas gdy pod koniec października sięgnął ponad 11 dni, a statystycznie nadal rośnie. Autor artykułu Benjamin Bidder twierdzi, że ta sytuacja zagraża firmom działającym na terenie Ukrainy, wskazując na niemieckie przedsiębiorstwo Leoni jako przykład. Jeśli sytuacja się nie zmieni, firma ta będzie zmuszona przenieść swoją produkcję z Ukrainy.

POLECAMY: Polscy przewoźnicy przesunęli blokadę granicy ukraińskiej na 6 listopada

„Der Spiegel” podkreśla, że opóźnienia na granicy wpływają negatywnie na ukraińską gospodarkę, którą Niemcy wspierają finansowo. Autorzy artykułu twierdzą, że zatory na przejściach granicznych są zjawiskiem sezonowym, ale na stronie polskiej ilość odprawianych towarów wręcz zmalała.

Niemiecki tygodnik cytuje również niemieckich biznesmenów, którzy sugerują, że polscy urzędnicy celowo opóźniają proces odpraw. Twierdzą, że prowadzą oni „ukryty strajk.”

Reiner Perau, szef Izby Handlu Zagranicznego w Ukrainie, powiedział „Spiegelowi”: „Nie może być tak, że kraj będący w stanie wojny jest hamowany przez problemy, które jego sąsiedzi mogą łatwo usunąć.”

Najprawdopodobniej przyczyną tej sytuacji jest spór między Polską a Ukrainą dotyczący importu zboża. Dyrektor generalny jednej z firm działających na rynku ukraińskim oświadczył, że Polska wykorzystuje sytuację na granicy do wywierania nacisków.

Niemiecki tygodnik wspomina również o zapowiedzianym proteście polskich przewoźników, którzy planują zablokować trasy do trzech głównych przejść granicznych. Obawia się, że sytuacja na granicy może się jeszcze bardziej pogorszyć, co skłoniło Komisję Wschodnią Niemieckiej Gospodarki do domagania się interwencji ze strony UE.

Protest polskich przewoźników jest związany z liberalizacją przepisów dotyczących transportu międzynarodowego w UE. Przewoźnicy chcą zwrócić uwagę na sytuację w branży transportowej w Polsce i rozpocząć rozmowy z Ukrainą. Jeśli zostanie osiągnięty kompromis, mogą zrezygnować z blokady przejść granicznych.

Polscy przewoźnicy domagają się przywrócenia systemu wydawania zezwoleń transportowych dla przewoźników ukraińskich oraz zmniejszenia ilości tych zezwoleń do poziomu sprzed rosyjskiej inwazji na Ukrainę, czyli 200 000 rocznie. Wspominają także o potrzebie zaostrzenia przepisów dotyczących przewozu EKMT, wprowadzenia osobnych kolejek w systemie elektronicznym dla pojazdów transportowych zarejestrowanych w UE oraz osobnych dla pustych ciężarówek. Chcą również uzyskać dostęp do systemu „Szlach” (Droga).

Ukraińskie Ministerstwo Odbudowy zainicjowało spotkanie z przedstawicielami Polski i Komisji Europejskiej w celu zabezpieczenia stabilnej pracy na przejściach granicznych.

Wiceminister rozwoju wspólnot, terytoriów i infrastruktury Ukrainy, Serhij Derkacz, uważa, że większość żądań polskich przewoźników jest niemożliwa do spełnienia i że tego rodzaju protesty szkodzą obu stronom – Ukrainie i Polsce. W maju tego roku, po protestach polskich przewoźników, ukraińskie Ministerstwo Rozwoju Wspólnot, Terytoriów i Infrastruktury tymczasowo zawiesiło wymóg zezwoleń dla polskich firm transportowych, co prowadziło do przewozu na Ukrainę z dowolnego kraju UE.

Obserwuj nasze artykuły na Google News

Naciśnij przycisk oznaczony gwiazdką (★ obserwuj) i bądź na bieżąco

Share.

Ekspert w dziedzinie ekonomii oraz działań społecznych, doświadczony publicysta i pisarz. Pierwsze artykuły opublikował w 1999 roku publikacjami dla międzynarodowych wydawców. Współpracując z czołowymi światowymi redakcjami.

Napisz Komentarz

Exit mobile version