Do tej pory Trybunał Stanu był wykorzystywany rzadko, ale statystyki mogą pójść w górę – pisze „Gazeta Wyborcza”. Dziennik dodaje, że gra toczy się o kaliber zarzutów przeciw prezesowi NBP Adamowi Glapińskiego. Najważniejsze z nich są dwa: zaangażowanie polityczne i brak walki z inflacją.
Adam Glapiński jako prezes Narodowego Banku Polskiego jest też przewodniczącym Rady Polityki Pieniężnej. „Opozycja zarzuca m.in., że brał czynny udział w kampanii wyborczej, opowiadając się po stronie odchodzącej ekipy rządzącej, a tym samym złamał zasady niezależności i apolityczności banku centralnego” – czytamy.
Konstytucja stanowi wprost, że prezes Narodowego Banku Polskiego „nie może należeć do partii politycznej, związku zawodowego, ani prowadzić działalności publicznej niedającej się pogodzić z godnością jego urzędu”.
„Drugi zarzut dotyczy tego, że prezes NBP nie podejmował walki z inflacją” – czytamy dalej. Według opozycji również to kwalifikuje się do postawienia Glapińskiego przed Trybunałem Stanu. Podstawa? Artykuł 227 konstytucji, który mówi, że NBP odpowiada za wartość polskiego pieniądza.
Trybunał Stanu dla Glapińskiego? Procedura krok po kroku
Trybunał Stanu ma szeroki zakres możliwych kar, takich jak utrata praw wyborczych, orderów czy zakaz zajmowania stanowisk w organach państwowych. Wyrok Trybunału jest nieuchylalny i nie podlega ułaskawieniu przez prezydenta.
Proces postawienia przed Trybunał Stanu wymaga złożenia wniosku przez prezydenta lub co najmniej 115 posłów. Pierwszym etapem jest rozpatrzenie sprawy przez sejmową komisję odpowiedzialności konstytucyjnej, gdzie osoba oskarżona może zostać wysłuchana. Następnie komisja ocenia argumenty i dowody oraz może przesłuchiwać świadków. Jeśli uzna, że istnieją podstawy, rekomenduje Sejmowi postawienie oskarżonej osoby przed Trybunałem.
Sejm podejmuje decyzję większością głosów. W momencie postawienia w stan oskarżenia, prezes NBP jest zawieszony, a proces toczy się przed Trybunałem Stanu. Okres trwania procesu jest niepewny, może toczyć się nawet przez całą kadencję obecnego prezydenta do 2025 roku, a w przypadku wydłużenia procesu, nawet do 2028 roku, końca kadencji prezesa NBP.
Warto zaznaczyć, że taki proces może mieć poważne konsekwencje dla instytucji, jaką jest Narodowy Bank Polski, gdyż zawieszenie prezesa i długotrwałe postępowanie mogą wpłynąć na stabilność i działanie tej instytucji.
Jeden komentarz
No i dobrze, a pamiętacie kto woził kaucję do prokuratury za panów z Art-B? Za Bagsika i Gąsiorowskiego. Partia się nazywana porozumienie centrum i prezesem był nikt inny jak Jarosław Kaczyński, a wice był glapiński.Właśnie obecny prezes NBP. Była to kwota przed denominacja 20 000.000.000.000starych złotych . To teraz już wiecie porozumienie centrum vel pis to Unia kręcić lody.