W lutym planowane jest przesłanie do Sejmu projektu ustawy mającej na celu odpolityzowanie neoKRS. Zdaniem sędziów zrzeszonych w stowarzyszeniu „Iustitia” projekt jest uznawany za zbyt łagodny, podczas gdy według neosędziów jest on nazbyt restrykcyjny.

POLECAMY: Aby przywrócić praworządność należy skrócić kadencję nieleglnej neoKRS

– Zaczynamy od tego projektu, bo uważamy, że jest on absolutnie fundamentalny. Mamy wielką nadzieję, że ustawa zostanie podpisana przez prezydenta, dzięki czemu przynajmniej jedna cząstka sporu o praworządność zostanie zakończona – mówił minister sprawiedliwości Adam Bodnar, przedstawiając projekt nowelizacji ustawy o Krajowej Radzie Sądownictwa. 

Projekt ma na celu rozwiązanie głównego problemu polskiego systemu sądownictwa, którym jest upolitycznienie organu odpowiedzialnego za wybór kandydatów na sędziów. W składzie 25-osobowej Krajowej Rady Sądownictwa powinni być reprezentanci wszystkich władz, jednak od 2018 roku Sejm wybiera do niej rzekomych przedstawicieli sędziów. To upolitycznienie KRS, wprowadzone ustawą podpisaną przez prezydenta Andrzeja Dudę, przyczyniło się do narastającego chaosu w systemie sądownictwa.

Zdaniem sądów polskich i międzynarodowych trybunałów, rada obsadzona przez polityków nie spełnia kryterium niezależności, co skutkuje niedopuszczalnym wpływem polityków na nominacje sędziowskie. Ostatnio Trybunał w Strasburgu stwierdził, że powołania sędziów na wniosek nowej Krajowej Rady Sądownictwa prowadzą do systemowego naruszania prawa do sądu. Polskie sądy muszą natychmiast przywrócić niezależność KRS i uregulować status osób powołanych z jej udziałem. W sądach działa obecnie ponad 2 tysiące tzw. neosędziów.

Nowa proponowana ustawa ma na celu przywrócenie zgodności z konstytucją przepisów dotyczących obsady KRS, eliminację negatywnych skutków wadliwego rozwiązania wprowadzonego od 2018 roku, a także wykonanie wyroków Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE) i Europejskiego Trybunału Praw Człowieka (ETPC), zapewniając KRS niezależność. Jednakże projekt skupia się wyłącznie na reformie samej rady, nie adresując problemu neosędziów i orzeczeń wydawanych z ich udziałem. Jak tłumaczył Rzecznik Praw Obywatelskich, Adam Bodnar, ma to na celu „stworzenie szansy na przynajmniej częściową poprawę tej sytuacji”.

– To nie jest tak, że z tego rezygnujemy, ale to jest tak głęboki punkt sporu, także z prezydentem, że wymaga to pogłębionej refleksji – powiedział minister o neosędziach. 

– Nie pozwolę na żadną weryfikację sędziów powołanych w okresie mojej prezydentury – powtarza od dawna Duda. – Jeśli chodzi o inne aspekty zmian w wymiarze sprawiedliwości, to jestem otwarty – zastrzegł niedawno. 

POLECAMY: Duda, który powoływał neosędziów do Hołowni: Nie pozwolę na poważnie ich statusu

Przewidywane modyfikacje w strukturze samej Krajowej Rady Sądownictwa mają być bardziej akceptowalne dla prezydenta, który będzie miał decydujący wpływ na to, czy zatwierdzić planowaną ustawę.

– Liczymy na to, że pan prezydent będzie skłonny naprawić wspólnie z nami status KRS w sytuacji, gdy ta ustawa bezpośrednio nie dotyka statusu sędziów – mówił wiceminister sprawiedliwości, sędzia Dariusz Mazur.

Dlaczego Duda miałby podpisać ustawę? Mazur uważa, że dzięki zmianom w KRS obywatele będą mieć pewność, że ich sprawy w sądach rozstrzygają prawidłowo powołani sędziowie, których statusu nikt nie kwestionuje. – Liczymy tu na współpracę ze strony pana prezydenta – dodał wiceminister. 

„Najbardziej demokratyczny sposób obsadzenia KRS”

Aktualnie planowany projekt ustawy, będący inicjatywą rządową, przechodzi proces konsultacji, co samo w sobie stanowi istotną zmianę. W okresie rządów PiS projekty ustaw sporządzane w Ministerstwie Sprawiedliwości były często składane bezpośrednio w Sejmie przez posłów, pomijając obowiązek przeprowadzenia konsultacji. Rzecznik Praw Obywatelskich, Adam Bodnar, podkreślał, że transparentny proces legislacyjny jest dla nich ważny.

Propozycja wprowadzenia przepisów mających na celu depolityzowanie Krajowej Rady Sądownictwa opiera się na wcześniejszych projektach zmian w KRS, przygotowanych w ostatnich latach przez stowarzyszenie sędziów „Iustitia” oraz senatorów działających wówczas w opozycji. Resort sprawiedliwości określa to jako dążenie do „najbardziej demokratycznego sposobu obsadzenia KRS od 1989 roku”.

W sposób analogiczny PiS opisywał „reformę” Krajowej Rady Sądownictwa z 2017 roku. W tamtym czasie „demokratyzacją” było jednak odebranie sędziom prawa wybierania swoich przedstawicieli do KRS i przeniesienie tego uprawnienia na Sejm. Obecnie planuje się przywrócenie tego prawa sędziom, co stanowi nowość, gdyż to oni będą wybierać przedstawicieli poprzez wybory.

Jeden z przepisów przewiduje, że sędziowie będą wybierani do rady przez sędziów w wyborach bezpośrednich i w głosowaniu tajnym. Do obsadzenia jest 15 miejsc dla sędziów wybieranych na czteroletnie kadencje.

Nowością jest również przydzielanie tych miejsc przedstawicielom wszystkich gałęzi lub szczebli sądownictwa. Zgodnie z tym planem, sędziowie sądów rejonowych, stanowiący największą grupę, mieliby wybrać ośmiu przedstawicieli do rady. Dwa miejsca przypadałyby sędziom sądów okręgowych, natomiast sędziom innych sądów, w tym Sądu Najwyższego (SN) czy Naczelnego Sądu Administracyjnego (NSA), po jednym. Zdaniem twórców projektu celem jest zapewnienie możliwie najszerszej reprezentacji sędziów w Krajowej Radzie Sądownictwa – czytamy w uzasadnieniu przedstawionego planu.

Po skompletowaniu apolitycznej Krajowej Rady Sądownictwa, ryzyko ewentualnych nacisków politycznych ma zostać zredukowane poprzez utworzenie obok niej Rady Społecznej, odpowiedzialnej za ocenę kandydatów uczestniczących w konkursach na stanowiska sędziowskie. W skład tej rady mieliby wchodzić przedstawiciele samorządów prawniczych, prokuratorzy, Rzecznik Praw Obywatelskich (RPO) oraz trzy osoby rekomendowane przez prezydenta, pochodzące spośród przedstawicieli organizacji pozarządowych (NGO).

Wygaszenie mandatów członków upolitycznionej i nielegalnej neoKRS 

W praktyce proces odpolityczniania Krajowej Rady Sądownictwa miałby rozpocząć się poprzez działania Państwowej Komisji Wyborczej, która zarządzałaby pierwsze wybory do rady. Planuje się, że te wybory odbyłyby się w ciągu trzech miesięcy od daty wejścia w życie nowej ustawy. Państwowa Komisja Wyborcza, uznana za „najbardziej kompetentny organ” do tego celu, miałaby przeprowadzić głosowanie, które mogłoby odbywać się tradycyjnie (za pomocą kart do głosowania) w sądach, przy udziale ich prezesów, ale projekt również dopuszczałby możliwość głosowania elektronicznego.

Prawo do zgłaszania (lub popierania) kandydatów zostałoby przyznane grupom sędziowskim, obejmującym od 10 do 40 osób w zależności od kategorii sędziowskiej. Zgłaszanie kandydatów mogłyby również grupy obywateli liczące 2 tysiące osób, samorządy prawnicze czy uczelnie wyższe. Państwowa Komisja Wyborcza miałaby sprawdzać zgodność zgłoszeń, a w przypadku odrzucenia zgłoszenia kandydata, ten miałby prawo odwołania się do Sądu Najwyższego. Projekt zakładałby również możliwość złożenia protestu w związku z legalnością wyboru członka Rady do Sądu Najwyższego lub powtórzenie wyborów w razie potwierdzenia jakichkolwiek nieprawidłowości.

Innym nowym rozwiązaniem są obligatoryjne publiczne wysłuchania kandydatów. „Aby opinia publiczna mogła zapoznać się z kandydaturami i skonfrontować je z wynikiem wyborów” – opisują twórcy projektu.

Zgodnie z planem, ogłoszenie wyników pierwszych wyborów przez Państwową Komisję Wyborczą oznaczałoby automatyczne wygaśnięcie mandatów obecnych 15 członków upolitycznionej Krajowej Rady Sądownictwa, którzy zostali wybrani przez poprzednią kadencję Sejmu. Autorzy projektu są zdania, że można przerwać ich obecną kadencję, ponieważ zostali wybrani w sposób niezgodny z konstytucją.

„Przyjęta konstrukcja nie jest adekwatna” – uważa jednak stowarzyszenie Iustitia, które opiniowało projekt. Zdaniem tej organizacji wybrani niezgodnie z konstytucją członkowie obecnej KRS w rzeczywistości nigdy nie stali się członkami Rady. 

Z innych przyczyn Sąd Najwyższy, którego I prezes jest neosędzią, skrytykował to rozwiązanie. SN powołuje się między innymi na wyrok Trybunału pod przewodnictwem Julii Przyłębskiej, który potwierdził, że obsadzenie Krajowej Rady Sądownictwa przez Sejm było zgodne z konstytucją (uzasadnienie to zostało przedstawione przy udziale dublera).

POLECAMY: Uchwała trzech izb SN w zakresie braku uprawnień do orzekania przez neosędziów obowiązuje, TK jej nie uchylił

„Nie można osobom wybranym w tym trybie odmawiać automatycznie i jednoznacznie jakiejkolwiek ochrony wynikającej z zasady kadencyjności KRS” – napisał w swojej opinii SN reprezentowany przez zdemoralizowaną prawnie Małgorzatę Manowską.

POLECAMY: Manowska boi się weryfikacji jej legalności, bezstronności i niezawisłości

Wybory do KRS nie dla każdego 

W przedstawionym projekcie ministra sprawiedliwości Adama Bodnara zawarto kilka zabezpieczeń mających zapewnić niezależność przyszłej Krajowej Rady Sądownictwa. To właśnie te środki, z różnych powodów, wywołały największe kontrowersje wśród organizacji i sądów, które oceniały projekt podczas konsultacji.

Na przykład, sędziowie pełniący służbę w Ministerstwie Sprawiedliwości, zarówno obecnie, jak i w ciągu ostatnich trzech lat, nie byliby uprawnieni do kandydowania do Rady ani nawet popierania zgłoszeń kandydatów, co stanowiłoby rodzaj „bezpiecznika”.

– Aby nie było podejrzenia jakiegoś wpływu politycznego na członków KRS – mówił Mazur.

W okresie rządów partii PiS, sędziowie związani z resortem ministra Ziobry podpisywali listy poparcia dla kandydatów, wspierając Sejm w umieszczaniu w Krajowej Radzie Sądownictwa prezesów sądów, których nominował ten minister. Zgodnie z przedstawionym projektem, prezesi i wiceprezesi sądów nie mieliby już możliwości zasiadania w KRS.

W pierwszych wyborach do Rady, neosędziowie zostaliby pozbawieni prawa kandydowania i popierania kandydatów, choć w dalszym ciągu zachowaliby prawo do głosowania. Brak uzasadnienia dla tej niespójności został zauważony przez twórców projektu, którzy jedynie wskazali na wadliwe powołanie neosędziów. Jako uzasadnienie podano, że to związane jest z błędami w tego rodzaju nominacjach, które w przyszłości będą musiały być skorygowane. Jak stwierdził Mazur, nieosądziów powołano w sposób wadliwy, co będzie wymagało pewnych poprawek.

Według Iustitia, wynika z tego, że neosędziowie nie posiadają pełnego statusu sędziego, choć projekt nadaje im pewne uprawnienia sędziowskie. Organizacja ta argumentuje, że konstytucyjnie albo jest się sędzią, albo nie, bez możliwości gradacji w tej kwestii. W rezultacie, przyjęte założenie w projekcie jest uznawane za błędne, co skomentowano jako potrzebę pozbawienia neosędziów również prawa do głosowania.

Iustitia zgłosiła szereg innych uwag do projektu, twierdząc, że w obecnej postaci nie zapewnia on sądom wystarczającej niezależności, a konieczne są znacznie szersze zmiany.

„Usunięcie wadliwości rozwiązań musi mieć charakter strukturalny, a nie punktowy” – napisała. Bodnar zapowiedział jednak, że w ślad za tym projektem pójdą kolejne. 

„Rozwiązania proponowane w projekcie budzą zastrzeżenia natury konstytucyjnej” – tak ograniczenia dla neosędziów, sędziów delegowanych czy prezesów sądów ocenił Sąd Najwyższy. 

Zdaniem Sądu Najwyższego, twórcy projektu nie wzięli pod uwagę orzeczeń Trybunału Konstytucyjnego, obejmując nie tylko te z okresu Julia Przyłębska, lecz także wcześniejsze. W swoim wyroku z 2007 roku TK uznał za niezgodny z konstytucją przepis uniemożliwiający prezesowi sądu zasiadanie w Krajowej Radzie Sądownictwa. Według Sądu Najwyższego, wprowadzenie podobnego rozwiązania teraz skutkować będzie „wtórną niekonstytucyjnością”.

„Nie można proponować rozwiązań różnicujących status sędziów na podstawie kryterium momentu powołania” – tak SN reprezentowany przez Manowską odniósł się do neosędziów. „Pozbawienie tych sędziów prawa popierania zgłoszenia kandydatów oraz samego prawa do kandydowania sprawi, że wybór przedstawicieli poszczególnych sądów nie będzie miał w istocie charakteru powszechnego” – dodał. 

PKW nie chce organizować wyborów 

Państwowa Komisja Wyborcza (PKW) zgłosiła liczne uwagi do projektu, wskazując między innymi, że plan zakłada możliwość głosowania elektronicznego, co nie jest obecnie praktykowane w polskim systemie wyborczym. Brak informacji o tym, kto miałby być odpowiedzialny za stworzenie systemu informatycznego umożliwiającego takie głosowanie stanowi istotne niedoprecyzowanie. Szczegóły związane z organizacją wyborów do Krajowej Rady Sądownictwa miałyby zostać doprecyzowane dopiero w rozporządzeniu ministra sprawiedliwości.

„Mając na uwadze skalę wyborów do KRS, należy rozważyć rezygnację z tego rodzaju formy głosowania obciążającej budżet i budzącej wątpliwości pod względem bezpieczeństwa” – napisał o projekcie szef PKW, sędzia NSA Sylwester Marciniak.

Z treści jego opinii wynika, że Komisja nie wykazuje chęci ani do zarządzania, ani do organizowania wyborów do Krajowej Rady Sądownictwa. Przewodniczący PKW wyraził to jasno i bezpośrednio.

„PKW zwraca się o wskazanie innego organu, który miałby zarządzać wybory do KRS” – napisał w opinii Marciniak.

Dodatkowo, zaznaczył, że obecnie obowiązujące przepisy nie przyznają Komisji roli w zarządzaniu żadnymi wyborami, a jedynie umożliwiają jej organizowanie wyborów powszechnych oraz referendum. Marciniak zauważył, że PKW nie jest również właściwym organem do przeprowadzania wyborów do Krajowej Rady Sądownictwa.

„Wskazuje na to fakt, że nie ma ona żadnych uprawnień nadzorczych nad prezesami sądów, którzy również mają wykonywać zadania związane z ich przeprowadzaniem” – dodał. 

Naszym zdaniem rozważania ministerstwa sprawiedliowści w zakresie reformy upolitycznionego wymiaru sprawiedliwości to pozorne przywrócenie praworządności. Jedynie ponowne przeprowadzenie wszystkich konkursów w otwarty sposób oraz uchylenie wszystkich wadliwych prawnie orzeczeń wydanych przez bandę zdemoralizowanych prawnie sług Ziobry może przyczynić się do reformy systemu wymiaru sprawiedliwości. Jak widać nowa władza tylko pozornie chce złatać problem z neoKRS oraz rzeszą nielegalnych orzeczeń i nie ma zamiaru wyjaśnić społeczeństwu, że temu procowi będą towarzyszyły pewne zakłócenia w pracy sądów na wszystkich szczeblach. Skutki tymczasowej dezorganizacji sądów byłby mimo to znacznie mniejsze niż skutki pozorowanej naprawy poprzez zawieranie nieuczciwych kompromisów.

W całej tej sprawie nie można też zapominać o kwestiach etycznych.

Odpowiedzialność za obecny stan rzeczy spoczywa nie tylko na neosędziach, którzy aktywnie współpracowali z politykami w długotrwałym procesie niszczenia wymiaru sprawiedliwości, ale także na tych sędziach, którzy legalizowali pracę neosów w sądach, a nawet wspólnie z nimi orzekali, przyczyniając się swoją bierną postawą do pogłębienia kryzysu sądownictwa. Czyż nie jest to wyrazisty dowód, obalający tezę o nieskazitelnym charakterze takich sędziów?

Warto również w tym miejscu wspomnieć o sędziach, którzy pozostali wierni zasadom konstytucji, zobowiązaniom prawa międzynarodowego i ślubowaniu sędziów, unikając uczestnictwa w nielegalnych konkursach i przez chronienie wartości wymiaru sprawiedliwości zamykając siebie drogę do kariery zawodowej. Wielu z nich doświadczało represji z powodu swojego postępowania.

Tymczasem ministerstwo sprawiedliwości, wykazując się troską wobec neosędziów świadomych, w czym biorą udział oraz, że wydają nielegalne orzeczenia, chce im dać kolejną okazję w zamkniętej formule quasi-konkursowej.

Jak przywrócić praworządność?

Naszym zdaniem rozwiązanie problemu neosędziów, które nie naruszałoby żadnych reguł prawnych, wymagałoby wyzerowania wszystkiego, co ci sędziowie zrobili. To z powodów praktycznych jest nieakceptowalne.

Jeżeli mamy indywidualnie rozstrzygać o statusie neosędziów, stoimy przed wyborem: możemy albo szukać rozwiązania najbardziej (pozornie) zgodnego z prawem, które jednak będzie zawierać ukryte rozstrzygnięcie polityczne, albo możemy przyjąć rozwiązanie otwarcie naruszające reguły prawne, ale nieukrywające swojego politycznego charakteru.

A ten wybór, sam w sobie, jest już wyborem politycznym.

Przypominamy, że nie tylko my oraz duża część środowiska prawniczego uważa, że neoKRS jest instytucją nieleglaną. Podobnego zdania jest sędzia Pszczółkowski, który w zdaniu odrędbnym stwierdził, że obecny KRS nie jest organem ukształtowanym w sposób wymagany przez Konstytucję.

Jego argumentacja opiera się na zapisach dotyczących składu KRS, zwłaszcza odnoszących się do art. 9a ustawy o Krajowej Radzie Sądownictwa. Zmiany w składzie KRS wprowadzone w 2017 roku są według sędziego Pszczółkowskiego sprzeczne z art. 187 ust. 1 Konstytucji.

Sędzia podkreśla, że zgodnie z konstytucją dochowanie wymogów dotyczących uformowania składu organu, w tym KRS, jest warunkiem koniecznym do zdolności tego organu do realizacji mu powierzonych kompetencji. W tym kontekście wymienia możliwość występowania z wnioskami do Trybunału Konstytucyjnego w sprawach związanych z niezawisłością sądów i niezależnością sędziów.

Stanowisko to ma znaczenie dla oceny legitymacji KRS w postępowaniach przed Trybunałem Konstytucyjnym, zwłaszcza w kontekście kwestii budżetowych i zamrożenia sędziowskich pensji. Sędzia Pszczółkowski wskazuje na istotność przestrzegania norm konstytucyjnych w kształtowaniu organów, które odgrywają kluczową rolę w systemie prawnym, taką jak Krajowa Rada Sądownictwa.

„Krajowa Rada Sądownictwa w składzie ukształtowanym z zastosowaniem art. 9a ustawy z dnia 12 maja 2011 r. o Krajowej Radzie Sądownictwa (Dz. U. z 2021 r. poz. 269, ze zm.; dalej: ustawa o KRS) – dodanego na mocy art. 1 pkt 1 ustawy z dnia 8 grudnia 2017 r. o zmianie ustawy o Krajowej Radzie Sądownictwa oraz niektórych innych ustaw (Dz. U. z 2018 r. poz. 3; dalej: ustawa z 2017 r.) – nie jest organem ukształtowanym w sposób wymagany przez art. 187 ust. 1 Konstytucji.” – napisał w zdaniu odrębnym sędzia Piotr Pszczółkowski.

W dalszej części wywodu sędzia TK tłumaczy, dlaczego obecny mechanizm kształtowania składu KRS „wypacza strukturę konstytucyjną tego organu”.

„Dzieje się tak z co najmniej dwóch powodów. Po pierwsze, ustawodawca, odstępując od utrwalonej praktyki konstytucyjnej, powierzającej samym sędziom wybór sędziów – członków KRS, oraz przekazując tę kompetencję Sejmowi, przyznał temu jednemu organowi władzy politycznej decydujący wpływa na obsadę znakomitej większości składu Rady (tj. wybór 19 spośród 25 członków). Po drugie, ustawodawca, wprowadzając nowy mechanizm wyboru sędziów – członków KRS nie dochował wymogu, aby w składzie Rady zasiadali przedstawicieli każdej z grup sędziów wszystkich rodzajów sądów wprost wymienionych w art. 187 ust. 1 pkt 2 Konstytucji.” – czytamy w zdaniu odrębnym.

W poprzednim okresie (czyli od czasu ustanowienia Krajowego Rejestru Sądowego w 1989 roku do momentu wprowadzenia zmian w 2017 roku), procedura wyboru członków Rady była następująca: osoby te, wybierane spośród sędziów, były wyłaniane przez samych sędziów. Dokładniej, 2 członków Krajowej Rady Sądownictwa były wybierane przez zgromadzenie ogólne sędziów Sądu Najwyższego spośród sędziów tego Sądu; 1 członek KRS był wybierany przez zgromadzenie ogólne sędziów Naczelnego Sądu Administracyjnego spośród sędziów NSA; 2 członków KRS były wybierane przez zebrania zgromadzeń ogólnych sędziów sądów apelacyjnych spośród sędziów apelacyjnych; natomiast 9 członków KRS było wybieranych spośród swojego grona przez zebrania przedstawicieli zgromadzeń ogólnych sędziów w sądach wojewódzkich. Dodatkowo, 1 członek KRS był wybierany przez zgromadzenie ogólne sędziów sądów wojskowych spośród sędziów tychże sądów.

W opinii Piotra Pszczółkowskiego, naruszenie równowagi strukturalnej Krajowej Rady Sądownictwa, wynikającej z Konstytucji, miało miejsce, gdy ustawodawca, za pomocą ustawy z 2017 roku, powierzył Sejmowi uprawnienie do wyboru 15 sędziów, którzy mieliby być członkami KRS. Zdaniem sędziego, przekazanie jednemu organowi władzy politycznej możliwości wyboru łącznie 19 osób (wliczając posłów zasiadających w KRS) spośród 25 miejsc w Radzie uzależniło obsadę znacznej większości składu Rady od decyzji aktualnej większości parlamentarnej.

Sędzia Trybunału Konstytucyjnego powołuje się na wyroki europejskich Trybunałów: Sprawiedliwości i Praw Człowieka, w których stwierdzono, że Krajowa Rada Sądownictwa utraciła niezbędną niezależność wobec władzy politycznej i nie jest w stanie dokonywać niezależnej i obiektywnej selekcji kandydatów na stanowiska sędziowskie, ani składać Prezydentowi RP wniosków o powołanie sędziów.

„Uważam, że zastrzeżenia te odpowiednio należy odnieść również do zdolności wykonywania przez Radę innych kompetencji w zakresie stania na straży niezależności sądów i niezawisłości sędziów, w tym występowania przez nią do Trybunału z wnioskami na podstawie art. 186 ust. 2 Konstytucji. Mam zresztą wrażenie, że Trybunał Konstytucyjny sam już dostrzegł problem, odmawiając w sprawie o sygn. K 12/18 badania legitymacji Krajowej Rady Sądownictwa do wystąpienia z wnioskiem jedynie w celu potwierdzenia własnej pozycji prawnej. ” – stwierdza sędzia.

Piotr Pszczółkowski zwraca uwagę na nie badaną dotąd przez TK kwestię reprezentatywności członków KRS.

„Obecna regulacja modelowo czyni KRS, a więc organ, który zgodnie z art. 186 Konstytucji ma stać na straży niezależności sądów i niezawisłości sędziów, organem posiadającym dużo znaczniejsze poparcie środowiska politycznego niż sędziowskiego.” – czytamy w zdaniu odrębnym.

Sędzia podkreśla, że zgodnie z postanowieniami art. 11a ust. 2 ustawy o Krajowej Radzie Sądownictwa, do zgłoszenia kandydatury na członka Rady uprawnione są podmioty, takie jak grupa co najmniej dwóch tysięcy obywateli lub dwudziestu pięciu sędziów, z wyłączeniem tych, którzy są w stanie spoczynku.

„Przy wyborze członków KRS przewidziany jest obecnie wymóg bardzo wysokiego poparcia czynnika politycznego: posłów dokonujących wyboru członków Rady (modelowo 276 z 460 posłów), przy jednoczesnym wymaganiu bardzo niskiego minimalnym progu poparcia kandydatury na członka Rady wyrażonego przez środowisko sędziowskie (jedynie 25 sędziów z ok. 10.000 sędziów). Podobnie, jako mało reprezentatywny zakwalifikować należy wymóg uzyskania przez kandydata na członka Rady poparcia minimum 2.000 obywateli blisko 38 milionowego Państwa.” – wyjaśnia Piotr Pszczółkowski.

Sędzia przypomina, że Trybunał Konstytucyjny, poprzez orzeczenie w sprawie K 12/18 z 25 marca 2019 roku, zdecydował o umorzeniu kontroli konstytucyjności art. 11a ustawy o Krajowej Radzie Sądownictwa, który stanowi źródło problemu dotyczącego reprezentatywności KRS oraz procedur związanych z gromadzeniem list poparcia dla kandydatów do tego organu. Według sędziego, ta decyzja została podjęta pochopnie i może prowadzić do błędnego przekonania, że skutek orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego dotyczącego możliwości wyboru członków KRS przez polityków oznacza zgodność z Konstytucją również w pozostałym zakresie regulacji dotyczącym wyboru członków KRS.

„Holistyczne rozumienie Konstytucji nakazuje  przyjąć, że dla skutecznej realizacji konstytucyjnych zadań stawianych KRS: diagnozowania zagrożeń niezależności sądów i niezawisłości sędziów oraz przeciwdziałania takim zagrożeniom, niezbędne jest posiadanie legitymacji znacznej części środowiska sędziowskiego, mogącego w sposób obiektywny ocenić dotychczasową pracę i postawę kandydata na członka Rady. Rozsądek i doświadczenie życiowe podpowiadają zaś, że dla zachowania konstytucyjnej równowagi władz, udział i poparcie środowiska sędziowskiego w wyborze członków konstytucyjnego organu mającego strzec niezawisłości sędziowskiej i niezależności sądów nie powinien być mniejszy od udziału i poparcia innych władz – tych, przed którymi KRS ma zadanie strzec sądownictwo.” – napisał sędzia TK Piotr Pszczółkowski. 

Tym samym sędzia TK potwierdził nasze stanowisko w zakresie braku uprawnienia do wydawania orzeczeń przez neosędziów którzy posługują się nominacją pochodzącą od nielegalnego organu.

Twierdzenie w zakresie braku uprawnienia do wydawania orzeczeń przez osoby posługujące się nominacjami wydanymi na podstawie nielegalnych konkursów organizowanych przez przestępczy organ podszywający się pod KRS znajduje również uzasadnienie w orzecznictwie: Europejskiego Trybunału Praw Człowieka (wyroki w sprawach: Reczkowicz przeciwko Polsce z dnia 22 lipca 2021 r. – skarga nr 43447/19, Dolińska-Ficek i Ozimek przeciwko Polsce z dnia 8 listopada 2021 r. – skargi nr 49868/19 i 57511/19, Advance Pharma sp. z o.o. przeciwko Polsce z dnia 7 lutego 2022 r. — skarga nr 1469/20, Broda i Bojara przeciwko Polsce z dnia 29 czerwca 2021 r. — skargi nr 26691/18 i 27367/18, Grzęda przeciwko Polsce z dnia 15 marca 2022 r. – skarga nr 43572/18, Wałęsa przeciwko Polsce z dnia 23 listopada 2023 r. — skarga nr 50849/21), wyroki Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej (z dnia 19 listopada 2019 r. – sprawa AK z połączonych skarg C 585/18, C 624/18, C 625/18, wyrok Wielkiej Izby Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej z 6 października 2021 r. w sprawie o sygn. C-487/19), orzeczenia polskiego Sądu Najwyższego (wyrok z dnia 5 grudnia 2019 r. III PO 7/18, OSNP 2020/4/38, postanowienie Sądu Najwyższego z dnia 15 stycznia 2020 r. III PO 8/18, OSNP 2020/10/114, uchwałę połączonych Izb Sądu Najwyższego z dnia 23 stycznia 2020 r. (BSA 1-4110-1/20) oraz orzeczenia Naczelnego Sądu Administracyjnego (m.in. postanowienie z dnia 26 czerwca 2019 r. Il GOK 2/18, wyrok z dnia 11 października 2021 r., Il GOK 9/18, wyroki w sprawach Il GOK 10/18, Il GOK 11/18, Il GOK 12/18, Il GOK 13/18, Il GOK 14/18 z dnia 21 września 2021 r.).

Obserwuj nasze artykuły na Google News

Naciśnij przycisk oznaczony gwiazdką (★ obserwuj) i bądź na bieżąco

Share.

Ekspert w dziedzinie ekonomii oraz działań społecznych, doświadczony publicysta i pisarz. Pierwsze artykuły opublikował w 1999 roku publikacjami dla międzynarodowych wydawców. Współpracując z czołowymi światowymi redakcjami.

Napisz Komentarz

Exit mobile version