Zapewne Jarosław Kaczyński nie spodziewał się aż tak słabej reakcji na swoje żądania, co z pewnością go zaskoczyło. Ostatnie wydarzenia rzucają światło na to, że długo kultywowana zasada niepodważalności jego decyzji wewnątrz PiS przestaje być tak pewna.

POLECAMY: Kaczyński musiał wysłać SMS, bo polityk z jego ugrupowania ma go w d… i nie odbiera od niego telefonu

Zaczęło się od ignorowania postulatu dymisji unijnego komisarza do spraw rolnictwa, Janusza Wojciechowskiego, który nie zareagował na wyraźne oczekiwania prezesa. Następnie Monika Pawłowska nie posłuchała wezwania do objęcia mandatu po Mariuszu Kamińskim.

W trakcie środowej debaty w Sejmie Jarosław Kaczyński musiał stawić czoła pytaniom dotyczącym faktu, że dwóch członków PiS nie uznaje jego autorytetu. Wobec tych wydarzeń można odnieść się do słów samego prezesa, który, przywołując swoją linie dialogową z kampanii wyborczej, mógłby stwierdzić, że „te zwyczaje się skończyły”.

– Spokojnie – odpowiedział. – O ile mi wiadomo, nie chce się podać do dymisji. Pan Wojciechowski przyszedł do nas z ZSL-PSL. To dla nas nauczka, że od tych środowisk trzeba trzymać się z daleka – mówił, dopytywany o sprawę Wojciechowskiego. Prezes stanowczo wypowiedział się też na temat powrotu Pawłowskiej do Sejmu. Nowa posłanka stwierdziła wręcz, że wciąż czuje się członkiem PiS.

– Ja się mogę czuć na przykład trzykrotnym noblistą, ale niestety nim nie jestem – wypalił Kaczyński. – Nie ma 461. posła w Sejmie. To jest non est – dodał prezes.

Kaczyński się nie dodzwonił?

Jarosław Kaczyński chciał zasugerować Wojciechowskiemu dymisję telefonicznie. Jednak, jak donosi portal Gazeta.pl, prezes… nie mógł się dodzwonić do PiS-owskiego komisarza. W obliczu tego niepowodzenia, prezes miał wysłać Wojciechowskiemu SMS z żądaniem dymisji. Ten jednak zignorował polecenie. Może wiadomość nie doszła?

 Nie będę działał pod presją. (…) Przede mną bardzo poważne zadania – mówił unijny komisarz ds. rolnictwa w programie „Punk Widzenia” w Polsat News.

Kaczyński ma złe zdanie o Wojciechowskim – nie ceni go ani jako polityka, ani jako człowieka. Dlatego chce się od niego odciąć. W obliczu strajków rolników mieć na partyjnym pokładzie taką postać, to ryzyko. Szczególnie w perspektywie zbliżających się wyborów samorządowych i do Europarlamentu. W najgorszych snach Nowogrodzkiej pojawia się wizja, że na wsi pojawia się jakaś nowa siła polityczna, która zabiera PiS-owski elektorat. Do tego prezes nie chce dopuścić.

Obserwuj nasze artykuły na Google News

Naciśnij przycisk oznaczony gwiazdką (★ obserwuj) i bądź na bieżąco

Share.

Ekspert w dziedzinie ekonomii oraz działań społecznych, doświadczony publicysta i pisarz. Pierwsze artykuły opublikował w 1999 roku publikacjami dla międzynarodowych wydawców. Współpracując z czołowymi światowymi redakcjami.

Napisz Komentarz

Exit mobile version