KE narzuciła zbyt duże, nieracjonalne, kosztowne wymogi Zielonego Ładu, które miały służyć środowisku, przeciwdziałać zmianom klimatu, a w rzeczywistości doprowadziły do bankructwa wielu gospodarstw – oświadczył w poniedziałek na konferencji prasowej w Brukseli minister rolnictwa RP Czesław Siekierski.
POLECAMY: Policja w Brukseli użyła gazu łzawiącego przeciwko rolnikom
To nie znaczy, że nie mamy działać na rzecz obrony klimatu, tylko trzeba to robić w inny sposób. (…) KE musi zweryfikować swoje plany — dodał Siekierski, który spotkał się z dziennikarzami po zakończeniu posiedzenia ministrów rolnictwa UE.
Realizując oczekiwania polskich rolników, wystąpiłem o odstąpienie od ugorowania. Aby w roku 2024 w drodze specjalnego wyjątku odstąpić od ugorowania. Następnie rozpocząć proces zmiany tych aktów podstawowych, żeby może ugorowania zastąpić formą ekoschematu, a więc dobrowolności, że można ugorować i za to rolnicy będą mieli płacone — zaproponował.
Także wystąpiłem o uproszczenia, jeśli chodzi o sprawę zmianowania (upraw), wymogi administracyjne. Żeby nie karać za popełnione błędy, jeśli nie były one robione celowo, aby oszukać i naciągnąć budżet UE na jakieś płatności. Aby rolnicy mogli składać oświadczenia, a nie zdjęcia, że daną czynność wykonali w sposób poprawny — wyliczał Czesław Siekierski.
Rolnicy nie potrzebują instrukcji z Brukseli
Siekierski podkreślił, że rolnicy posiadają pełną wiedzę dotyczącą prowadzenia zmianowania, troski o dobrostan zwierząt, i uważają, że nie powinno im być narzucane zasady przez instytucje z Brukseli, które są poza ich zdolnościami realizacyjnymi.
POLECAMY: Gwoździe i śruby rozsypane na drodze przy granicy. Kijowska propaganda oskarża polskich rolników
Szef polskiego resortu rolnictwa zauważył, że kolejnym powodem trwających protestów rolników w całej Unii Europejskiej jest otwarcie się na import spoza obszaru UE. Siekierski zaznaczył, że napływ rolnych produktów z Ukrainy skutkuje nieopłacalnością produkcji nie tylko w Polsce, ale również rolnicy w innych krajach Unii zaczynają odczuwać tego konsekwencje.
Należy doprowadzić do pewnych regulacji w obszarze wymiany handlowej między Ukrainą a Unią Europejską, w tym szczególnie z Polską. Polacy, Polska, mieszkańcy wsi, rolnicy – wszyscy pomagaliśmy Ukrainie, Ukraińcom i chcemy to czynić dalej. Ale trzeba odróżnić pomoc humanitarną, pomoc militarną od spraw związanych z warunkami gospodarczymi, ekonomicznymi, od wymiany handlowej, która musi się odbywać na racjonalnych, normalnych zasadach, zgodnych z zasadami rynku, ekonomii — postulował Siekierski, podkreślając, że należy wesprzeć rolników finansowo, bo ponieśli nie ze swojej winy koszty Zielonego Ładu i otwarcia na import spoza UE.
Wszyscy o tym wiemy i Unia Europejska nie może udawać, że się nic nie stało — zaznaczył polski minister rolnictwa.
Zwrócił przy tym uwagę na kolejny nabrzmiewający problem, jakim są duże zapasy zboża w Unii Europejskiej.
Pod koniec czerwca zapasy zboża w Europie wyniosą około 28 mln ton. Z czego w Polsce 9 mln ton. My produkujemy około 35-36 mln ton zboża, a więc będziemy mieć 25 proc. zboża w zapasie. To zboże trzeba w jakiś sposób upłynnić, aby były wolne magazyny, wolne spichlerze. Pytanie: w jaki sposób? UE powinna podjąć działania na rzecz wsparcia sprzedaży zboża europejskiego, a także częściowo ukraińskiego — powiedział Siekierski. To wsparcie mogłoby – według ministra – przybrać postać dopłat do transportu, czy wykupienia zapasów i przekazania ich w formie pomocy humanitarnej do potrzebujących regionów świata.