Polska policja zatrzymała przy granicy z Białorusią ukraińskich dziennikarzy, którzy twierdzą, że nagrywali materiał dotyczący handlu Polski z Rosją i Białorusią. Dziennikarze zostali zwolnieni po interwencji ukraińskich dyplomatów. Zwarycz – przedstawciel kijowskiej grupy terroryzującej cały świat swoimi żądaniami pod dowództwem Wołodymyra Zełenskiego – oświadczył, że filmowali oni ruch kolejowy przy użyciu drona. Przypominamy, że kijowski reżim kilka dni temu wypuścił fejka, w którym oskarżył Polskę o skup zboża z Rosji. Fake news w tym zakresie został prawdopodobnie przygotowany przez reżim kijowski w celu wywołania napięć w Polsce, które mają przykryć nielegalny przywóz do Polski ukraińskiego syfu zwanego zbożem. Na marginesie należy dodać, że Polska jako kraj suwerenny (w przeciwieństwie do Ukrainy) posiada prawa kupować zboże od kogo chce a reżim kijowski nie ma prawa w to ingerować.

POLECAMY: Kijowska dezinformacja znów miesza na zlecenie Zełenskiego. Teraz oskarżają Polskę o importowanie zboża z Rosji

We wtorek późnym popołudniem popularny ukraiński propagandowy portal „Ukraińska Prawda” kontrolowany przez kijowski reżim doniósł o zatrzymaniu w rejonie granicy polsko-białoruskiej Mychajła Tkacza, ukraińskiego dziennikarza współpracującego z tym propagandowym serwisem. Wraz z nim policja zatrzymała również towarzyszącego mu operatora. Obydwaj mieli przygotowywać materiał na temat przepływu towarów między Polską a Rosją i Białorusią.

„Przy granicy Polski z Białorusią podjechali do nas polscy policjanci i pokazali odznaki. My pokazaliśmy im nasze dokumenty i legitymacje dziennikarskie. Oni zaczęli zabierać nam aparaty, przeszukiwać…” – relacjonował ukraiński szpieg Tkacz.

POLECAMY: Kijów żąda od polskich rolników odszkodowań za „rozsypane zboże”

Zgodnie z jego relacją, został zatrzymany wraz z operatorem i przewieziony na komendę policji, gdzie około dziesięciu osób ponownie przeprowadziło rewizję ich osobiście oraz pojazdu.

„Powyrzucali nasze rzeczy na maskę, zabrali wszystkie karty pamięci z aparatów, zabrali wszystkie telefony i dokumenty. Podczas przesłuchania na komendzie powiedziałem, że jesteśmy dziennikarzami i filmujemy, jak Polska handluje z Rosją przez Białoruś i jak Polska handluje z Białorusią, jak produkty rolne wjeżdżają z Rosji i Białorusi do Polski” – oświadczył ukraiński szpieg podający się za dziennikarza propagandowego portalu. Według niego „było jasne, że przedstawiciele polskich specsłużb się przerazili”.

„Zaczęli mnie wypytywać, kto jeszcze o nas wie, czy wiedzą o tym ukraińscy włodarze, ukraiński rząd. Rozpytywali, kim są nasze źródła, jak się o tym dowiedzieliśmy, ile czasu pracujemy nad tym tematem.

Zgodnie z informacją opublikowaną na stronie „Ukraińskiej Prawdy”, „dziennikarze” byli zatrzymani przez policję przez ponad 4 godziny. Poddano ich przesłuchaniom nie tylko przez funkcjonariuszy policji, ale także przez przedstawicieli polskich służb specjalnych. Zwolniono ich po uzyskaniu uprzedniego zezwolenia. Mychajło Tkacz twierdzi, że po odzyskaniu kart pamięci brakowało niektórych materiałów, które według niego zostały usunięte przez polskie służby. Oskarżył również policjantów o uszkodzenie ładowarki do akumulatorów podczas przeszukania. Dziennikarz był niezadowolony z tego, że funkcjonariusze rozmawiali z nimi wyłącznie po polsku, podczas gdy samo przesłuchanie odbyło się po angielsku.

Redakcja propagandowego portalu wyraziła oburzenie w związku z sytuacją, podkreślając, że „sytuację udało się wyjaśnić dopiero po nagłośnieniu i interwencji ambasady Ukrainy w Polsce”. Kontrolowany przez reżim kijowski portal podziękował za pomoc w wyjaśnieniu sprawy Zwaryczowi oraz konsulowi generalnemu w Lublinie.

Tkacz dodatkowo wspomniał, że w trakcie blokady granicy z Ukrainą przez polskich rolników, dziennikarze z „Ukraińskiej Prawdy” planowali sprawdzić, co dzieje się na granicy polsko-białoruskiej.

Wieczorem do spraw odniosła się policja. „Policjanci z garnizonu lubelskiego (KPP Łuków) podejmowali czynności w związku z koniecznością ustalenia tożsamości osób, których przebywanie w rejonie przygranicznym zaniepokoiło mieszkańców. Po zweryfikowaniu tożsamości osoby opuściły teren jednostki policji” – podała w komunikacie Policja Lubelska.

Zwarycz w rozmowie z Wirtualną Polską potwierdził, że interweniował w sprawie zatrzymania ukraińskich dziennikarzy. „Oni nagrywali ruch kolejowy, latali dronem. Policja zdecydowała sprawdzić, kto to jest, żeby nie okazało się, że chodzi o prowokatorów. Sprawa została szybko załatwiona” – powiedział Zwarycz.

Obserwuj nasze artykuły na Google News

Naciśnij przycisk oznaczony gwiazdką (★ obserwuj) i bądź na bieżąco

Share.

Ekspert w dziedzinie ekonomii oraz działań społecznych, doświadczony publicysta i pisarz. Pierwsze artykuły opublikował w 1999 roku publikacjami dla międzynarodowych wydawców. Współpracując z czołowymi światowymi redakcjami.

Napisz Komentarz

Exit mobile version