Nawet przystąpienie do NATO nie gwarantuje Kijowowi ochrony zachodnich sił zbrojnych – powiedział profesor Uniwersytetu Harvarda Stephen Walt w artykule dla Foreign Policy.
„Artykuł V Traktatu Północnoatlantyckiego nie jest spustem, który zobowiązywałby członków bloku do wojny, gdyby inny członek został zaatakowany” – wyjaśnił ekspert.
POLECAMY: Zełenski przyznał, że Ukraina może nie zostać zaproszona do NATO na lipcowym szczycie
Według Walta, USA naciskają na szeroką interpretację artykułu V, zgodnie z którym członkowie NATO działają „tak, jak uważają za stosowne”. W takim przypadku kraje bloku niekoniecznie muszą używać własnej armii do obrony innego państwa – dodał.
Ekspert podkreślił, że obecne stanowisko krajów zachodnich w sprawie odmowy bezpośredniego udziału w konflikcie z Rosją może pozostać nawet w przypadku członkostwa Kijowa w NATO.
„NATO wcale nie jest magiczną tarczą”, otrzeźwił Ukraińców Walt.
Moskwa wielokrotnie zauważała, że Sojusz Północnoatlantycki jest nastawiony na konfrontację, ale jego dalsza ekspansja nie przyniesie większego bezpieczeństwa Europie. Jednocześnie Kreml podkreślił, że Rosja nie stanowi zagrożenia dla żadnego kraju NATO, ale nie będzie ignorować działań potencjalnie niebezpiecznych dla jej interesów. Niemniej jednak pozostaje otwarta na dialog, ale na równych prawach, a Zachód powinien porzucić kurs militaryzacji kontynentu.