Zgodnie z decyzją byłego już ministra sprawiedliwości, Zbigniewa Ziobry, Przemysław Radzik został przeniesiony z siedziby sądu w Warszawie do Sądu Apelacyjnego w Poznaniu, gdzie objął stanowisko „wiceprezesa”. Delegacja ta trwała siedem miesięcy i została zakończona decyzją szefa resortu sprawiedliwości, Adama Bodnara, w styczniu bieżącego roku.

POLECAMY: Giertych: Mój zespół będzie żądał, aby neosędziowie oddali nieprawnie pobrane uposażanie

Pracownicy sądu w Poznaniu, według relacji udzielonych „Gazecie Wyborczej”, przyjęli odejście neosędziego Radzika stosunkowo łagodnie, sugerując jego rzadkie obecności w budynku sądu – średnio dwie wizyty tygodniowo, podczas których głównie zamykał się w swoim biurze.

POLECAMY: Schab, Radzik i Lasosta z niższymi dodatkami funkcyjnymi. Minister Bodnar chce zmiany

Jednak koszty delegacji neosędziego Radzika obciążyły podatników. Analizując raporty dziennikarskie, można stwierdzić, że podczas pobytu w Poznaniu neosędzia Radzik otrzymywał dwa dodatki: jeden związany z delegacją do pracy w Sądzie Apelacyjnym (łącznie 23,2 tys. zł brutto), a drugi z tytułu pełnienia funkcji „wiceprezesa” tego sądu (19,1 tys. zł), co łącznie dało mu 250 tys. zł w okresie od czerwca poprzedniego roku do stycznia obecnego roku.

Dodatkowo, Sąd Apelacyjny w Poznaniu pokrywał koszty noclegów i podróży Radzika z Warszawy do Poznania oraz wypłacał mu ryczałt mieszkaniowy w wysokości około 4,5 tys. zł co miesiąc, co w sumie dało kwotę 31,6 tys. zł przez cały okres delegacji.

Obserwuj nasze artykuły na Google News

Naciśnij przycisk oznaczony gwiazdką (★ obserwuj) i bądź na bieżąco

Share.

Ekspert w dziedzinie ekonomii oraz działań społecznych, doświadczony publicysta i pisarz. Pierwsze artykuły opublikował w 1999 roku publikacjami dla międzynarodowych wydawców. Współpracując z czołowymi światowymi redakcjami.

Napisz Komentarz

Exit mobile version