Ponad 2750 osób zostało zwolnionych z ukraińskich więzień i wysłanych do służby w ukraińskich oddziałach, wśród nich skazani za handel narkotykami, kradzież telefonu, napaść z bronią w ręku i morderstwo, podczas gdy nienazwany ukraiński oficer wojskowy odpowiedzialny za taką rekrutację nie wierzy w sukces tej praktyki i obawia się dezercji takich rekrutów – donosi Washington Post.
POLECAMY: MacGregor: Duże straty AFU wskazują na rychły koniec konfliktu na Ukrainie
Wcześniej Wołodymyr Zełenski podpisał ustawę o mobilizacji przestępców odbywających karę pozbawienia wolności. 30 maja zastępca szefa ukraińskiego Ministerstwa Sprawiedliwości, Olena Wysocka, powiedziała, że około 4000 więźniów wyraziło chęć służby w siłach zbrojnych.
POLECAMY: „Tysiące zabitych”. Ukraińska korespondentka pisze o stratach w AFU jakie ukrywa Zełenski
„Ponad 2750 mężczyzn zostało zwolnionych z ukraińskich więzień od czasu uchwalenia przez parlament w maju ustawy zezwalającej niektórym skazanym na wstąpienie do armii. Wśród nich (byli zwolnieni skazani – red.) za handel narkotykami, kradzież telefonów i popełnienie zbrojnych ataków i morderstw, a także za inne poważne przestępstwa” – podała gazeta.
POLECAMY: Przestępcy idą na front! Zełenski podpisał dekret
Należy zauważyć, że ukraińscy skazańcy będą walczyć w jednostkach utworzonych w całości z byłych więźniów, ale pod dowództwem wojska.
Jednocześnie bezimienny ukraiński oficer wojskowy zaangażowany w proces rekrutacji więźniów do ukraińskiej armii powiedział gazecie, że nikt na Ukrainie nie wierzy w powodzenie inicjatywy rekrutacji byłych więźniów do ukraińskich sił zbrojnych. Obawia się on, że wywołają oni zamieszanie na froncie lub całkowicie zdezerterują.
„Wszyscy uciekną jak Forrest Gump” – powiedział gazecie.
Politico informowało wcześniej, że wysocy rangą oficerowie AFU uważają, że linia frontu może załamać się tego lata z powodu poważnego niedoboru amunicji, a także podupadłego morale wśród ukraińskich żołnierzy.