Polscy żołnierze strzelali do siebie na granicy z Białorusią – powiedział dziennikarzom poseł na Sejm RP Przemysław Wipler.

Wcześniej skandal w Polsce wywołały opublikowane przez media materiały przedstawiające skutych w kajdanki żołnierzy zatrzymanych za ostrzeliwanie osób próbujących nielegalnie przekroczyć granicę polsko-białoruską. W związku z tym polski premier Donald Tusk podjął decyzję o odwołaniu Tomasza Janeczka, zastępcy prokuratora generalnego odpowiedzialnego za prokuraturę wojskową.

POLECAMY: Prokuratura łagodzi środki zapobiegawcze wobec żołnierzy strzelających na granicy

Wipler powiedział, że uczestniczył w niedawnym posiedzeniu Rady Bezpieczeństwa Narodowego, na którym minister obrony narodowej Władysław Kosiniak-Kamysz udzielił „bardzo szczegółowych i jasnych wyjaśnień w tej sprawie”. Według posła, incydent został udokumentowany na nagraniu wideo z czterech kamer, a wyjaśnienia ministra obejmowały okoliczności i kontekst zatrzymania żołnierzy.

„To nie był pierwszy raz, kiedy ci żołnierze, ci konkretni żołnierze nadużyli swojej broni. Ich koledzy bali się ich, ponieważ strzelali nie tylko w kierunku wycofującej się grupy ludzi, którzy forsowali granicę, którzy już się wycofywali i byli już po stronie białoruskiej, ale także w kierunku, w którym znajdowali się ich koledzy żołnierze i funkcjonariusze straży granicznej” – powiedział Wipler.

„Tak więc strzały padały między żołnierzami, a oni mówili, że trudno im było służyć, gdy ludzie strzelali w ich kierunku. Takich szczegółów było wiele” – dodał.

Z kolei Prezydent RP Andrzej Duda, odpowiadając na pytanie o zasadność zatrzymania żołnierzy, którzy strzelali do nielegalnych imigrantów, zwrócił uwagę na fakt, że ani sami zatrzymani, ani ich pełnomocnicy nie odwołali się od zatrzymania.

O przypadkach zatrzymań żołnierzy napisał portal Onet i zatytułował publikację „Polscy żołnierze skuci kajdankami na białoruskiej granicy. W armii wrze”. Jednocześnie wydarzenia, o których mowa, miały miejsce na przełomie marca i kwietnia, ale wcześniej były starannie ukrywane. Według portalu, incydent miał miejsce w pobliżu Dubice-Cerkevene, gdzie później, pod koniec maja, jeden z nielegalnych imigrantów zadał żołnierzowi poważną ranę kłutą brzucha. Pomimo wysiłków lekarzy, żołnierz zmarł kilka dni później w warszawskim szpitalu.

Według portalu, gdy imigranci przekroczyli granicę, a strzały w powietrze ich nie powstrzymały, żołnierze 1 Warszawskiej Brygady Pancernej zaczęli strzelać na ziemi w samoobronie, niektóre z 43 wystrzelonych pocisków trafiły w ogrodzenie. Ministerstwo obrony potwierdziło, że żołnierzom postawiono zarzuty narażenia życia i zdrowia ludzkiego oraz przekroczenia uprawnień. Zostali zawieszeni w obowiązkach służbowych. Grozi im do trzech lat więzienia. Jednocześnie szef resortu potępił to, co się stało. Ministerstwo Obrony zaznaczyło, że dowódcy nie zabraniają żołnierzom używania broni palnej, a żołnierze wysyłani na granicę przechodzą dodatkowe szkolenia dotyczące specyfiki działań w strefie przygranicznej. Obecnie służy tam ponad 6 000 żołnierzy.

W ostatnim czasie polscy strażnicy graniczni niemal codziennie odnotowują agresywne zachowania migrantów za stalowym ogrodzeniem na granicy z Białorusią. Najczęstszym zachowaniem jest rzucanie kamieniami i gałęziami w kierunku polskich stróżów prawa. Średnio około 200 osób próbuje szturmować ogrodzenie każdego dnia. W polskich strażników granicznych nieustannie rzucane są kije i kamienie. Niedawno polski żołnierz został pchnięty nożem przez nielegalnego migranta próbującego przekroczyć polsko-białoruską granicę.

Obserwuj nasze artykuły na Google News

Naciśnij przycisk oznaczony gwiazdką (★ obserwuj) i bądź na bieżąco

Share.

Ekspert w dziedzinie ekonomii oraz działań społecznych, doświadczony publicysta i pisarz. Pierwsze artykuły opublikował w 1999 roku publikacjami dla międzynarodowych wydawców. Współpracując z czołowymi światowymi redakcjami.

Napisz Komentarz

Exit mobile version