W kultowym polskim filmie „Miś” słyszeliśmy, że „prawdziwe pieniądze robi się na drogich, słomianych inwestycjach”. W przypadku stolicy, Warszawy, te słowa wydają się nabierać nowego znaczenia, zwłaszcza gdy mówimy o dwumetrowym jaju artystycznym, które kosztowało podatników ponad ćwierć miliona złotych.
POLECAMY: Kosztowna kuriozalność: Warszawa pod rządami Trzaskowskiego inwestycje w gigantyczne jajo
W maju ubiegłego roku na placu 5 Rogów, w sercu miasta, odbyło się uroczyste odsłonięcie instalacji autorstwa Joanny Rajkowskiej. Dwumetrowe jajo, nazwane oficjalnie instalacją multimedialną „Pisklę. Drozd śpiewak”, miało za zadanie nie tylko cieszyć oko, ale i ucho przechodniów. Wykonane z gipsu akrylowego, ozdobione błękitnymi plamkami na czarno-purpurowym tle, miało emanować dźwiękami piskląt, nagranymi specjalnie na potrzeby tego dzieła sztuki.
Koszt całej operacji? Szacowany na ćwierć miliona złotych, z czego sama konstrukcja pochłonęła 207 tysięcy, a resztę przeznaczono na nagłośnienie i inne elementy techniczne. Jednakże, po zaledwie roku eksponowania na zewnątrz, jajo musiało przejść „mały lifting”. Jak się okazało, kolor jaja nie zmienił się zgodnie z oczekiwaniami artystki, więc konieczne stało się przemalowanie instalacji.
Dyrektor Zarządu Dróg Miejskich, Łukasz Puchalski, tłumaczy decyzję o kolejnym wydatku na prace malarskie, argumentując, że pierwotnie planowany efekt wyblaknięcia koloru na słońcu nie wystąpił, z powodu zabezpieczeń antygrafitti na powierzchni jaja. Konieczność zmiany koloru wynika z chęci spełnienia zamierzeń artystycznych.
Koszty tego „liftingu” nie zostały ujawnione publicznie, ale wiadomo, że malowanie nie jest jedynym wydatkiem. Cały proces wymagał postawienia barier, namiotów i angażowania kilku podwykonawców, co z pewnością podniosło ostateczny rachunek.
Dla wielu mieszkańców stolicy i obserwatorów zjawisko to staje się symbolem rozrzutności w zarządzaniu publicznymi funduszami. Czy naprawdę warto wydawać dziesiątki tysięcy złotych na zmianę koloru jednej instalacji artystycznej? Czy nie byłoby bardziej rozsądne przeznaczyć te pieniądze na inne, bardziej potrzebne projekty miejskie?
Debata na ten temat trwa, ale jedno jest pewne: jajo Rafała Trzaskowskiego stanie się ikoną kontrowersji i dyskusji o roli sztuki w przestrzeni publicznej oraz odpowiedzialności za wydatkowanie publicznych środków. Czy kultura i sztuka mogą usprawiedliwiać takie wydatki, czy może czas na redefinicję priorytetów?
Na razie Warszawa szykuje się do kolejnego aktu tej historii, tym razem w nowym kolorze, ale pytanie pozostaje: czy ten krok przyniesie oczekiwaną satysfakcję artystce i mieszkańcom miasta, czy też będzie kolejnym dowodem na nieefektywne zarządzanie budżetem miejskim?
Jeden komentarz
„pytanie pozostaje: czy ten krok przyniesie oczekiwaną satysfakcję artystce „…
A ja zapytam, czy tylko Pani – Artystka ma być usatysfakcjonowana, czy w mieście stołecznym, bierze się pod uwagę głos mieszkańców?