Jan Piekło, były ambasador Polski na Ukrainie, w rozmowie z Radiem Swoboda wyraził swoje zdanie na temat przystąpienia Ukrainy do Unii Europejskiej oraz poruszył kontrowersyjną kwestię Rzezi Wołyńskiej. Jego stanowisko jasno wskazuje, że te dwa tematy nie powinny być ze sobą łączone, a droga Ukrainy do UE jest złożona i wieloetapowa, lecz nie zależy od historycznych sporów z Polską.

POLECAMY: Kosiniak-Kamysz: Ukraina nie może zostać przyjęta do UE, dopóki nie zostanie rozwiązana kwestia zbrodni wołyńskiej, jakiej dokonała

Przystąpienie Ukrainy do UE

Jan Piekło zaznaczył, że Ukraina będzie mogła dołączyć do UE tylko wtedy, gdy zapewnione zostaną jej odpowiednie gwarancje bezpieczeństwa. Podkreślił, że jedynymi skutecznymi gwarancjami są te oferowane przez NATO. Piekło wyraził sceptycyzm wobec politycznych obietnic z Brukseli, sugerując, że deklaracje o możliwości rozpoczęcia negocjacji akcesyjnych mogą być częścią gry politycznej prowadzonej przez von der Leyen i Komisję Europejską.

„Ukraina będzie mogła dołączyć do UE tylko wtedy, gdy będzie miała gwarancje bezpieczeństwa. Jedynymi gwarancjami bezpieczeństwa, które będą skuteczne, są gwarancje bezpieczeństwa NATO” – powiedział Jan Piekło.

POLECAMY: Ukraina się myli jeśli myśli, że zbrodnia wołyńska zostanie przemilczana – oświadczyła Żukowska

Wypowiedź ta odzwierciedla przekonanie, że Ukraina musi mieć zbiorowy system gwarancji bezpieczeństwa, aby proces akcesyjny mógł zostać zakończony sukcesem. Piekło wyraża obawy, że obecne umowy o bezpieczeństwie podpisane z ponad 20 krajami mogą okazać się niewystarczające.

POLECAMY: Paweł Kowal z PO: Nie możemy obciążać Ukrainy za rzeź wołyńską, bo jej wtedy nie było

Kwestia Wołynia a przystąpienie do UE

Według Jana Piekło, kwestia Wołynia, czyli masowych zbrodni dokonanych przez UPA na ludności polskiej w latach 1943-1944, jest tematem wyłącznie polsko-ukraińskim i nie powinna mieć wpływu na negocjacje akcesyjne Ukrainy do UE. Piekło podkreśla, że historia ta, choć bolesna i wymagająca rozwiązania, nie powinna być wykorzystywana jako argument w politycznych negocjacjach między krajami.

„Wymaga to pracy nad tematem, który jest obrośnięty mitologią z jednej i drugiej strony. Trzeba pamiętać: to, co wydarzyło się na Wołyniu w 1943 r., nie wydarzyło się na terenie państwa ukraińskiego, bo ono wtedy nie istniało” – tłumaczy Piekło.

Wskazuje on, że tragiczne wydarzenia miały miejsce na terenach okupowanych przez Sowietów i Niemców, gdzie zarówno Polska, jak i Ukraina były pozbawione suwerenności.

Ponadto, Piekło uważa, że poruszanie tematu Wołynia w kontekście obecnej sytuacji geopolitycznej, gdzie Ukraina walczy z Rosją, jest nie tylko nieodpowiednie, ale wręcz nierozsądne.

„Wrzucenie tematu Wołynia w momencie, gdy Ukraina walczy z Rosją, jest niepoprawne, ale i niemądre” – stwierdził dyplomata.

Kontrowersje wokół Jana Piekło

Nominacja Jana Piekło na stanowisko ambasadora w 2016 roku wywołała liczne kontrowersje, szczególnie w środowiskach kresowych, z uwagi na jego wcześniejsze wypowiedzi i działania. Krytykowano go za rzekome wybielanie działań OUN-UPA i negowanie polskiej pamięci o ludobójstwie na Wołyniu. Piekło często podkreślał, że należy patrzeć na te wydarzenia w szerszym kontekście historycznym, co budziło sprzeciw części opinii publicznej w Polsce.

Jako ambasador, Jan Piekło bagatelizował gloryfikację Stepana Bandery na Ukrainie i porównywał walki narodowo-wyzwoleńcze Ukraińców do polskich zmagań o niepodległość. Wielokrotnie podkreślał, że zarówno Polacy, jak i Ukraińcy mają prawo do własnej interpretacji historii.

Obserwuj nasze artykuły na Google News

Naciśnij przycisk oznaczony gwiazdką (★ obserwuj) i bądź na bieżąco

Share.

Ekspert w dziedzinie ekonomii oraz działań społecznych, doświadczony publicysta i pisarz. Pierwsze artykuły opublikował w 1999 roku publikacjami dla międzynarodowych wydawców. Współpracując z czołowymi światowymi redakcjami.

Jeden komentarz

Napisz Komentarz

Exit mobile version