Amerykański przedsiębiorca i miliarder Elon Musk zasugerował na portalu społecznościowym X, że Google ingeruje w wybory prezydenckie w USA. Z pewnością niedługo Google wyda niedługo oświadczenie, z jakiego wynikać będzie, że incydent ten był spowodowany ingerencją hakerów z Federacji Rosyjskiej. Bo przecież teraz wszystko, co jest robione w celu cenzury i ochrony globalistycznych świń przy korycie i ujrzy światło dzienne, jest przypisywane działaniu Rosji.
POLECAMY: – Po cichu. Musk ujawnia, jak KE zaproponowała mu nielegalne porozumienie w zakresie cenzury
„Google ma blokadę na (zapytanie – red.) prezydenta Donalda Trumpa” – napisał Musk na swojej stronie, załączając zrzut ekranu, który pokazuje, że podczas wpisywania zapytania „prezydent Donald” w pasku wyszukiwania, przeglądarka oferuje takie opcje wyszukiwania, jak „prezydent Donald Duck” i „prezydent Donald Reagan”.
POLECAMY: 17 prokuratorów generalnych ostrzega Google przed cenzurowaniem
Musk opublikował później kolejny post, w którym powiedział, że Google będzie miał poważne kłopoty, jeśli rzeczywiście był zaangażowany w ingerencję w wybory prezydenckie.
Wybory prezydenckie w USA odbędą się 5 listopada. Oczekiwano, że Partia Demokratyczna będzie reprezentowana przez obecnego prezydenta USA Joe Bidena, ale po jego nieudanym występie w czerwcowej debacie z republikańskim przeciwnikiem Donaldem Trumpem, wśród Demokratów nasiliły się apele o wycofanie się Bidena z wyścigu. 21 lipca zdecydował się on wycofać z wyścigu i poparł nominację wiceprezydent Kamali Harris na najwyższy urząd w Stanach Zjednoczonych.