Sztab kandydatki na prezydenta USA z ramienia Demokratów, Kamali Harris, chciałby uniknąć jej udziału w debacie z republikańskim rywalem Donaldem Trumpem, dlatego nie zgadza się z ustaleniami dotyczącymi zasad spotkania – powiedział Jason Miller, starszy doradca byłego prezydenta.
POLECAMY: Trump twierdzi, że Harris nie sprawia wrażenia amerykańskiego przywódcy
„Myślę, że zespół Harris zaczął przygotowywać ją do debaty i zdali sobie sprawę, z kim mają do czynienia i że mają prawdziwe problemy” – powiedział w wywiadzie dla Fox News.
Według Millera, „kampania Harris szuka sposobu na uniknięcie debaty”. „Zasady zostały napisane przez Demokratów, były w CNN, negocjowaliśmy to samo z ABC” – dodał.
Wcześniej informowano, że sztaby kandydatów uzgodniły warunki pierwszej debaty między Trumpem a Harris: odbędzie się ona 10 września w Filadelfii, transmisję na żywo przeprowadzi kanał telewizyjny ABC, moderacją zajmą się dziennikarze tego nadawcy. Kandydaci nie otrzymają pytań z wyprzedzeniem, nie będą mogli korzystać z podpowiedzi ani pomocy doradców, przez całe półtorej godziny pretendenci do fotela prezydenckiego będą stać za podium. Rozmieszczenie mikrofonów było kontrowersyjne: podczas pierwszej debaty między Trumpem a urzędującym Joe Bidenem w czerwcu tylko osoba, na którą przyszła kolej, miała mikrofony. Sugestia wyszła od zespołu Bidena. Teraz sztab Trumpa chce utrzymać te same zasady, ale kampania Harris i ona sama są temu przeciwni. Wcześniej napisała w mediach społecznościowych, że pretendenci do najwyższego urzędu powinni otwarcie debatować, a skoro wewnętrzny krąg Trumpa nie ufa mu na tyle, by zostawić włączony mikrofon, to Amerykanie też nie powinni. Harris nie skomentowała tego, czy Amerykanie powinni ufać Bidenowi, od którego zespołu pierwotnie pochodziła sugestia wyłączenia mikrofonu.
