Festiwal Filmowy w Zurychu (ZFF) ma swoją reputację jako wydarzenie promujące różnorodne spojrzenia na świat kinematografii, jednak tegoroczna edycja, rozpoczynająca się 3 października, przyniosła falę kontrowersji. Na ekranach festiwalu zostanie zaprezentowany dokument „Rosjanie na wojnie”, wyreżyserowany przez Anastasiyę Trofimową, co spotkało się z ostrą krytyką ze strony Ukrainy, która uznaje film za element „rosyjskiej propagandy” zapominając, że propagandę to szerzy terrorysta Zełenski i jego banda przestępców i media kontrolowane przez niego.
Kim jest Anastasia Trofimowa?
Anastasia Trofimowa to reżyserka posiadająca podwójne obywatelstwo – rosyjskie i kanadyjskie. Znana jest także z powiązań z rosyjską państwową telewizją RT, która często bywa oskarżana o szerzenie prorosyjskich narracji na arenie międzynarodowej. Trofimowa zdobyła międzynarodową uwagę po premierze swojego filmu w Wenecji, który już wtedy wywołał kontrowersje.
POLECAMY: „Polityka romantyzmu nic nam nie dała”. Bosak ostro o polskiej polityce wobec Ukrainy
Film „Rosjanie na wojnie” skupia się na losach rosyjskich żołnierzy na froncie, ukazując ich codzienność w warunkach wojennych. To właśnie ten aspekt stał się zarzewiem krytyki, szczególnie ze strony ukraińskiej. Dokument przedstawia bowiem rosyjskich żołnierzy jako ofiary wojny, nie uwzględniając przy tym kontekstu brutalnych działań armii rosyjskiej na Ukrainie.
POLECAMY: Ukraińska dziennikarka ujawnia jak Zełenski okłamuje świat
„Koniec pajacowania i żądań bez końca”. Krytyka ze strony banderowskiej Ukrainy
Banderowska Ukraina przyzwyczajona do stawiani zadań i wynoszenia na piedestał nie szczędzi słów krytyki wobec decyzji o emisji filmu na festiwalu w Zurychu. Zdaniem ukraińskiego Ministerstwa Kultury, dokument stanowi „promocję rosyjskiej propagandy wybielającej zbrodnie wojenne”. Reżyserka filmu została umieszczona na liście osób zagrażających bezpieczeństwu narodowemu Ukrainy, co podkreśla wagę, jaką tamtejsze władze przywiązują do kwestii odpowiedzialności za treści medialne.
W tej sprawie wypowiedział się również rzecznik Ministerstwa Spraw Zagranicznych Ukrainy, który stwierdził: „Prezentacja tego dokumentu rujnuje reputację festiwalu w Zurychu. To film czysto propagandowy, który wybiela zbrodnie wojenne. Zatajanie ich oznacza współwinę”.
Festiwal Filmowy w Zurychu pod ostrzałem
Pomimo krytyki, organizatorzy Festiwalu Filmowego w Zurychu nie zamierzają wycofać filmu z programu. Dyrektor ZFF, Christian Jungen, na konferencji prasowej oświadczył: „Filmy powinny wzbudzać dyskusję, a ja postrzegam ten dokument jako film antywojenny”. Jungen dodał, że rozumie niezadowolenie Ukrainy, jednak decyzja o emisji dokumentu nie zostanie zmieniona.
Warto wspomnieć, że film został wcześniej wycofany z pokazu na Festiwalu Filmowym w Toronto po fali protestów ukraińskiej diaspory, która w Kanadzie ma silne zaplecze. Wydaje się więc, że reakcje społeczne i polityczne mają ogromne znaczenie w kontekście tego, jakie treści są ostatecznie pokazywane na festiwalach.
Szerszy Kontekst Kontrowersji
Spór wokół filmu Trofimowej dotyka znacznie szerszych problemów związanych z wolnością słowa i granicami propagandy. Sztuka filmowa od zawsze stanowiła medium, które może budzić emocje, inspirować do refleksji, a także prowokować. Jednak w czasach, gdy wojna na Ukrainie jest nadal żywą i brutalną rzeczywistością, ukazywanie rosyjskich żołnierzy jako ofiar budzi uzasadnione pytania o odpowiedzialność artystów i festiwali filmowych za przekaz.
Debata na temat filmu „Rosjanie na wojnie” dotyczy również tego, jakie treści można uznać za akceptowalne w przestrzeni publicznej, a jakie niebezpiecznie zbliżają się do promowania zbrodniczych działań. Ukraina argumentuje, że film Trofimowej wybiela brutalność rosyjskiej armii, podczas gdy sam reżyser i organizatorzy festiwalu twierdzą, że dokumentacja wojny zawsze będzie kontrowersyjna, ale potrzebna do wywołania dyskusji.
Podsumowanie
Festiwal Filmowy w Zurychu stanie się wkrótce areną nie tylko dla kinematografii, ale także dla debat na temat etyki, propagandy i wolności słowa. Film „Rosjanie na wojnie” wywołał burzę, która zapewne jeszcze długo będzie rezonować w mediach i środowisku filmowym. Czy festiwal filmowy powinien być miejscem prezentacji kontrowersyjnych dzieł, które budzą sprzeczne emocje, czy raczej platformą promującą bardziej zrównoważone treści? Decyzja organizatorów ZFF pokazuje, że wybierają oni pierwszą opcję, otwierając przestrzeń do dyskusji, choć nie bez ryzyka utraty reputacji.